Ubiegłoroczne "Halloween Zabija", to film, który musiał powstać. Do takiego wniosku doszedłem niedawno, gdy dopiero obejrzałem ten eksperymentalny film. Dla zróżnicowanego horroru w obszarze kina, gdzie miksowane są często różne gatunki, to coś właśnie okazało się czymś dla popkultury bardzo ważnym: po raz kolejny wizja reżysera i scenarzystów przerosła samą ideę ,,slashera", czy innej maści prostego krwawego horroru. Ten gatunek i styl robią się coraz bardziej niezależne - tu kino się zmienia, a "Halloween Zabija" to potwierdza. Mimo że to nie był płynny fabularnie film, ani montażowo, ani pod względem ciężaru narracji, który zmieniał się z postaci na postać, to na grupę osób, to na... nie wiadomo co, to wyszedł on na takie - wiem że to zabrzmi dziwnie - brzydkie kaczątko, które u oglądającego może budzić jakieś dziwne, balansujące na granicy podziwu, odrazy i zastanowienia emocje; budzi także chęć kolejnego seansu i chęci rozkmin na temat tego: czy faktycznie Michael Myers jest personifikacją absolutnego zła, które zaklęto ponownie do życia, a nie zwykłym ,,tym złym, którego w nastym filmie w serii horrowej główni bohaterowie w końcu pokonają".
nie wiem czy jest to oficjalny plakat, ale... nice! Mnie to kupuje!
"Halloween Ends" będzie prawdziwą bombą; tak, chyba to będzie slasherowe objawienie... I oby tak było. Bo tej prawie że abominacji (a mogło być genialnie! Po co takie eksperymenty z montażem, zmianą napięcia i wprowadzania pizdylion noname'owych postaci?!) nie mogłem dać więcej w ocenie niż klarowne: 5/10. Po prostu, jak z bicza strzelił, powiem może inaczej: było tak samo źle jak i tak samo cudownie we wszystkich aspektach realizacji tego projektu filmowego. Może być tak, że ten środkowy obraz z trylogii D. G. Greena, po premierze "Halloween Ends" dojrzeje i w kontekście całości trzech filmów będzie ,,tym konkretnym, ważnym ogniwem, który miał swój udział w doprowadzeniu wszystkiego co te produkcje nam ukazały, do ostatecznego końca". Tak ludzie narzekają i gderają jak te tłuste kwoki, że te kontynuacje i zarazem interpretacje Uniwersum Halloween D. G. Greena, to bzdetne, głupie filmy, na które nie warto poświęcać swojego czasu. A wychodzi na to, że ludzie poszli do kin na "Halloween" i "Halloween Kills", i o tych filmach rozmawiali, a to coś przecież znaczy. Ten ostatni "Halloween" zarobił w globalnym Boxoffice ponad 140 mln. dolarów amerykańskich (budżet ok. 20 mln. dol.); film z 2018 roku: 256 mln. dol. amerykańskich (budżet ok. 10-15 mln. dol.). Da się? No jasne, że się da!