Autor Wątek: Ogólnie o filmach.  (Przeczytany 114652 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Bender

  • Gość
Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #585 dnia: Nd, 16 Lipiec 2023, 13:31:37 »
To przy okazji wrzucam wygląd Godzilli z tego nowego filmu.

https://www.godzilla-movies.com/news/official-look-at-new-toho-godzilla-design-2023-from-godzilla-minus-one

Może trochę inspiracji Godzillą Garretha Edwardsa i trochę polecieli z grzebieniem, ale spoko. Lepiej niż Shinn bo tam było jednak trochę dziwnie.

Offline Castiglione

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #586 dnia: Nd, 16 Lipiec 2023, 13:46:37 »
Może trochę inspiracji Godzillą Garretha Edwardsa i trochę polecieli z grzebieniem, ale spoko. Lepiej niż Shinn bo tam było jednak trochę dziwnie.
Ja w ogóle tamten film zapamiętałem jako trochę dziwny, ale może pora sobie powtórzyć, bo od jakiegoś czasu myślę o nadrobieniu tych trzech animowanych z Netfliksa, więc przy okazji może i ten bym obejrzał.

  O widzę usunął się kolega po raz drugi. Bazyl weź przykład z pana.
Hahaha nawet nie zauważyłem xD

Offline Piterrini

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #587 dnia: Nd, 16 Lipiec 2023, 17:09:34 »
Wiecie może czy te wszystkie "Shin" filmy (Ultraman itp.) mają w założeniu budować jedno uniwersum?
Pamiętam że opinie o tej Godzilli były podzielone, "fanom" Godzilli się nie podobało bo CGI, a mnie z kolei ta konwencja pasowała, inne podejście do tematu (mimo powtarzalnych motywów) i ogólnie pozytywnie odebrałem (chociaż nie zapadł mi w pamięć ten film...). Wcześniejsze filmy nie-amerykańskie to jednak zamierzona sztuczność w konwencji, i o ile dwie kolejne "ery" lubię, to tej pierwszej (Showa?) nawet nie dotykam (poza pierwszym filmem oczywiście)...

Jeszcze niedawno był serial animowany, oglądałem urywki i nie wiem czy jest gdzieś dostępny. Godzilla Singular Point w każdym razie wydał mi się mniej "poważny" od filmów animowanych (trylogia Netflixowa), ale znacznie dojrzalszy od poprzednich, skierowanych chyba wyłącznie do dzieci Godzillowych seriali.

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #588 dnia: Nd, 16 Lipiec 2023, 22:28:08 »
  "Pan Samochodzik i Templariusze" obejrzani. Film nie ma właściwie nic wspólnego z książką, więc jeżeli ktoś miał ochotę na obejrzenie mniej bądź bardziej wiernej adaptacji, obejdzie się smakiem. Problem w tym, że to co zaproponowano w miejsce oryginału nie jest nawet w połowie tak ciekawe, na dodatek ten klimat polskiego Kina Nowej (Nudnej) Przygody jest kompletnie nietrafiony.

W w każdym razie zacznijmy od pozytywów produkcji:
1.

No to teraz przejdźmy do tego co się nie podobało.
1. Pan Tomasz - po trailerze było widać, że nie będzie to książkowy Pan Samochodzik, ale myślałem że to w sumie może nienajgorszy pomysł aby zaprezentować odmienną wizję bohatera. Tyle, że chyba nie o taką odmienną wizję powinno chodzić, ten Tomasz to pasywno-agresywny nadęty buc, którego nie da się polubić, na dodatek niespecjalnie bystry ani niespecjalnie zdaje się wykształcony. Jakiś taki cwaniaczek z bańką w nosie będący skrzyżowaniem Borewicza i Indiany Jonesa w wersji bieda. To się może jeszcze zmienić w przypadku ewentualnych kontynuacji które zdaje się (tfu)rcom marzą bo jednym z motywów przewodnich filmu jest jego wewnętrzna przemiana.

