Dalej, niestrudzenie, postanawiam kontynuować temat "Horrorów", akurat w tym dziale forum. Dlatego, nie inaczej, warto wspomnieć o filmie "Posłańcy" z 2007 roku, z Kristen Stewart w roli głównej - roli enigmatycznej, dość specyficznej, powiedziałbym nawet ,,milenialsowej", buntowniczej, lecz nieco inaczej. W skrócie mówiąc, dzieło to przedstawia historię pewnej amerykańskiej rodziny, przeprowadzającej się do malowniczej, sielankowej wioski w celu rozpoczęcia nowego lepszego życia, ucieczki od stresu i, ze strony głowy rodziny - ojca dwójki dzieci i męża, kontynuowania pokoleniowej, rodzinnej uprawy... Słoneczników. Sęk w tym, że najmłodsze z dzieci, na oko 2 lub 3 letni chłopiec, który w ogóle nie mówi, po przeprowadzce do wioski, i postawienia pierwszych kroków w starym, zapuszczonym domu, po pewnym czasie zaczyna widzieć i odczuwać niepokojące zjawiska paranormalne: zjawy, obce postukiwania, dziwne odgłosy itp. Udziela się to i drugiej z rodzeństwa, nastoletniej Jess, którą zagrała Kristen Stewart. Na samych odosobnionych zjawiskach się nie kończy. Rodzinie Solomonów zaczyna pomagać Burwell Rollins (John Corbett)... Pojawienie się mężczyzny wiele zmieni w życiu Solomonów, ciekawie powiąże całą przedstawioną w "Posłańcach" historię. Film dość dobry, klimatyczny i zaskakujący, lecz do pewnego momentu. Twórcy wyborowo rozwiązali kwestię wykorzystania 2-3 - letniego dziecka, które zagrało w filmie tak niewinnie, a wniosło do jego ekstraktu fabularną-wątkowego tak wiele, podkręcając napięcie i atmosferę całości obrazu w sposób znaczący. Jak dla mnie, ocena "Posłańców" będzie następująca: 7/10.