Autor Wątek: Ogólnie o filmach.  (Przeczytany 91269 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Adolf

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #825 dnia: Pt, 20 Wrzesień 2024, 19:48:04 »
Jakoś mi został w głowie mały akcent w filmie Ścigany, gdzie jest trochę tekstów po polsku. Czasem trafiają się żołnierze o nazwisku "Kołolski".
Za bardzo mnie nie dziwi stereotypowy obraz Polaka utrwalony przez polskie żarty. Ale wiele mi to nie robi, też mam swój obraz Ameryki, pewnie stereotypowy, i USA kojarzy mi się z głupkami, grubasami, ćpunami, bezdomnymi i przestępczością, choć to jest oczywiście wielki powierzchniowo i zróżnicowany kraj.

Nacisk na bezdomnych. Grubasy także, ćpuny sporadycznie, a inteligencji nie badałem :P Wycieczka do Stanów dwa lata temu dała mi pewien obraz na Amerykanów, ale także na Polaków - nasza narodowość dominuje. Polskie szkoły, sklepy, kościoły czy inne ośrodki to nic niezwykłego. Polski język na ulicy nikogo nie dziwi. Ulice Pulaskiego - są niemal w każdym mieście. Szkoda, że Greenpoint, Polska dzielnica jest tak źle przedstawiany w filmach i serialach, jak np. w filmie The Informer, gdzie sam Joel Kinnaman gra Polaka infiltrującego polski gang z Greenpointu, który zalewa ulice NY narkotykami...

Pamiętam w Person of Interest mieliśmy Szajkę Prószków 9 - międzynarodową organizację przestępczą, a gangsterzy nawet mieli na piersi wytatuowanego polskiego orzełka, a w kryjówce oczywiście posąg matki boskiej... Piękny to był odcinek. Można było czuć się dumnym, że nasz kraj miał tak poważną, zorganizowaną grupę przestępczą.

W grze Spider-Man 2 to nawet wycięto Greenpoint i w jego miejsce wstawiono... Małą Odessę - dzielnicę Ukraińską. Dziwne posunięcie, ponieważ w pierwszej części na Manhattanie mieliśmy sporo polskich sklepów. Do tego to zmierza, pewnie mniejszość Polska jest komuś niewygodna. A zdawałoby się, że w dobie egzotycznych przybyszów, sąsiad Polak-katolik nie powinien być negatywnie odbierany.

Offline Leyek

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #826 dnia: Pn, 30 Wrzesień 2024, 18:47:34 »
Cytuj
QUO VADIS od 25 października w kinach w całej Polsce


Ładne. Jak przerywniki z budżetowych gier z kiosku sprzed 20 lat. Szkoda tylko, że zabrakło kasy na zanimowanie ruchów warg wszystkich postaci.
Ale po co robić lepiej -  "szkoły pójdą" ;)
« Ostatnia zmiana: Pn, 30 Wrzesień 2024, 18:53:06 wysłana przez Leyek »

Offline Rodrigues

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #827 dnia: Pn, 30 Wrzesień 2024, 19:49:20 »
Kurde wygląda jak filmik do nowej kampanii Heroes'a 3 :D

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #828 dnia: Wt, 01 Październik 2024, 19:01:39 »
Najnowszych zwiastun "Nosferatu".


Oj, rączki zacieram! :D Jest to jeden z nielicznych tytułów kinowych na które czekam do końca tego roku, obok Jokera 2 i Wojny Rohirrimów.
Mam nadzieję że seans będzie boski!
Pamiętam jak mialam wielką fazę na Draculę, i oglądałam masę tytułów, oczywiście ultra klasycznego Nosferatu też, jak i z dwie albo trzy nawet wersje z Christopherem Lee. :)
Co mnie osłabiało, to ta przeklęta Mina, zwykle taka mimoza bez wyrazu. Wyjątek chyba stanowiła ta najsłynniejsza - Winiony Ryder w wersji Francisa Coppoli. Krwista babeczka. Oby ta też była, choć zalatuje mi po prostu psychofanką...🤣🤣