2. Czarne Charaktery - pierwszy to Adios, brazylijski sicario (???) wyglądający jak wypadkowa Don Pedro z Krainy Deszczowców z Dannym Trejo z "Desperado". W jaki sposób taki typ miałby dostać się przez granice i chodzić po ulicach nie będąc zatrzymanym przez pierwszy napotkany patrol milicyjny (na szczęście w tym PRL-u patroli milicji na ulicach nie ma) a po przeszukaniu nie zaliczyć 25-letniego pobytu w Sztumie nie lądując najpierw na jakiejś esbeckiej katowni z akumulatorem podpiętym do jajek pozostaje wielką tajemnicą wiary.
  Drugą złowrogą postacią jest kompletnie wyprana z emocji Karen Petersen (tak, tak) w wykonaniu Marii Dębskiej z jedną miną wzorowana wyraźnie na kreacji Scarlett Johansson jako marvelowskiej Czarnej Wdowy ledwie o jeden stopień mniej niedorzeczna niż Adios. Oczywiście wszystkie zagraniczne postacie doskonale władają polskim, bo wiadomo (a właściwie nie).

3. Kompletna anachroniczność - akcja dzieje się gdzieś w PRL-u, ale ciężko właściwie stwierdzić kiedy. Bohaterowie wyglądają jakby ubierali się w H&M. Ministerstwo Kultury zwołuje konferencję prasową w amerykańskim stylu zdaje się w holu Muzeum Narodowego, na którą zjeżdża się kilkudziesięciu dziennikarzy (niby skąd?) na której bryluje sobie wyluzowany Pan Samochodzik rzucający czerstwymi żarcikami. Jedną z postaci to Anna Dymna jako milionerka a jednocześnie jakaś neo-poganka, która sobie zakłada jawnie działającą ni to grupę rekonstrukcyjną ni to sektę a także ogłasza konkursy w radiu. Adios wpada na komisariat i pod groźbą noża bierze milicjantów jako zakładników po czym porywa dziecko i wszyscy z wyjątkiem paczki bohaterów mają to wyraźnie gdzieś. Jest tego dużo więcej.

4. Wehikuł - słaby projekt, kompletnie nie zwraca uwagi na dodatek zachowuje się jak kompletny złom (nie, że wygląda tylko że jeździ jakby jego silnik miał maks 60 KM).

5. Brutalność - sporo bijatyk (w większość słabych choreograficznie), padają trupy.

6. Ogólna niedorzeczność - połowa postaci nie wiadomo kim jest i nie wiadomo po co. Cała zagadka opiera się na magii (to nie pomyłka w tym świecie istnieje prawdziwa MAGIA). Ani jedna postać nie przypomina tej oryginalnej. Nienacki starał się w swoich książkach przemycić nieco historycznej wiedzy zgodnie z zasadą Krasickiego "uczyć bawiąc", z tego filmu lepiej żadnej wiedzy nie czerpać.

  No dobra tak na siłę to z plusów udało mi się wymyślić rolę Sandry Drzymalskiej, która jako wyszczekana dziennikarka drąca koty z Panem Tomaszem a jednocześnie starająca się nie dopuszczać do siebie myśli, że ten jej wpadł w oko całkiem nieźle wpisuje się jako jeden z niewielu elementów w cykl powieści Nienackiego, bo u tego panny w tym typie by się znalazły. Zresztą jej interakcje z Mateuszem Janickim to jedne z tych pojedynczych rzeczy ożywiających ten drętwy obraz. Podmiana Wiewiórki - chłopca na Wiewiórę - dziewczynę w sumie gdyby to nie wygadywała jakichś dziwnych tekstów o feminizmie byłaby w sumie niezłym pomysłem. Aha, film ma kilka momentów komediowych, które oczywiście są kompletnie nieśmieszne. Kamerzysta ma średnie pojęcie o swoim fachu, dźwiękowo jest słabo, ale do tego oglądając polskie, współczesne kino szło się już dawno przyzwyczaić.
  No i wisienka na szczycie tego tortu. Za scenariusz odpowiada dosyć znany polski autor komiksów Bartosz Sztybor, który jak sam twierdzi jest wielkim fanem cyklu o Panu Samochodziku (chyba takim jak Bagiński "Wiedźmina).
  PJP dał solidne 3 z plusem ja jako ultras Nienackiego od dzieciństwa daję solidne 2+ tyle że w skali 1-10. Jak ktoś nie zna oryginału to z pół punktu może dołożyć.
« Ostatnia zmiana: Nd, 16 Lipiec 2023, 22:30:57 wysłana przez SkandalistaLarryFlynt »

