Autor Wątek: Seriale - co polecacie?  (Przeczytany 121387 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Danio

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #840 dnia: Wt, 18 Czerwiec 2024, 16:38:21 »
W paru miejscach w Banshee ewidentny green screen czy słabe wybuchy w cgi mi się rzucały w oczy, ale to są jakieś pojedyncze przypadki, a bardzo tam doceniam świetne pojedynki i dobrą robotę kaskaderów.

Offline glutamiluta

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #841 dnia: Śr, 31 Lipiec 2024, 09:47:37 »
Obejrzałam Fargo sezon 5 i to jest miód.
Stare, dobre Fargo :)

Offline death_bird

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #842 dnia: So, 01 Marzec 2025, 11:59:58 »
Prawie 21 lat od premiery, ale wreszcie się udało.  ;D
Przerobiłem "Battlestar Galactica" i jak rzadko mi się zdarza tak nie do końca zgadzam się z oceną na Filmweb (o IMDb nie wspominając).
Z jednej strony zdecydowanie dobrze jest znać, bo to jednak kamień milowy historii gatunku. Oglądane na zasadzie zawieszenia niewiary i traktowane jako czysta rozrywka faktycznie kręci się w okolich 8/10. Z drugiej strony tego medalu problem w tym, że nie wszystko tam się skleja w logiczny ciąg i to nawet przy solidnych łamańcach mających na celu poskładanie tych puzzli w jeden spójny obrazek.
Nie wiem czy koncepcja była cały czas jedna i ta sama z czarnymi dziurami logicznymi tkwiącymi w niej od samego początku na zasadzie, że ludzie oglądający to w telewizji w tygodniowych odstępach czasu na przestrzeni czterech lat pewnych rzeczy nie zauważą a o innych zdążą pomiędzy kolejnymi seriami zapomnieć czy też (i w sumie chyba jednak obstawiałbym tę drugą opcję) w pewnym momencie twórcom coś się odwidziało i zmienili ją w trakcie co doprowadziło do powstania owych dziur, w każdym razie niektórych z proponowanych rozwiązań zwyczajnie nie idzie kupić.
Z pozytywów Kara Thrace zasila szereg silnych babek, którym chce się kibicować, serial jako całość ma tę niewątpliwą zaletę, że powstał zanim zaczęto pchać ideolo wszędzie gdziekolwiek tylko uda się je wcisnąć, niektóre sceny naprawdę mogą się podobać i zapadają w pamięć (choć niekoniecznie na poziomie GoT), do tego zdecydowanie zaskakujący wątek
Spoiler: PokażUkryj
religijny
mający przełożenie na odbiór całości fabuły (dzisiaj takich rzeczy raczej się nie pisze).
Niestety dziur logicznych obronić się nie da (a i
Spoiler: PokażUkryj
plot armor pierwszego szeregu postaci
również frustruje dając posmak telenoweli).
Z ewidentnym przymrużeniem oka, ale mimo wszystko warto.
7/10
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Dracos

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #843 dnia: So, 01 Marzec 2025, 13:00:05 »
No ba Starbuck zawsze na plus ;)

U mnie w pamięci ten serial będzie zawsze wysoko, tak go lubiłem że kiedyś nawet rerun zrobiłem z tymi dodatkowymi filmami plus Capricą i Blood and Chrome. Dziury logiczne pewnie są, ale żeby to jakoś mocno raziło to nie powiedziałbym natomiast zarzut że trochę zaczyna trącić telenowelą to niestety prawda dobrze że skończyli kiedy skończyli, a nie katowali do oporu.

Offline death_bird

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #844 dnia: Nd, 02 Marzec 2025, 15:12:14 »
Mój największy zarzut względem braku logiki wynikającego właśnie najprawdopodobniej ze zmiany koncepcji w trakcie produkcji to
Spoiler: PokażUkryj
Final Five.
Niby po wszystkim przeczytałem wyjaśnienie gdzie krok po kroku rozpisano co i jak i niby idzie to jak po przysłowiowym sznurku niemniej wrażenie jest takie, że to jeden z tych przypadków kiedy dopisana na późniejszym etapie ścieżka fabularna wydaje się być zwyczajnie nonsensowna (mimo, że formalnie tam się wszystko zgadza od przysłowiowego "A" do "Z") a jej jedynym celem jest uwiarygodnienie nowej koncepcji bez zbędnych pytań o logikę świata przedstawionego. Podobna sytuacja jak w książkach Martina gdzie pierwotna idea została wymieniona na zdecydowanie bardziej pokręconą przez co całość straciła mocno na wiarygodności.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Kyms