PS. Oglądałam serial niedawno o Draculi, jeden z najnowszych z 2020, gdzie zagrała Moffryd. I wiem dlaczego ona tak kocha grać Galadriel. Niestety jej Mina była OKROPNA. Typowa mimoza, naiwna i głupia jak but. Ciężko mi się ją oglądało w takiej roli, jak zresztą parę innych gdzie gra jakieś przezroczyste guwernantki, za którą decydują inni, a ona w zasadzie o niczym; kiwając potakująco głową z przylepionym do twarzy uśmiechem. YGH! 🤕 COŚ OKROPNEGO.
Jeszcze raz mogę podziękować Amazonowi za to że dali jej szansę a "młoda"  Gala jest jaka jest! ❤️
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Offline Danio

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #829 dnia: Cz, 03 Październik 2024, 12:05:15 »
Ostatnio obejrzałem:


Milli Vanilli (2023) - dokument o tytułowym zespole, stawiający tezę, że choć ten duet brał udział w oszustwie na światową skalę, to oni sami byli największymi ofiarami. Ciekawe, choć przeszkadzało mi aż takie laurkowe ich usprawiedliwianie. 6/10


Anihilacja (2018) - science fiction od Alexa Garlanda, czyli m.in reżysera świetnej Ex Machiny. Tutaj sama tematyka tajemniczej strefy według mnie trochę ciekawsza od AI, ale film jednak gorszy. Jedna z pierwszych scen w tym "lśnieniu" strasznie durna, gdy główna bohaterka szczela do aligatora w slow motion niczym Arnie z Predatora bałem się, że ten film cały taki będzie, potem jednak jest lepiej, a ostatnie sceny już były super (choć może głównie dzięki bardzo niepokojącej muzyce). Jednak dotarcie do "mięska" zajęło tutaj zdecydowanie za dużo czasu, a Natalie Portman jest tu tragiczna, prawie nic nie gra, ciągle jedna, nijaka mina. Dobrze, że chociaż jest tu jeszcze zajebista Jennifer Jason Leigh by aktorstko ratować sytuację. 6/10


Event Horizon (Ukryty Wymiar, 1997) - pamiętam, że za dzieciaka oglądałem ten film w telewizji to naprawdę mi imponował, świetny pomysł na horrorowy setting, mega surowy wygląd statku, dobra obsada, klimat. A teraz gdy oglądałem skupiając się i jako bardziej "świadomy widz" to łapię się za głowę jakie to momentami jest gówno. :D Masa durnych jumpscare'ów, ogrom idiotyzmów, muzyka, żarty i postacie momentami jakby z całkiem innego filmu (to ma być horror, akcja jak Alien 2, czy pastisz?)... Początek był obiecujący, ale szybko Event Horizon zmienia się w totalny bałagan. Dzisiaj ma chyba status kultowego, zainspirował np. znanego wszystkim graczom Dead Space'a, ale wydaje mi się, że większość ludzi dobrze go dzisiaj wspominających po jednym seansie 20 lat temu nigdy go nie powtórzyła. Należy tylko pozazdrościć. ;) 3/10


From Beyond (Zza światów, 1986) - niskobudżetowa adaptacja Lovecrafta z lat 80. Ten horror w przeciwieństwie do wyżej wspomnianego Event Horizon ma być nielogiczny, ewidentnie jest zabawą formą i kliszami gatunku, jednak nie jest to dla mnie atrakcją samą w sobie, film musi oferować coś więcej bym czas nie uznał za stracony. A ani gore, ani sceny opętańczego seksu, ani eksploracja tego jak daleko posunie się naukowiec w imię odkryć nie były tu zbytnio ciekawe. Jedna postać mi się podobała, czarnoskóry policjant (Bubba Brownie czy jakoś tak :D) będący uosobieniem wszelkich stereotypów na ich temat w Hollywood tamtych czasów, zagrany jest idealnie. W sumie to aktorsko raczej każdy dawał radę, to scenariuszowo jest słabiutko, totalnie nie moje klimaty. 2/10