Offline PJP

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #589 dnia: Nd, 16 Lipiec 2023, 23:34:13 »
Sądząc po nawiązaniu do starego Samochodzika z tablicą to akcja dzieje się 1971 roku, ale oczywiście jest trochę głupot, które na forum panasamochodzikowym wytknęli ;) Konferencja trochę śmieszna, bo jednak realia były inne i widać, że oszczędzono na konsultantach od epoki. Ci neopoganie też jakoś z dupy wyjęci. Ewidentnie reżyser (teraz doczytałem, że mający doświadczenie w reklamówkach, co widać po ujęciach...) nie bardzo wiedział jak to ugryźć, czy ma to być film młodzieżowy, przygodowy, sensacyjny, obyczajowy czy komedia. Zabrakło mi porządnych pościgów, co było w książkach mocną stroną, powtarzalnym schematem, ale było.
Brutalność bez sensu. Obstawiam, że każdy przeciętny czytelnik książek Nienackiego (nawet nie jakiś zagorzały fan) zrobiłby tego typu film lepiej.
Ps. Dałem 3 z minusem. Produkcja i lekki szum zrobiony wokół niej niestety przypominają mi niesławne akcje z polskimi kopaczami. Biorąc pod uwagę, że palce w tym maczał "nasz człowiek" powinienem dać 2 właśnie w skali 0-10.
Na forum jest wywiad z Janickim i Dębską i ona akurat uczciwie przyznaje, że film jest parafrazą - "Scenariusz naszego filmu jest nie tyle luźną interpretacją książki, co jej parafrazą".
https://pansamochodzik.net.pl/viewforum.php?f=161
« Ostatnia zmiana: Nd, 16 Lipiec 2023, 23:37:43 wysłana przez PJP »

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #590 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 00:05:37 »
  Ogólnie niepotrzebnie wracali do czasów oryginalnego Pana Samochodzika, skoro nie było pieniędzy na odtworzenie realiów. Mogli chyba spokojnie osadzić to w naszych czasach i pewne rzeczy wyglądały by mniej idiotycznie. A jeszcze rozwalił mnie tekst, że jak był mały to wujek robił mu kakao z kurkumą. Dobrze, że nachosów nie jedli zapijając Schweppesem.
  Jakie pościgi tym sztruclem co ledwie jeździł (tzn. był ten na samym początku w którym Tomasz zgodnie z duchem sportowej rywalizacji taranuje sobie Petersena)? Dobry był ten proto-strongmen co podniósł przód samochodu, jakby to miało silnik Ferrari to by gościa wyrwało z laczków, tutaj tylko koła mu buksowały bo piachu trochę było.
  Ogólnie jeżeli faktycznie będą jakieś kontynuacje, to jakieś tam widoki na to, że to może być nieco lepsze istnieją. Janicki aktorsko wcale źle nie wygląda, tylko że kazali mu grać takiego palanta. Palantem ma już nie być, wiec może nieco bardziej będzie przypominał oryginał. No i niech zejdą na ziemię z powrotem ze scenariuszem. Żadnych Excaliburów, latających dywanów czy Pierścieni Nibelungów.

