"Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings" będzie bardzo ważnym dla nowego cyklu filmowego MCU (czyżby ponownie miałby trwać 11lat?) obrazem. To nie będzie miałki ani nudny film, jakby to był ,,odgrzewany bigos i kotlet" w jednym. Nie. Sztab twórców pracujący nad tym tytułem przedstawi nam produkcję napakowaną akcją, stylowymi i technicznymi choreografiami walk rodem z netflixowskiego "Daredevila", z sensownie poskładanymi wątkami, dającymi naprawdę mocną fabułę, której nawet nie będzie brakować dramatyzmu. Być może dla "Shang-Chi" istotne będzie to w jakiej kolejności w stosunku do innych filmów z MCU obraz ten się pojawi. W grę wchodzi tu wprowadzenie jednego z ważnych super-łotrów dla nowego długiego cyklu filmowego MCU, Mandaryna. A jak i czy dobrze zrobi to "Shang-Chi", to się okaże.
W opcji budowania kolejnych tworów filmowych przez Marvel Studios, ciekawe zabrzmi to, że Disney i Marvel Studios odzyskało prawa do postaci: Power Mana i Iron Fista; wygasła umowa na linii Marvel - Netflix, więc niebawem zrobi się ciekawie. Stąd nasuwa się pytanie, jakie plany na ponowne wykorzystanie tych postaci ma Marvel Studios? To samo tyczy się Deadpoola, który - jak podają jakieś plotkogenne źródła - ma pojawić się z jakąś drobną ,,trzecioplanową" rolą czy w lekkim zaakcentowaniu w formie cameo w "Doctor Strange in the Multiverse of Madness". Szykują się lata mnóstwa niespodzianek i zmian w całym Kinowym Unwiersum Marvela. Po tym, co Thanos i Mściciele nabroili w "Infinity Saga" pstryknięciami Rękawicami Nieskończoności, spodziewać się można dziwnych skutków w sercu Multiversum - od wprowadzenia drużyn X-Menów i Fantastycznej Czwórki po przedarcie się do głównego świata Annihilusa, Galactusa, Kanga Zdobywcy, czy Imperium Shi'Ar.