Pociąg (1964) - film wojenny o tym jak Niemcy przewidując zbliżające się wyzwolenie Paryża próbują wywieźć stamtąd największe dzieła sztuki, póki jeszcze są w ich posiadaniu. Świetny pomysł na konflikt, bo ogólnie gdyby chodziło o wojnę czy jakieś większe bitwy, to pewnie ludzie interesujący się historią znają wynik wszystkiego, a tak to tutaj do końca zastanawiamy się czy ten pociąg z obrazami zostanie w rękach nazistów, aliantów czy może będzie całkiem zniszczony. Mega podobała mi się postać głównego złego, pułkownika który z jednej strony bardzo docenia sztukę, uważa że zniszczenie jej ze względu na narodowość autorów, ich "dekadenckie" w oczach Niemców wartości byłoby barbarzyństwem, ale z drugiej wcale nie robi z niego to postaci pozytywnej. Inteligentny chuj to dalej chuj. :D Główny bohater może trochę przesadzony, w sensie to jak często udaje mu się krzyżować szyki wrogom i ujść z życiem jest nierealne, ale "magia kina" jakoś to umiejętnie przykrywała i podczas oglądania o tym nie myślałem, w większości (był jeden gorszy moment w 3/4) wierzyłem w to co się dzieje na ekranie. 8/10

Próbowałem obejrzeć, ale nie dałem rady:

    "Hannah i jej siostry" oraz "Wszystko gra" - łączone bo oba to filmy Woodiego Allena, to moje pierwsze i chyba ostatnie podejście do niego. Co to za niewyobrażalne nudy! A przez ludzi raczej naprawdę dobrze oceniane tytuły, więc to raczej nie jest tak, że trafiłem na jego najgorsze dzieła. Na maksa niesympatyczni bohaterowie i ich wewnętrzne monologii jak to chętnie by zaraz żonę zdradzili. No super rozrywka! 🙄
    "Hobbs i Shaw" - myślałem, że odejście na chwilę w spinoffie od "rodziny" wyjdzie tej franczyzie na dobre, a to okazało się większym syfem niż którakolwiek wcześniejsza część. Żenująca akcja i żałosne teksty non stop, mnóstwo one linerów, ani jeden śmieszny czy błyskotliwy. Statham jakoś jeszcze mnie nie razi, ale ja już chyba naprawdę nienawidzę Dwayne'a Johnsona. Z plusów tylko Vanessa Kirby jak zawsze cieszy oko.

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #830 dnia: Cz, 24 Październik 2024, 13:15:18 »
Obejrzałam w końcu "Furiosę"...
Nie jestem żadną jakąś tam wielką fanką Mad Maxów, aczkolwiek Furiosa w wykonaniu Charlize była jedyną postacią która mnie zaintrygowała w tych nowszych.
Często prequele jakiejkolwiek serii przypadają mi o wiele bardziej niż "oryginały"...😇
Dlatego byłam nastawiona pozytywnie.
Niestety, to nie ten przypadek. 😒
Ta najnowsza część nie skradła mi ani serducha, ani w ogóle niczego. I nie mam na myśli jedynie samej Furiosy ani sposobu w jaki zagrała Joy, której postać w sumie robi za tło we własnej niby historii...Nie mam problemu z tym że Furiosa nie wymiata fizycznie. Można zagrać postać która sprawia wrażenie "słabej", nawet gdy "nie powinna." A mimo to skonstruować tę postać i tak zagrać żeby wyszło super.

Kompletnie nie przekonuje mnie postać Hemswortha.
Będąc brutalnie szczerą chyba nikt mnie tam nie przekonuje. Nawet nie chce mi się rozwodzić.
Nie czuję ani tempa, ani akcji...

Nie pojmuję jakim cudem Miller stworzył tak nieangażujący obraz, zaraz po absolutnie cudownej adaptacji Baśni o Niezepsutym Dżinie*, jaką są "3000 lat samotności"... [Kto by pomyślał, że Idris Elba tak świetnie sprawdzi się w romansie; w duecie z również wspaniałą Tildą Swinton!❤️ I to okropne jak `fanatyczni wojownicy z woke` potrafią zgnoić i zobaczyć zuo w bajce, bo czarnoskóry aktor+biała aktorka...Przykre, bo człowiek żył w delulu jakoby kto jak kto ale Elba był powszechnie lubiany i nikt się do niego nie przysra. A tu wychodzi że...BRAK K...SŁÓW. I sorry za dygresję, musiałam. ]


Miller, ja nie wiem o co chodzi. Czemu Ci tak nie wyszło tą razą. 🤷‍♀️🤷‍♀️

*Z moim fikcyjnym mężulkiem nr 3! 🤭
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Offline HugoL3

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #831 dnia: Wt, 29 Październik 2024, 22:39:55 »
bardzo ciekawy wywiad, szkoda że w branży komiksowej nie możemy się doczekać tylu konkretów w jednej rozmowie.