  Dzięki za forum, nawet nie wiedziałem że coś takiego istnieje. Przeglądnę sobie. Ogólnie ten film jest tak wielką parafrazą, że można by nawet się zastanawiać czy to aby napewno od samego początku był scenariusz do Pana Samochodzika. Elementy łączące go z serią Nienackiego są tak bardzo wątłe, że osobiście nie uznałbym wcale za niemożliwe, że pierwotnie mógł być to zamysł na jakiś kompletnie autorski film przygodowy którego twórcy po czasie uznali, że bardziej im się opłaci podpięcie pod znaną markę niż start z zupełnie nową. Jestem przekonany, że Netflix już conajmniej raz tak zrobił. W przypadku serialu "Wiedźmin - Rodowód Krwi".
« Ostatnia zmiana: Pn, 17 Lipiec 2023, 00:25:33 wysłana przez SkandalistaLarryFlynt »

Offline misiokles

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #591 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 06:09:36 »
że osobiście nie uznałbym wcale za niemożliwe, że pierwotnie mógł być to zamysł na jakiś kompletnie autorski film przygodowy którego twórcy po czasie uznali, że bardziej im się opłaci podpięcie pod znaną markę niż start z zupełnie nową.

Zapewne robił to wiele razy i nie tylko Netflix ale też inne platformy. Tylko, że w tym przypadku znamy materiał źródłowy, a w przypadku produkcji niepolsko i nieangielsko języcznych - nie. Gdyż nigdy nie szperamy jak pewne pewne hiszpańskie, francuskie, izraelskie czy argetyńskie produkcje stoją z wiernością.

Offline volker

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #592 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 10:16:00 »
  "Pan Samochodzik i Templariusze" obejrzani....

Tego filmu nie można traktować jako adaptację PS i Templariuszy bo takową nie jest, tytuł wprowadza w błąd. To całkiem inna historia i tak ją trzeba oceniać.
Mnie film się całkiem podoba i jako polska przygodówka z całkiem nową historią nie wystawiam mu złej oceny. Trzeba go też oceniać, tym dla których on powstał czyli gruby 10-15 lat, tam tych wszystkich szczegółów nikt nie zauważa i się nie przejmuje, sprawdziłem to u siebie w rodzinie.
Co do roli Tomasza to chyba nie zrozumiałeś zamysłu scenarzysty. W filmie następuje  z czasem przemiana pod wpływem wydarzeń z aroganta i buca Pana "Samo-Chodzika" jakim jest na początku do Pana Samochodzika, do osoby która uwierzyła, że w zespole i z przyjaciółmi więcej się osiągnie i przestał być samolubem a całkiem miłym facetem, który nie przypisuje sobie zasług innych (patrz ostatnia scena z Sokolim Okiem).
Co do Adiosa, to zauważ że groźnie wygląda on tylko w akcji, normalnie wśród ludzi (zebranie w obozie Łajmy) wygląda jak zwyczajny koleś narodowości romskiej. Ogólnie postać ta też mi się nie podoba ze względu na tę brutalność w filmie i to jest dla mnie duża wada.
Wehikuł jest dla mnie z wyglądu całkiem ciekawy (faktycznie podwozie i silnik Nissana Frontiera, karoseria Fiata 125p i maska Ursusa), faktycznie pływa, ale uważam, że nie wykorzystano jego potencjału w filmie, jest go za mało i nie jest zbytnio uosobiony.
To że postacie zagraniczne władają polskim to normalka w polskich filmach (serialowa adaptacja Samochodzik i templariusze, Kloss itd.itd.) Adios chociaż miał wstawki hiszpańskie. U mnie dzieciom się podobał i to najważniejsze.

PS. Czy postał Łąjmy to nie jest czasem zapożyczenie z komiksu Łauma KRL'a?
« Ostatnia zmiana: Pn, 17 Lipiec 2023, 10:19:47 wysłana przez volker »

Offline greg0

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #593 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 11:04:21 »

Mnie film się całkiem podoba i jako polska przygodówka z całkiem nową historią nie wystawiam mu złej oceny. Trzeba go też oceniać, tym dla których on powstał czyli gruby 10-15 lat, tam tych wszystkich szczegółów nikt nie zauważa i się nie przejmuje, sprawdziłem to u siebie w rodzinie.
10-15-latkowie nie czytają książek Nienackiego i mają wywalone jak wygląda wehikuł.
Podpinanie się pod Pana Samochodzika więcej temu filmowi zaszkodziło niż pomogło.  ;D
...
Najważniejsze, żeby "Diplodoka" nie spieprzyli ! >:( 
Ważne żeby narzekać...