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #845 dnia: Nd, 09 Marzec 2025, 09:20:02 »
Polecam "Tysiąc Cisów" dostępne na Disney+

Zachwyca doskonałym oddaniem klimatu Londynu końca XIX wieku, ukazując kontrasty społeczne i gangsterski półświatek w realistyczny sposób. Szczególnie wyróżniają się brutalne i emocjonujące sceny bokserskie, które oddają napięcie i brutalność tamtych czasów, choć niepotrzebne zbliżenia i przeskoki fabularne czasami wybijały z rytmu. Obsada jest świetnie dobrana, a aktorzy nadają postaciom głębi i autentyczności, choć rola grupy złodziejskiej Mary mogła zostać lepiej rozwinięta. Mimo pewnych niedociągnięć w narracji, serial oferuje wciągającą fabułę, dynamiczną akcję i dopracowaną warstwę wizualną, co czyni go produkcją wartą uwagi.

Zapraszam do pełnej, bezspoilerowej opinii:
https://serialomaniak.com/tysiac-ciosow-opinia-bezspoilerowa/

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #846 dnia: Nd, 09 Marzec 2025, 10:15:09 »
  Nie tak łatwo znaleźć tysiąc cisów w Londynie. Może gdzieś w Hyde Park, ale on chyba też nie jest taki duży.

Offline Piterrini

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #847 dnia: Nd, 09 Marzec 2025, 17:24:06 »
Tysiąc ciosów moim zdaniem dużo brakuje do wczesnego Peaky Blinders (ten sam twórca odpowiada za oba seriale), dobrze zrobiony, ale powiedziałbym że mało "potrzebny". Brutalność moim zdaniem jest stonowana, serial ewidentnie nie ma się brutalnością wyróżniać, więc i nie użyłbym tego określenia w jego charakteryzacji (zobacz na górze tej strony jeszcze wspomniany Banshee - tam są brutalne sceny, w A Thousand Blows - niekoniecznie). Ale to tak się czepiam, jak ktoś lubi taki klimat, pseudo-Peaky Blinders, to raczej się spodoba.

(...) "Battlestar Galactica" (...) nie wszystko tam się skleja w logiczny ciąg (...)
Też lubię serial, chociaż nie wracam do niego za często... Moim zdaniem świetnie zrobiony (jak na telewizyjne sci-fi), nawet lepiej że fabuła nie jest zbyt kompleksowa, dzięki temu "emocjonalne"/"personalne" momenty trafiają mocniej. Ale z logiką to się zgadzam, za dużo nie pamiętam co prawda, ale kiedyś przeczytałem humorystyczną obserwację - każdy odcinek zaczyna się od: "Cyloni mają plan", od tego czasu i mnie to śmieszy, bo ewidentnie planu nie mieli (tj. twórcy, a może właśnie tak jak piszesz @death_bird, że w wyniku ciągnięcia serialu/zmian koncepcji rozlazła się i logika).

Offline death_bird

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #848 dnia: Wt, 18 Marzec 2025, 01:14:57 »
Jednak się złamałem (no lubię Kelly; co będę udawał, że jest inaczej) i mimo, że się zarzekałem to mając do dyspozycji jednak przerobiłem Yellowstone s. 3-5.
Zdania raczej nie zmieniam. Widoki cudne, obsada pierwszorzędna (i żywcem nie rozumiem jak Sheridan ich ponamawiał do tego scenariusza), ale scenopisarstwo zwyczajnie słabe. Obejrzałem do końca dla Beth i Ripa, Lloyda i Teeter czy nawet głupka Jimmy`ego; niektóre sceny były całkiem udane, jeden czy dwa wątki wreszcie się skleiły, ale generalnie wrażenie pozostało jakby pisał to piętnastolatek, któremu się wydaje, że jego nieraz przypadkowe akcje/reakcje zachodzą w próżni.
W efekcie Montana Sheridana to jakieś feudalne księstewko rodem z powieści fantasy gdzie można robić wszystko i rzeczywistość spoza układu w życiu nie ugryzie cię w cztery litery. Można mordować, manipulować akcjami, przemieszczać się całe życie po stanie (i nie tylko) bez posiadania prawa jazdy i nic się nie stanie, bo Sheridan się tym nie przejmuje. Sorry. "Banshee" bywało bardziej realistyczne.
Na szczęście Beth to mistrzostwo świata (nie sądziłem, że po tej produkcji będę kobitkę lubił jeszcze bardziej, ale sprawiało to takie wrażenie jakby z każdą kolejną blizną przybywało jej kolejne +10 do charyzmy), Rip (powinien pisać się "RIP") to morderca o złotym sercu, cały barak to w sumie równi kolesie mimo, że w najlepszym wypadku sami chuligani, no jakby na to nie spojrzeć taka opera mydlana podlana okazjonalnymi strzelaninami, którą ratują aktorzy. Rzecz w tym, że niejedna soap opera jest zdecydowanie lepiej pisana i tutaj nawet szkoda klawiatury strzępić, bo jak ktoś widział to wie jak to wszystko wygląda a jeżeli ktoś nie oglądał to w sumie ciężko sobie ten kogel-mogel wyobrazić.
Jako całość dałbym 6/10 przy czym 6 wyłącznie za obsadę. Gdyby ta była słabsza ocena poleciałaby o jeden punkt niżej.
Na razie jestem również po pierwszym odcinku "1883" i tutaj na początek nie wygląda to źle. Zobaczymy jak będzie z fabułą i przede wszystkim logiką świata przedstawionego aczkolwiek przyznaję uczciwie, że
Spoiler: PokażUkryj
"wypożyczanie" postaci między kolejnymi odsłonami "Yellowverse"
wydaje mi się być najmniej dziwaczne.

