Trudno jednak żeby prawdziwy mistrz przepuścił taką fuszerkę jak scenariusz do Prometeusza. Kubrick przeczytałby to i wyrzucił do śmieci a nie kręcił.
Interesujące, czy to nie jest czasami wyraz ironii w stosunku do Scotta? Albo może do Kubricka? Nie za bardzo rozumiem tą opinię, nie wiedząc kogo dotyczy. Kubrick był specyficzny: twórca z cholernie ciężkim charakterem, który uwidaczniał się podczas pracy na planie zdjęciowym - ponoć Kubrick był dużo gorszy w stosunku do aktorów (podejście, instruowanie, motywowanie etc.), z którymi pracował, niż legendarny Alfred Hitchcock. Z drugiej strony Kubrick nadrabiał to wszystko formą gotowego obrazu filmowego: jego filmy dla niektórych są sztuką, dla innych są co najwyżej interesujące wizualnie; w każdym razie mają one wyszukaną estetykę, są wysmakowane, intrygujące, wciągające, często nie pozostawiające po seansie na widzu suchej nitki. Ale nie jest to reżyser dla każdego. Wielu również nie może podpasować Scott, i nigdy nie byłbym w stanie powiedzieć, który z tej dwójki twórców jest ,,lepszy", przystępniejszy w odbiorze bardziej zapadający w pamięć. I nie byłbym taki pewien czy Kubrick wyrzuciłby scenariusz "Prometeusza", gdyby żył w obecnych czasach, w tych czasach również realizował filmy. Po nim wszystko było by możliwe...
Ostatnio obejrzane filmy; miałem mega udany dzień, jeśli chodzi o filmy, które wybrałem sobie w kinie na seans. Jednego dnia padły trzy obrazy moim łupem:
"Martwe Zło: Przebudzenie (2023)" - (ocena: 9/10): ,,Przebudzenie" martwego zła Raimiego czuć było w kościach podczas seansu i... długo, długo po - niespodziewana rewelacja pod każdym względem, w każdym aspekcie. To film z bardzo dobrym montażem - świetnie posklejany i pocięty w odpowiednich momentach. Dzięki temu jest dynamicznie, jest suspensowo i ogólnie bardzo dobrze: napięcie i odpowiedni efekt został tu osiągnięty. A to nie tylko dzięki montażowi; dochodzi do tego gra ,,Żony Ragnara" a także odważne zaangażowanie młodziutkich aktorów. A, i jeszcze jedno: chcę mieć te płyty winylowe w kolekcji - kto widział film ten wie.
! Gdyby przenieść się w czasie, a raczej w przeszłość do innego filmu, to grany przez Johnny'ego Deppa bohater filmu "Dziewiąte wrota" nie szukałby tajemniczej szatańskiej księgi a tych winyli z zacnego "Evil Dead Rise".
"Egzorcysta Papieża (2023)" - (ocena: 7/10): ,,A kuku"... Tak! Russell Crowe jako naczelny Egzorcysta Watykanu. Interesując fabuła, ciekawy przebieg narracji, udane wątki prowadzone równolegle do historii głównego bohatera. Bardzo ,,widowiskowa" - momentami poważna, momentami zabawna interpretacja kapłana Stolicy Papieskiej, który walczy z demonami... oraz haniebną historią Watykanu. Ach, ten Russell Crowe!
"Suzume no Tojimari (2022)" - w polskich kinach emisje są dopiero teraz (ocena: 9/10) - fiu, fiu! Ależ perełka! Jedno z najlepszych filmów anime, jakie widziałem w życiu. Przed tym tytułem w mojej skali ocen tego rodzaju filmów znajdują się jedynie: "Ghost in The Shell" z lat 90-tych, "Akira" z 1988 roku, może również "Paprika" z 2006. W "Suzume" zaskoczyły: wyborna, pełna emocji fabuła, ale najlepsza w tym wszystkim była szata graficzna! Piękne tła, piękne, łagodne kontury postaci, wypełnienia, które potrafiły znaleźć idealną równowagę z agresywnymi grafikami pewnych elementów związanych z, nazwijmy to, antagonistą fabuły.