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #594 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 12:16:14 »
Tego filmu nie można traktować jako adaptację PS i Templariuszy bo takową nie jest, tytuł wprowadza w błąd. To całkiem inna historia i tak ją trzeba oceniać.
Mnie film się całkiem podoba i jako polska przygodówka z całkiem nową historią nie wystawiam mu złej oceny. Trzeba go też oceniać, tym dla których on powstał czyli gruby 10-15 lat, tam tych wszystkich szczegółów nikt nie zauważa i się nie przejmuje, sprawdziłem to u siebie w rodzinie.

  Ale ten film nie broni się nawet jako samodzielna przygodówka, jest drętwy, nielogiczny, z pozrywanymi łańcuchami przyczynowo-skutkowymi i na dodatek niewiele tłumaczy.

  Co do roli Tomasza to chyba nie zrozumiałeś zamysłu scenarzysty. W filmie następuje  z czasem przemiana pod wpływem wydarzeń z aroganta i buca Pana "Samo-Chodzika" jakim jest na początku do Pana Samochodzika, do osoby która uwierzyła, że w zespole i z przyjaciółmi więcej się osiągnie i przestał być samolubem a całkiem miłym facetem, który nie przypisuje sobie zasług innych (patrz ostatnia scena z Sokolim Okiem).

 I dzięki temu w filmie przygodowym oglądamy przez 90% czasu aroganckiego buca to taki polski wkład w światowe kino, jeszcze nikt nigdy nie nakręcił filmu przygodowego w którym nie da się kibicować głównemu bohaterowi, ale obawiam się że faktycznie nie zrozumiałem zamysłu scenarzysty.

  Co do Adiosa, to zauważ że groźnie wygląda on tylko w akcji, normalnie wśród ludzi (zebranie w obozie Łajmy) wygląda jak zwyczajny koleś narodowości romskiej. Ogólnie postać ta też mi się nie podoba ze względu na tę brutalność w filmie i to jest dla mnie duża wada.

  Pierwsze co słyszał na ulicy zwyczajny koleś narodowości romskiej po spotkaniu milicjanta to było "dowodzik poproszę", chyba mniej więcej wiadomo co w PRL-u robiono z Cyganami. Wogóle bez żartów, gość jest jakimś międzynarodowym płatnym mordercą z Brazylii najwyraźniej mówiącym po polsku i widać go z odległości 5 km. W tłumie każdy by go palcem wskazał.

Wehikuł jest dla mnie z wyglądu całkiem ciekawy (faktycznie podwozie i silnik Nissana Frontiera, karoseria Fiata 125p i maska Ursusa), faktycznie pływa, ale uważam, że nie wykorzystano jego potencjału w filmie, jest go za mało i nie jest zbytnio uosobiony.

  No właśnie nie jest ciekawy, jest zbyt "zwyczajny". Zarówno wtedy jak i dzisiaj bardziej przyciągające wzrok wynalazki jeździły po drogach

PS. Czy postał Łąjmy to nie jest czasem zapożyczenie z komiksu Łauma KRL'a?

  Łajma to jakaś bałtyjska boginka była, szczęścia czy czegoś.