P.S. Cole Hauser - gdybym dzisiaj obejrzał ponownie "Buntownik z wyboru" to zwyczajnie bym człowieka nie poznał. Gdyby się ogolił i na ulicy zapytał o drogę też bym się nie zorientował. Straszliwie charyzmatyczną postać tutaj stworzył. Razem z K. Reilly powołali do życia autentyczną choć fikcyjną "power couple".
P.S. 2 (bo zapomniałem) Dwie naprawdę świetne bójki lasek na pięści (a nie jakieś syczące, drapiące i kopiące się po kostkach kocice).
« Ostatnia zmiana: Wt, 18 Marzec 2025, 01:24:44 wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline death_bird

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #849 dnia: Śr, 19 Marzec 2025, 22:41:40 »
Frozen 1883
Sheridan ma kilkuletnie/nastoletnie córki?
Musi mieć.
Inaczej wychodzi na to, że sam pokątnie ogląda kreskówki Disneya.
Co to się na tym Dzikim Zachodzie odwalało. :) Elsa ma moc i nie zawaha się z niej skorzystać.
Generalnie potwierdza się to co wcześniej już podejrzewałem. Im więcej odebrać Sheridanowi zabawek (postaci to najlepiej z 90% tego co by chciał), im bardziej zubożyć jedyny dostępny mu wątek tym lepiej chłop ogarnia temat od strony rzemiosła. Najlepiej wyszłoby mu jakieś „Yellowstone – Dolina Śmierci” w ramach którego jeden małomówny Dutton przedzierałby się przez Death Valley albo inne Rocky Mountains ze swoimi wiernymi koniem, strzelbą i lassem. Tego raczej by nie spaprał. ;)
W każdym razie: widoki? Są. Nastrój? Jest. Duttonowie? Check.
A poza tym to cały Taylor.
Nie wiem czy chłop jest takim ignorantem czy innym „rasistą kulturowym”, ale jego europejscy migranci zostali żywcem wyjęci z jakiegoś „Polish joke”. Banda frajerów z ilorazem inteligencji kilkulatka.
Spoiler: PokażUkryj
Nie jeżdżą konno, nie powożą, nie gotują wody, nie potrafią sprawić dziczyzny a węże widzieli jedynie w telewizji.
Normalnie uciekinierzy z jakiegoś projektu społecznego. Z Niemiec/Polski/Białorusi do Stanów przylecieli Tanimi Liniami Lotniczymi a jak już tylko stanęli na amerykańskiej ziemi to nagle upili się wolnością i przez resztę czasu zataczają się niczym te pijane dzieci we mgle. ???
Przy czym jak przychodzi do detali to zaraz się okazuje, że
Spoiler: PokażUkryj
przynajmniej jeden z tych naiwniaków to weteran wojny francusko-pruskiej.
Ot, logika.
W zasadzie uwzględniając wszelkie dostrzegalne podobieństwa można byłoby spokojnie napisać, że "1883" to typowy produkt spod sztancy „Yellowverse” gdyby nie jeden tyci szczegół a mianowicie Cirilla of House of Dutton of Wild Wild West.
I żeby sprawa była jasna: blondzia jest przeurocza.
Spoiler: PokażUkryj
Inteligentna, ładna, zaradna, radosna, na koniu jeździ, z pistoletu strzela, ceruje, poluje na bizony, wygłasza bardzo głębokie uwagi i przemyślenia.
Napisałbym, że idealna Mary Sue Wielkich Równin, ale ona akurat da się lubić. Szkoda tylko, że w tym swoim nastoletnim wyzwoleniu jest całkowicie niewiarygodna. Osiemnastoletnia córka XIX-wiecznego farmera/pioniera to był zasób a nie personifikacja wyzwolonego feminizmu. Zaś ojciec
Spoiler: PokażUkryj
oddający córkę „dzikusowi” za konia?
Ot, taki Dziki Zachód w wersji na Instagram ze słit fociami w ramach którego trupy bandytów ścielą się gęsto
Spoiler: PokażUkryj
podczas gdy główne postacie postrzelić jest stosunkowo trudno.

