Sorry za posta pod postem, chciałam edytować lecz się nie dało.

J.R.R. Tolkien, twórca jakże przewrotny!
Facet który napisał Trylogię pt."Władca Pierścieni" praktycznie bez "Władcy Pierścieni", gdyż zawiera jedynie jego ilości śladowe...
Oto jedyny dialog i jedyna "faktyczna" interakcja Saurona z kimkolwiek w Trylogii zatytułowanej nie inaczej jak "Władca Pierścieni"...
(Imo to jest mega beka. Uważam tak, mimo że wbrew pozorom mam wielki szacunek do Tolkiena. (można go mieć nawet jesli ktoś widzi wady twórcze artysty, nie bije pokłonów niczym Bogu, , i nie śpiewa psalmów na jego cześć, że Nieomylny, Doskonały i te sprawy...)
"Pippin zaczął głosem cichym i niepewnym, lecz w miarę jak mówił, uspokajał się, a słowa jego brzmiały coraz wyraźniej i donośniej.
– Zobaczyłem ciemne niebo i wysokie obronne mury – rzekł – i maleńskie gwiazdy. Wszystko zdawało się dalekie i dawne, mimo to jasne i ostre. [...] I wtedy przyszedł on. Mówił do mnie, lecz nie słyszałem głosu ani słów. Po prostu patrzył, a ja czytałem w jego wzroku pytanie: „A więc wróciłeś? Dlaczego nie zgłaszałeś się tak długo?". Nic nie odpowiedziałem. Znowu spytał: „Ktoś ty jest?". Nie odpowiadałem, ale to była męka, on nalegał, cisnął mnie, aż w końcu rzekłem: „Hobbit".
Jak gdyby dopiero wtedy nagle mnie zobaczył, roześmiał się szyderczo, okrutnie. Jakby mnie nożami dźgał. Próbowałem się wyrwać. Ale on powiedział: „Czekaj no chwilę. Spotkamy się znów niebawem. Powiedz Sarumanowi, że to cacko nie jest dla niego. Przyślę po nie lada dzień. Zrozumiałeś? Powtórz tylko tyle". Wpijał we mnie wzrokiem. Miałem wrażenie, że rozsypuję się w proch."~J.R.R. Tolkien, "Władca Pierścieni", rozdział "Palantir"
WIDZICIE? Okazuje się że nawet w ostatnim stadium, w swej najgorszej z Form, Sauron zachował swe czarne poczucie humoru!!!
Kolo jebe z Sarumana, bo ten tak daje ciała że:
- albo nie potrafi znaleźć lepszego pracownika w ciemnej stronie i zmuszony jest zatrudniać Niziołka do czarnej roboty, i jako swoją sekretarkę. BUEHEHE.

- albo Niziołek podjebał Sarumanowi Palantir

I Sauron ma z tego ubaw po pachy.🤣🤣
Z drugiej strony Czarny Pan się chyba nudzi skoro dzwoni do Sarumana z takimi pierdołami? Nęka staruszka przez videoczata...🤣🤣
Pamiętam, że dawno dawno temu, gdy 1 raz czytałam LOTR, już mi to śmierdziało grubym kantem.

Chociaż sam Sauron był mi wtedy postacią obojętną*, żeby nie rzec
bardzo, to wydawało mi się to piekielnie dziwne, że Lord of the Rings, został przedstawiony tak po macoszemu, szczątkowo, leniwie i na odpierdal; w powieści która winna być jemu poświęcona, zgadując po tytule. Pamiętam do dziś, że poczułam się zwyczajnie oszukana przez autora.🤪 Mimo że LOTR mi się ogromnie podobał.
Książki źródłowe często rozszerzają obraz, jednak Tolkienowska Trylogia nie rozszerzyła mi właściwie niczego. Nie dowiedziałam się wiele wiecej o postaci, czego bym już nie o Sauronie wiedziała z filmu Jacksona...
Zabawne, że pierwotnym tytułem książkowej LOTR był "Magiczny Pierścień". Jednak Tolkien, który poprawiał wszystko 15 razy; zmienił go ostatecznie. A nie żebym chciała się czepiać🤪, ale moim zdaniem "Magiczny Pierścień" jest tysiąc razy bardziej adekwatny...
Mimo że "Władca Pierścieni" - to brzmi dumnie, zajebiście i ten zwrot ma 500 razy większą moc niż jakiś tam magiczny Pierścień; to nie ma przełożenia i sensu na zawartość.
*Wtedy Sauron oblatywał mi i powiewał.
Bardzo lubiłam prawie wszystko, ale te wszystkie "epickości": Pierścienie, Frody, Aragorny i jego love story nie urzekły mnie najbardziej...
Wiem, jestę dziwna. 🤣
Fragmentem Trylogii Tolkiena, takim który najmocniej chwycił mnie za serducho, jest napisane że Legolas, odkąd tylko ujrzał piękno i potęgę morza po raz pierwszy, nigdy już nie był w stanie zagłuszyć nigdy niekończącej się tęsknoty za tym widokiem.
Że nawet w ukochanych przez całe swe długie życie lasach serce Legolasa nie umiało już zaznać spokoju. Bo wszystko przypominało mu o morzu i go do niego ciągło bez końca...
RYCZAŁAM JAK BÓBR. 🤭
No rozpiroliło mnie to dokumentnie.🥺🥺🥺
Myślałam sobie:
DLACZEGO. PO JAKĄ CHOLERĘ ON TAM POLAZŁ I SIĘ TAK ZAGAPIĆ NA TO MORZE??? NIECH TO SZLAGGGG... 😭😭😭
Ale do brzegu...
Nie rozumiałam wtedy (i do dziś nie rozumiem) jak Tolkien mógł tak olać swojego Władcę Pierścieni.
Dlatego tak naprawdę jestem niesamowicie wdzięczna jego potomkom, synowi Christopherowi, który to poświęcił życie spuściźnie swego słynnego ojca. Jestem wdzięczna za jego syzyfową pracę i zebranie do kupy tego trudno wyobrażalnego chaosu, i tych zlepek ojcowskiej twórczości, które Junior swą ręką pozszywał...Nadał jej kształt obecny.
Jestem wdzięczna jego wnukowi, który kontynnuje dzielo swych przodków, dzieło swego rodu; i który sprawuje pieczę nad Rings of Power, mimo że to nie twórczość pisana, a ekranowa.
Z której to miałam przyjemność dowiedzieć się multum rzeczy o Władcy Pierścieni, znacznie znacznie więcej niż z Trylogii o tym samym tytule.😁❤️