Offline Spiff

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #595 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 12:36:05 »
Skoro jesteśmy przy Nienackim.
Ciekawostka związana z próbą ekranizacji " Raz w roku w Skiroławkach " .
https://znienacka.com.pl/2019/09/05/noc-mieszania-krwi-czyli-skirolawki-na-duzym-ekranie/

Spoiler: PokażUkryj
Kiedy powieść Zbigniewa Nienackiego Raz w roku w Skiroławkach trafiła na półki księgarń (często tylko na kilka godzin) wywołała prawdziwą sensację i niemały skandal. Był rok 1983 i światek polskich „czytaczy” podzielił się na tych, którzy się w Skiroławkach… zakochali i tych, którzy je znienawidzili. Do obozu przeciwników zaliczali się m.in. Jerzy Urban, Kazimierz Koźniewski czy Daniel Passent. Zarzuty dotyczyły głównie grafomaństwa i szerzenia pornografii, co w niektórych przypadkach budzi podejrzenia, że krytykujący przedmiotu swej krytyki zwyczajnie nie przeczytali… Oczywiście wszystkie kontrowersje były jednocześnie świetną reklamą. Nic więc dziwnego, że „Raz w roku w Skiroławkach” stało się obiektem zainteresowania filmowców. Jak pisze Mariusz Szylak „(…) gdy tylko wokół powieści zrobił się szum medialny, prawa do sfilmowania książki kupił od pisarza Zespół Filmowy „Iluzjon”. Nienacki nie chciał pisać scenariusza, zadania tego podjął się (…) Janusz Kidawa.”[1]

Przyszły reżyser Niesamowitego dworu ukończył prace nad adaptacją pod koniec 1984 roku. Swój scenariusz zatytułował Noc mieszania krwi, umieszczając na stronie tytułowej informację, że materiał powstał „na motywach powieści Zbigniewa Nienackiego”. To od razu sygnalizowało, że nie należy liczyć na wierność literackiemu pierwowzorowi. W grudniu 1984 Zespół Filmowy „Iluzjon” wysłał do ówczesnego wiceministra kultury i sztuki Jerzego Bajdora pismo z prośbą o wyrażenie zgody na skierowanie filmu do produkcji. Orientacyjny koszt określono na 40.000.000 złotych, zaznaczając, że dzieło powinno otrzymać kategorię „trudny” (kryterium to wpływało na wysokość budżetu).


Zgodnie z obowiązującymi procedurami przed podjęciem decyzji podległy ministerstwu Departament Programowy Naczelnego Zarządu Kinematografii przekazał scenariusz do oceny. Na przełomie 1984 i 1985 roku do NZK wpłynęły recenzje autorstwa Henryka Jankowskiego i Ryszarda Koniczka. Obie były zdecydowanie negatywne, pomimo że jeden z recenzentów nie znał powieści Nienackiego, zaś drugi wyraźnie był jej fanem… W rezultacie w trzy miesiące później ZF „Iluzjon” otrzymał od Naczelnego Zarządu Kinematografii pismo z jednoznaczną odmową. W dokumencie datowanym 27.03.1985 zaznaczono, że „warunkiem dalszych ewentualnych rozmów oraz innej decyzji na temat adaptacji powieści Z. Nienackiego pt. Raz w roku w Skiroławkach będzie przedłożenie przez Zespół nowej wersji scenariusza”. Warto zwrócić uwagę na to sformułowanie, ponieważ zazwyczaj, jeśli istniała szansa na zmianę wyroku, NZK zalecał wprowadzenie zmian, bardzo często wyszczególniając wymagane poprawki. W tym przypadku ich odpowiedź można przetłumaczyć jako „wyrzućcie Noc mieszania krwi do kosza i zacznijcie od nowa”.

Czy należy żałować tej decyzji? A może była ona słuszna?

W odpowiedzi można sobie postawić pytanie czy dwóch recenzentów (w tym jeden nieznający powieści) oraz w konsekwencji Naczelny Zarząd Kinematografii mogli się aż tak omylić co do wystawionej przez siebie oceny. Innym pytaniem jakie można sobie zadać to pytanie o to jak daleko autor scenariusza może się odsunąć od oryginału powieści bez poniesienia straty. Dlaczego Janusz Kidawa opierając się na powieści Z. Nienackiego wyrzucił z napisanego przez siebie scenariusza Nocy mieszania krwi wszystko co w powieści Raz w Roku w Skiroławkach było wartościowe, cały jej kręgosłup trzymający razem wszystkie składające się na nią elementy nadające jej głębszy sens oraz wielowymiarowość. Oczywiście nie jest najważniejszym zamierzeniem scenariusza wierne odwzorowanie powieści ale na ogół dobrze jest trzymać się głównego wątku.