No i taki jest ten serial – w warstwie wizualnej pretenduje do miana solidnej produkcji. W tej „rekonstrukcyjnej” raczej zawodzi aczkolwiek tutaj trzeba uczciwie przyznać – nie jest już tak prymitywny w swej budowie jak oryginalne „Yellowstone”. Inna sprawa, że to raptem jedna seria. Owszem, zdarzają się tu i ówdzie znaki rozpoznawcze w stylu Sheridana.
Spoiler: PokażUkryj
Do dwóch strzelanin dochodzi tylko dlatego, że wcześniej pewna zacietrzewiona idiotka postanawia zacząć obrzucać bandytów kamieniami. Wcześniej „Duttony” dołączają do konwoju po jakże niezbędnej fabularnie scenie z próbą gwałtu (bez niej papa Dutton ewidentnie nie wpadłby, że tam w drodze może nie być do końca bezpiecznie w towarzystwie kobitek i pięciolatka).
W tych momentach wyłazi fabularna tandeta. Ale wypadnie się powtórzyć – mniejsza liczba postaci/wątków sprawia, że scenarzysta łatwiej manewruje i w efekcie scenariusz jest mniej okulawiony. To już jakiś plus.
Przy czym dodałbym, że po zakończeniu pojawia się wątpliwość czy aby obejrzało się to na pewno w prawidłowej kolejności. Niby teoretycznie najlepiej jest trzymać się chronologii produkcyjnej.
Ale.
Fakt jest faktem – po „1883” człowiek zupełnie inaczej patrzy na sceny z cmentarza Duttonów pojawiające się w „Y” i dopiero po nim rozumie "impakt narratorski" ostatniej sceny serii głównej. Toteż przy ponownym ich odtworzeniu trzeba przyznać, że bardzo zgrabnie zostało to wpięte i że w nuty sentymentalne Taylor momentami potrafi - nie pozostawił przodków "bezimiennymi". Oblókł ich w ciało, napełnił im żyły krwią, nadał im twarze, nakreślił charaktery. Podejrzewam, że każdy chciałby móc poznać w ten sposób swoich antenatów sprzed 7 pokoleń. Nam dane jest spotkać jedynie tych Duttonów.
Jakby nie spojrzeć końcówka wychodzi bardzo ładna. Choć żeby nazwać ten odcinek
Spoiler: PokażUkryj
wyciskaczem łez to chyba jednak trzeba mieć własne córki
(pozdro Gazza ;)).
W każdym razie. Mimo iż ewidentnie jako guilty pleasure, to jednak „1923" przede mną.
Z oceną napisałbym, że się waham. Trudno jest nazwać złą produkcję nt której człowiek jest skłonny wyartykułować jakieś przemyślenia (bo to jednak znaczy, że jakieś ona prowokuje) niemniej nie jest to tak dobry produkt jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. To raczej dosyć romantyczna, niepozbawiona wad (jeżeli niemal z odcinka na odcinek zmieniają się daty urodzin/okoliczności poczęcia(?) Elsy to znaczy, że ktoś tam nie dopilnował szczegółów) wizja tego co kiedyś było.
Taki list miłosny do wyobrażonego, zaginionego, rozwianego preriowym wiatrem dawnego zachodu.
Naciągane 7/10. 
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline death_bird

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #850 dnia: Nd, 23 Marzec 2025, 01:12:13 »
1923” s.1.
(kilka spoilerów z „1923”/„1883”/„Yellowstone”)




Co się dzieje gdy sheridanizmy spotykają na planie zdjęciowym najbardziej nieangażujące ze wszystkich dotychczasowych pokoleń Duttonów?
Bardzo niewiele.
To właśnie oferuje „1923”.