Offline Pan M

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #832 dnia: Pt, 01 Listopad 2024, 16:49:46 »
Tarantino chyba ma jakaś fazę na dobrym towarze, bo nagle zapragnął być w centrum uwagi takimi średnio mądrymi wypowiedziami.

https://www.filmweb.pl/news/Quentin+Tarantino+zakochany+w+%22Jokerze%3A+Folie+%C3%80+Deux%22-157937

https://www.filmweb.pl/news/Dlaczego+Quentin+Tarantino+nie+chce+ogl%C4%85da%C4%87+%22Diuny%22-157970

Nie ma to jak wychwala jeden z najbardziej wymuszonych sequeli w historii kina w ogóle i lekceważąco odnosić się do Diuny Villeneuve'a- i naprawdę nie wiem jak można wygłaszać peany na cześć tego obrazu Lyncha, gdzie całość wygląda jak podwórkowe walki w kosmosie ziomków o jakimś tam narkotyk z niesamowicie przerysowanym złoczyńcą niczym z looney tunes.


Co do Jokera 2 jeszcze to ja się przez takie wypowiedzi ludzi, którym ten film podszedł utwierdzam w tym, ze cała ta dylogia powstała tylko po to, żeby strllować fanów Batmana i jego mitologii, wziąć sobie imię jednego z największych złoczyńców w historii popkultury zrobić z niego jakiegoś nieudacznika i spinać się jaki to nie jest ambitny projekt filmowy.

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #833 dnia: So, 02 Listopad 2024, 10:42:44 »
Mimo że bardzo lubię durnowatą i luźną twórczość Tarantino; to nie jestem zdziwiona że zinterpretował "Jokera 2" w sposób najprostszy z możliwych...

Co do jego "pseudo opinii" o Diunie Denisa. Również bardzo typowe...Nie widziałem ale się wypowiem.🤦‍♀️🤦‍♀️
Przy czym rozbawiło mnie, że koleś bez oglądania ocenił je tak jak ja po seansie.  ;D
"Diuny" Villeneuve'a imo są niesłychanie jałowymi produktami. Nieangażujące, do tego w ujęciu Deniska i aktorskiej interpretacji  obecnego pupilka i bożyszcza kobiet Chamaleta (a także mężczyzn) tak epicka postać jaką winien być Paul Atryda wypada niesłychanie płasko i nieprzekonująco. Nie przemawia do mnie w żadnym momencie, poza jednym wyjątkiem - Próbą Bólu. Tam Timothy zagrał jak należy. Ale był to jeden króciutki fragment, i jak się okazało absolutny szczyt jego możliwości, którego już nigdy nie powtórzył, przynajmniej w Diunach...O takiej Chani (zagranej i napisanej jakby była typową "dziewczyną z sąsiedztwa) by Zendaya powiem tylko tyle że idealnie wpasowała się do bardzo niskiego poziomu tych filmów. Jedyną postacią która robiła jakieś wrażenie była w 1 części Lady Jessica. Niestety, w 2 nawet ją Denis schrzanił. W 2 części jedynym który coś sobą reprezentuje (aktorsko i jako postać) jest Feud-Ratha.
Reszta duologii to jest - poza scenami gdy jedziemy z bohaterami na czerwiach - i daje to nam dużą frajdę i sami byśmy tak chcieli - miejscami muzyką i kilkunastoma pięknymi ujęciami; jakieś koszmarne nieporozumienie i nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu tych hollywodzkich paszkwili...🤷‍♀️ Nie wiem o co cho. Chyba po prostu o modę. Modnie i w tzw. sztucznie narzuconym "dobrym guście" jest śpiewać psalmy na część Villeneuve'a bo un taki artist...
« Ostatnia zmiana: So, 02 Listopad 2024, 10:45:53 wysłana przez Harlequinka »
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Offline Pan M

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #834 dnia: So, 02 Listopad 2024, 12:47:07 »
Mimo że bardzo lubię durnowatą i luźną twórczość Tarantino; to nie jestem zdziwiona że zinterpretował "Jokera 2" w sposób najprostszy z możliwych...