Zasiadłam do czytania scenariusza Nocy mieszania krwi Janusza Kidawy, ciekawa tego co zastanę na tych około 100 stronach maszynopisu. Nie znałam jeszcze opinii recenzentów, ponieważ nie chciałam się zawczasu ukierunkowywać.


To co zrobił Kidawa przeszło moje najgorsze oczekiwania. Już sam tytuł pozwalał się częściowo zorientować, że autor scenariusza postawił na jedną kartę. Pierwsze strony scenariusza zawierały opis słynnej sceny snu Justyny. Kolejna scena to scena porodu Brygidy przyjmowanego przez doktora Niegłowicza. W tym miejscu nadmienię, że Janusz Kidawa ze skomplikowanej relacji pomiędzy dwójką bohaterów – Niegłowiczem oraz Brygidą stworzył historię z zadatkami na rasowego harlequina. Stworzone przez Kidawę uczucie Niegłowicza do  Brygidy kręci się wokół zainteresowania jej ślicznym dzieciątkiem. Wątek znajomości tych dwojga został wypaczony i pozbawiony sensu. Podobnie Kidawa ociosał wiele innych wątków, zmieniając całkowicie charakter postaci oraz meritum książki.

To co mnie mocno zaskoczyło to brak części głównych bohaterów z kart Skiroławek. Kidawa pozamieniał postaci, zrobił totalny misz-masz tworząc niekiedy wręcz hybrydy. I tak na przykład mąż Renaty Turoń ma na imię Nepomucen. Z kolei Nepomucen Maria Lubiński nie występuje w scenariuszu w ogóle. Nie ma również malarza Porwasza a przecież poza Niegłowiczem ci dwaj Panowie to bardzo ważne postaci kierunkujące i nadające ton książce. Zresztą prawdopodobnie Nienacki opisywał tę trójkę jako swoje alter-ego, wyrzucenie ich tworzy dziurę w społeczności Skiroławek. W Nocy mieszania krwi jedną z głównych postaci jest Renata Turoń. Z kolei występująca w scenariuszu dziennikarka skrzyżowana jest z książkową Panną Józią. Natomiast książkowy Antek to Franek. Zresztą wątek Antka przechodzący przez karty powieści niczym spinacz przestaje istnieć w scenariuszu Kidawy w ogóle.

Ale to wszystko można przecież autorowi wybaczyć i liczyć na pozytywny efekt jego pracy, jednak są pewne granice absurdu, które Kidawa konsekwentnie chciał przekroczyć.

Pozwolę sobie uchylić rąbka treści scenariusza, co powinno zaciekawić tych którzy znają Skiroławki a poziom groteski powinien się rzucić w oczy nawet tym, którzy powieści nie czytali. Tak więc wspomniana Renata Turoń bierze udział w konferencji naukowej podczas, której kieruje ona zainteresowanie obecnych na przeprowadzenie badań empirycznych na mieszkańcach wioski Skiroławki, ponieważ jak się dowiedziała, raz w roku jej mieszkańcy spotykają się we młynie by w tzw. noc mieszania krwi każdy mężczyzna mógł oddawać się przyjemności z którąkolwiek kobietą a kobiety marzą o zbiorowym gwałcie poczynionym przez sąsiadów. Informacje o tym zjawisku wyciekają do międzynarodowej prasy po czym są drukowane na łamach Playboya. Skiroławki stają się światową sensacją. Do wioski ściągają autokary z turystami biwakującymi przy jeziorze i czekającymi na tytułową noc mieszania krwi. Sytuację tę wykorzystuje Kriwka, lokalny dziwak i „prorok”, który jadąc na dwukółce grzmi z rogu zwracając na siebie uwagę.