O ile oryginalne „Yellowstone” ma swoje wady i potrafi zdrowo zirytować/rozczarować to jednak przy wszystkich niedoróbkach i niedomaganiach oryginalnej produkcji „Y” stoi klimatem/krajobrazami oraz aktorami/postaciami, którym chce się poświęcić trochę czasu i uwagi. W „1923” widoków jest mało, postaci/aktorów prawie wcale a klimat rozwiał się niczym dym na wietrze. W efekcie otrzymujemy jedno wielkie, rozczarowujące odcinanie kuponów.

Przy czym teoretycznie rzecz ujmując sprawa wydawała się być stosunkowo prosta: zakończenie „1883” stworzyło podwaliny pod zapierającą dech w piersiach fabułę w ramach której James Dillard Dutton w trudzie i znoju, lejąc krew, pot i łzy oraz wychowując drugie pokolenie wilczych szczeniąt buduje i wykuwa przyszłą wielkość Yellowstone.
Nic z tych rzeczy.

Scenariusz „1923” potwierdził różne brzydkie podejrzenia w stosunku do scenarzysty i podążył śladem Ep. IX.
Tym samym dziedzictwo Duttonów powstało w dokładnie taki sam sposób w jaki z zaświatów powrócił Palpatine.
„Jakoś”.
Brnąc przez najnowszą odsłonę Yellowverse widz zachodzi w głowę jak owo „jakoś” mogło się wydarzyć, bo też sądząc po snujących się smętnie po ekranie postaciach nie było tam absolutnie nikogo, kto mógłby/potrafiłby je postawić.
Najwyraźniej koncepcja urodziła się taka, że oto ziemię podarował bogaty indiański wujek w testamencie a żywy inwentarz wygrano na loterii stanowej.
Ew. w bingo.
Możliwe? Możliwe.
No bo jak inaczej?
James poszedł do ziemi z kulką, którą zarobił od bandytów. Margaret zamarzła na sopel w zaspie.
Całą (niewielką zdaje się) spuściznę przyszło ratować przyjezdnemu stryjowi, który „tymi ręcami” imperium wymurował.
Dlaczego on?
Bo najwyraźniej ktoś uznał, że całkiem udana kreacja Tima McGraw musi ustąpić miejsca gwieździe kina i tym oto sposobem Harrison Ford zasłużył na miano najbardziej nietrafionego wyboru do roli w całym „uniwersum”.
Smutna trochę konstatacja, bo to jednak Han Solo, Indiana Jones i Jack Ryan, ale przyznać trzeba, że ten sympatyczny poczciwina nijak - choćby nawet przez minutę – nie potrafi stworzyć wokół siebie aury kogoś kto w którymkolwiek momencie swojego życia nadawałby się do roli budowniczego potęgi na sześć pokoleń naprzód. Można wręcz zaryzykować tezę, że Jacob Dutton ani nie postawiłby ani tym bardziej nie utrzymałby w garści sieci warzywniaków w Laramie. Chyba, że mówimy o rozwoju na tej samej zasadzie co imperium Bubba Gump Shrimp Company.
W każdym razie jeżeli ktoś pamięta pochodzący z „Bellew Zawierucha” cytat: „Z naszych lędźwi wylęgło się pokolenie słabeuszy” to John „Kevin Costner” Dutton miałby prawo spoglądać z szokiem i niedowierzaniem na to jak bardzo nijakimi postaciami (dla kontrastu) okazali się być jego przodkowie.
„Duttony” z 1923 roku sprawiają wrażenie jak gdyby autentycznie męczyli się na tej ziemi na której znaleźli się zupełnie przez przypadek i której trzymają się wyłącznie dlatego, że mają jakieś ewidentnie prawne zobowiązanie w tym kierunku i na sto lat naprzód.