Co do jego "pseudo opinii" o Diunie Denisa. Również bardzo typowe...Nie widziałem ale się wypowiem.🤦‍♀️🤦‍♀️
Przy czym rozbawiło mnie, że koleś bez oglądania ocenił je tak jak ja po seansie.  ;D
"Diuny" Villeneuve'a imo są niesłychanie jałowymi produktami. Nieangażujące, do tego w ujęciu Deniska i aktorskiej interpretacji  obecnego pupilka i bożyszcza kobiet Chamaleta (a także mężczyzn) tak epicka postać jaką winien być Paul Atryda wypada niesłychanie płasko i nieprzekonująco. Nie przemawia do mnie w żadnym momencie, poza jednym wyjątkiem - Próbą Bólu. Tam Timothy zagrał jak należy. Ale był to jeden króciutki fragment, i jak się okazało absolutny szczyt jego możliwości, którego już nigdy nie powtórzył, przynajmniej w Diunach...O takiej Chani (zagranej i napisanej jakby była typową "dziewczyną z sąsiedztwa) by Zendaya powiem tylko tyle że idealnie wpasowała się do bardzo niskiego poziomu tych filmów. Jedyną postacią która robiła jakieś wrażenie była w 1 części Lady Jessica. Niestety, w 2 nawet ją Denis schrzanił. W 2 części jedynym który coś sobą reprezentuje (aktorsko i jako postać) jest Feud-Ratha.
Reszta duologii to jest - poza scenami gdy jedziemy z bohaterami na czerwiach - i daje to nam dużą frajdę i sami byśmy tak chcieli - miejscami muzyką i kilkunastoma pięknymi ujęciami; jakieś koszmarne nieporozumienie i nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu tych hollywodzkich paszkwili...🤷‍♀️ Nie wiem o co cho. Chyba po prostu o modę. Modnie i w tzw. sztucznie narzuconym "dobrym guście" jest śpiewać psalmy na część Villeneuve'a bo un taki artist...

To nie jest kwestia mody, tylko wrażliwości, wypełnienia pewnej luki. Bawi mnie, że do Ciebie nie dociera, że widocznie te filmy mają coś co Ci umyka, ale lepiej zrzucić to na karb tego, że inni są bezmyślnymi zombie, którzy lubią coś bo tak wypada.

Te filmy choćby wypełniają lukę po star wars, chociaż są przy tym czymś zupełnie innym, spełniają rolę wielkich widowiskach scifi a tych jakoś szczególnie dużo udanych tak bardzo dużo w kinie nie ma tak naprawdę.

Do tego bawi mnie ten twój wręcz religijny ton, jak ty to racji nie masz samemu zachwycając się równolegle korporacyjnym gównem vide Rings of powers pisząc o tym z nabożnością godną no czegoś dobrego.

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #835 dnia: Wt, 26 Listopad 2024, 17:32:24 »
Kiedyś to było. Kiedyś to Ridley Scott umiał filmy kręcić...

Leciał na czymś (chyba Polsat ale makówki nie dam) ostatnio "Gladiator" 1, to sobie powtórzyłam. Lata niczego temu dziełu nie odjęły.
Wszystko jest tu doskonałe. Wyważenie opowiadanej historii. Postacie. Gra aktorska top. Tempo, akcja, napięcie. Dialogi. 🤌
GDZIE TAKIE KINO ❤️, GDZIE?

"Gladiatora" 2 to się jednak boję, że po całości spierdaczone.

Co mnie dodatkowo uderzyło, taka mała dygresja.
Śledząc teraz Commodusa i jego siostrę Lucillę, oraz ich MEGA DZIWNĄ relację; miałam cały czas nieodparte wrażenie jakbym oglądała cholernego Morgotha i kobiecego Saurona w realiach Cesarstwa Rzymskiego.^^ No wypisz wymaluj, jak w mordę strzelił! 🤣
Więc nic mnie nie obchodzi. Łysy z Amazonu, wyciągaj dukaty z kieszeni; dawaj mnie Jaquina Phoenixa na Morgotha, bo ja tego nie wyczymię jak nie!!!!
🥺🥺🥺

PS. Ale serio, zmiksować takiego Commodusa ze skończonym brutalem i wyjdzie wykapany Morgoth. To się aż prosi.
#manifestacja

PPS. Tak wiem że przy Napoleonie nawet Jaquin poległ. Ale to wypadek przy pracy. Każdemu może się noga podwinąć kurde!
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?