Obejrzałem wczoraj z okazji 30 rocznicy. Klęska finansowa w 1991 r., a całkiem dobry film. Jak na produkcję Disneya dużo
hardcore'a - łamanie ludzi na pół, zawodnicy ginący w płomieniach, W.C. Fields stwierdzający, że jest podwójnie oszołomiony, kiedy spogląda na dekolt głównej bohaterki, itd. Bardzo fajne role Campbella (który niestety nie zrobił kariery), Connelly (choć tu bardziej wizualnie
), Arkina i - przede wszystkim - Timothy Daltona.
Widowisko fajnie osadzone w klimacie lat trzydziestych, Dalton gra hollywoodzkiego gwiazdora wzorowanego na Errolu Flynn'ie, który podobno też miał ciągotki do nazizmu.
Dobre dialogi, rewelacyjny motyw z niemieckim pilotem, który "na pewno bezpiecznie dowiezie nas do domu". Wydaje mi się, że ten film zapewnił po latach Joe Johnson'owi zrobienie "Captain America" The First Avenger".
Jeśli ktoś jeszcze nie widział - polecam. Nic wybitnego, ale bardzo miło się ogląda.