Fabularnie jest jak zwykle czyli źli ludzie czyhają na ukochaną ziemię w którą wsiąkło tyle krwi i potu Harrisona i na której jak zwykle dzieje się zło i ogólnie niedobro (podczas gdy Bob Budowniczy i Twórca Imperium żywcem nie wie jak tu wykaraskać się z tarapatów). Trup co jakiś czas się ściele, Duttony zgodnie z rodzinną tradycją giną w walce, ale przyznać trzeba, że najlepiej uargumentowana z całego tego towarzystwa wydaje się być chyba jednak cioteczka Emma, która jako jedyna doszła do całkiem logicznego wniosku, że po co się zadręczać skoro równie dobrze można skrócić sobie cierpienia (inna sprawa, że do tej pory zachodzę w głowę czy ona zabiła się przy pomocy rewolweru czy może jednak granatu, bo też rozbłysk był taki jak gdyby Junkers starego typu wybuchł jej prosto w twarz)…
W sumie całemu temu pokoleniu dobrze zrobiłoby jakieś masowe zatrucie, pójście w jej ślady i oddanie pola następcom, bo też jedna, biedna Helen Mirren, której chce się chyba jako jedynej z tych, którzy coś tam potrafią sama serialu nie uciągnie.
Klimatu oryginału można ze świecą szukać a i tak się go nie znajdzie.

Na koniec należałoby poczynić honorową wzmiankę poświęconą Timothy „Joffrey Lannister” Daltonowi. Czy dałoby się wyciągnąć z kapelusza bardziej obsceniczną kliszę?
Podejrzewam, że wątpię.
Jeżeli ktoś się zastanawia czy warto to sugerowałbym obejrzeć „Wichry namiętności”. Idea podobna, ale za to muzyka lepsza i będzie krócej bolało.
„1923” jest tym czym choćby „True detective 2” w stosunku do „True detective” albo innym „Killing Eve 4” do s.1 – czyt.: równią pochyłą i produktem zbędnym.
Najsłabsza odsłona w całej tej sadze.
5/10
Generalnie szkoda czasu i chyba nawet sami twórcy czują to w kościach – ilość nagich damskich torsów przebija wszystko co do tej pory „oferowały” wszystkie poprzednie serie razem wzięte i to razy kilka. Ktoś tam chyba zrozumiał, że trzeba zacząć szczuć, bo inaczej może być słabo.

P.S. 1
To co mocno irytuje w całości to brak konsekwencji. Prequele nie przejmują się tym co było mówione/pokazywane w „Yellowstone”. Na dbałość o szczegóły i ciągłość narracyjną między seriami nie ma co liczyć.

P.S. 2
Tak się zastanawiałem czy dodawać, ale temat historyczny, został poruszony i tym samym nie ma co udawać, że go nie ma:
https://www.lemonde.fr/en/international/article/2024/12/22/at-least-3-100-native-americans-students-died-in-us-boarding-schools_6736369_4.html

https://hmh.org/library/research/genocide-of-indigenous-peoples-guide/

O tym pierwszym u Sheridana jest dużo i z przerysowanymi szczegółami. O tym drugim nie ma w zasadzie nic.
Kto ma na sumieniu rdzenną ludność? Wg Sheridana głównie księża Irole, którzy w sposób zupełnie niezamierzony a przez to cokolwiek zabawny przypominają postacie ze skeczu z nieśmiertelną linijką: „Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji”…
To, wraz z podejściem do migrantów w „1883” sprawia, że w głowie oglądającego zaczyna się kształtować pewien obrazek.
« Ostatnia zmiana: Nd, 23 Marzec 2025, 01:20:02 wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline PJP

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #851 dnia: Nd, 23 Marzec 2025, 07:38:56 »
Wróciłem ostatnio do Babylon 5 i nadal nieźle wchodzi. Traktuję to jako uzupełnienie Star Trek z innymi akcentami ;)

Offline Dracos

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #852 dnia: Nd, 23 Marzec 2025, 08:26:29 »
Wróciłem ostatnio do Babylon 5 i nadal nieźle wchodzi. Traktuję to jako uzupełnienie Star Trek z innymi akcentami ;)
A gdzie to można obejrzeć? Jakiś streaming czy tylko "uwolnione" cyfrowe kopie Kiedyś obejrzałem tylko kilka odcinków w tv i nigdy wtedy nie chwyciło, ale tak myślę sobie że może by i warto by było dać szansę od odcinka pierwszego

Offline misiokles

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #853 dnia: Nd, 23 Marzec 2025, 08:49:13 »
W streamingu to chyba tylko w USA na Prime jest.
I fakt, sezon 1 trzeba "przecierpieć". Ale nie można odpuścić. Niektóre odcinki okazują się potem kluczowe.

Offline komiks

Odp: Seriale - co polecacie?
« Odpowiedź #854 dnia: Nd, 23 Marzec 2025, 11:30:37 »
Babylon 5 próbowałem oglądać, ale nie dałem rady.