Zainteresowanych bardziej szczegółowym omówieniem tego scenariusza odsyłam do mojego artykułu pt. Streszczenie scenariusza „Noc mieszania krwi” autorstwa Janusza Kidawy.

Raz w roku w Skiroławkach to powieść mądra dla dojrzałego czytelnika. Wspólnie z bohaterami książki przechodzimy przez kolejne pory roku w przyrodzie jak i przez różne etapy życia. Świetnie zarysowane postaci, bystre i ponadczasowe dialogi. Erotyzm użyty zostaje przez Z. Nienackiego w dużej dawce ale z wyczuciem w sposób nie wywołujący zniesmaczenia. Wyjątek może stanowić tu jedynie pierwsza scena z książki. Janusz Kidawa pisząc na podstawie powieści Z. Nienackiego scenariusz Nocy mieszania krwi wytarł z treści do czysta gumką wszystkie te wartościowe elementy zostawiając tanią gazetową sensację.

Już odsuwając się od kwestii porównań scenariusza z książką próbuję dokonać oceny samego scenariusza w kompletnym oderwaniu od treści książki. I niestety nijak się nie broni. To co powinno śmieszyć jest w gruncie rzeczy prostackie, to co powinno być sensem i meritum było banalne i spłaszczone.

Zachęcam do dyskusji na naszym FORUM na temat planów filmowych związanych z ekranizacją książki Zbigniewa Nienackiego pt. Raz w roku w Skiroławkach.

- No i jesteśmy na bezludnej wyspie.
- Jaka tam ona bezludna! A ty, to pies?

Offline michał81

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #596 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 12:45:22 »
I dzięki temu w filmie przygodowym oglądamy przez 90% czasu aroganckiego buca to taki polski wkład w światowe kino, jeszcze nikt nigdy nie nakręcił filmu przygodowego w którym nie da się kibicować głównemu bohaterowi, ale obawiam się że faktycznie nie zrozumiałem zamysłu scenarzysty.
Nakręcił. Ostatni Indiana Jones.

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #597 dnia: Pn, 17 Lipiec 2023, 13:10:10 »
Skoro jesteśmy przy Nienackim.
Ciekawostka związana z próbą ekranizacji " Raz w roku w Skiroławkach " .

  Nie jestem zaskoczony w końcu to Janusz Kidawa. Jemu zdarzały się naprawdę dobre filmy w stylu "Anna i Wampir" czy "Grzeszny żywot Franciszka Buły" a jednocześnie akurat pasując do tematu odpowiada za tego potworka "Latające machiny kontra Pan Samochodzik" który zakończył jego reżyserską karierę czy słabego "Pan Samochodzik i niesamowity dwór".

Nakręcił. Ostatni Indiana Jones.
  Nie widziałem jeszcze, ale wychodzi na to że nawet tutaj nie okazali się pierwsi. Porażka podwójna bo to nawet nie jest najgorszy Pan Samochodzik skoro istnieją "Latające Machiny..." oraz "Pan Samochodzik i praskie tajemnice".

Bender

  • Gość
Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #598 dnia: Wt, 18 Lipiec 2023, 08:45:30 »

Offline HugoL3

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #599 dnia: Pn, 24 Lipiec 2023, 13:25:01 »
Kurczę, ale tu posucha po weekendzie xD
W weekend wybrałem się na Oppenheimera. Świetny film, obsada również dopisała. Na ten moment jedyne wady jakie jestem w stanie wskazać to: nieco przydługi oraz nie czasami brakowało bezpośrednich odpowiedzi na to, jak zespół naukowców był w stanie dojść do pewnych rozwiązań. Sam fakt
Spoiler: PokażUkryj
 kiedy postawiono głównego bohatera przed komisją
również mógłby być bardziej podkreślony.
Niby biorę to w spojler, mimo iż jest to film przedstawiający historię, która wydarzyła się naprawdę, ale zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy musimy znać na pamięć co się wtedy działo. Ja też szczegółów Projektu Manhattan nie znałem, z wyjątkiem jego nieszczęsnego finału i skutków.