Monolit z "2001: Odyseja Kosmiczna", to konstrukt absolutny. Wdzięk, harmonia, symetria i inteligencja, wszystko w jednym wyrażającym cudowną matematyczną proporcję bazaltowym i wykwintnie gładkim obiekcie. Wspaniałe w klasyku Kubricka - kinie sprzed ponad 50 lat, które naprawdę nie zna granic czasu, jest to, że ów monolit był jednym z najbardziej zjawiskowych elementów w całym obrazie - z symboliką, która przemawia do widza i dziś, i będzie to robić jeszcze długo. To dzieło z 1968 roku, które, sądzę, będą pamiętać pokolenia na długo, długo lat w przód. Z mojej strony czystą koniecznością i powinnością jest odłożenie sobie ,,troszku grosza" na kubrickowską "Odyseję Kosmiczną" w formie zapisu na płycie Blu-Ray UHD, z polskimi napisami i lektorem.
Wczorajszy seans "W Wysokiej Trawie" nie był wcale takie zły - mam na myśli sam film, który obejrzałem na Netfixie przy wysokiej jakości obrazie i dźwięku: Dolby Vision, czego uzyskanie umożliwiły mi: świetna transmisja danych internetowych i odbiornik TV, 65-calowy LG OLED E8. W wysokiej trawie jest przykładem kina, który ,,przejechał" się na tym jaką poszatkowaną adaptacją prozy S.Kinga i jego syna się okazał. Fabułę mogę podsumować tu dwoma słowami/określeniami: ,,metafizyka", "transcendencyjny, mroczny byt". Ten mroczny, często na granicy ,,zatracenia" się; na granicy dobrego smaku, klimat i atmosfera filmu były tu podkreślane i uwydatniane przez, co zaskakujące, świetnie dziwacznie zmontowaną całość filmu, i podejrzewam (chyba, że był to efekt działania algorytmów mojego telewizora) celowe niedoświetlenie obrazu, gdzie światło w przejmujących, mrocznych ujęciach było w nim na granicy ,,chłodu" - dopuszczalnej zimnej temperatury koloru. Finalnie oceniłbym "W wysokiej trawie" na: 8/10. Nota ta być może jest skutkiem okoliczności w których to oglądałem produkcję, jak i rezultatem samej jakości jej obrazu i dźwięku, co dodaje ocenie więcej subiektywności niż obiektywności.