Kolejny cameo fest po No way home i Strange'u 2 i to do rzeczy, które mcu nie stworzyło. Co to mówi o samej kondycji mcu? Są cholernie zdesperowani. Nie mówię, że te przecieki nie brzmią fajnie ale jak to jest ich plan i jeżeli takie secret wars to będzie wrzucenie do jednego kotła Jackmana, Maguire'a, Garfielda, Cage'a i jeszcze powrót RDJ i Evansa to i tak nic im to nie da przyszłość. To są tylko krótkotrwałe środki do ratowania dupy, pod którą pali się Feigiemu. Cage, Jackman, RDJ są co raz starsi. MCU zaczyna grzęznąc w nostgial fescie podobnie jak sw od Disneya. Nie powiem, że to nie jest fajne, ale te filmy do Endgame były bardziej nastawione na opowiedzenie historii, a teraz zrobił się z tego chamski fanserwis do filmów sprzed x lat. Dlatego ja mam ogromny problem z "No way home". Fabularnie to nie jest nic szczególnego, budowa całości strasznie trzeszczy, ale ludzie nazwali to najlepszym filmem marvela od czasu Endgame bo dostali wiadomo co. Fajnie było zobaczyć znowu jak Defoe się bawi wiadomą rolą, ale tak ponad to cały film jest jednym wielkim pretekstowym szkieletem, żeby wpieprzyć do wszystkiego pajączaki z innych filmow, ich złoczyńców co skutkowało generalną erupcją fanbojstwa. Dużo bardziej kompetentnym filmem byli tak naprawdę guardiani vol 3.
Granie na nostalgii co najwyżej odsunie śmierć mcu lekko w czasie a i tak procesy chorobowe trawiące tą markę są już tak daleko posunięte, że stały hajp w okresie od iron mana do endgame już nie wróci. Mogą wrzucić tam wszystkie możliwe wersje postaci i co z tego skoro ten główny filar uniwersum został pozbawiony dobrych twórców. Gunn poszedł do konkrecyjnego DC. Załóżmy, że tamto wypali bo w sumie to dobry reżyser jest i role mogą się odwrócić, tym bardziej, że MCU mocno słabuje a nostalgiczny festiwal ma tylko maskować te problemy.
Poza tym czy koniec mcu to będzie jakaś abstrakcja albo straszliwy dramat? Gdzie tam, prawda jest taka, że marka nasyciła Hollywood taką częstotliwością produkcji jak żadna inna przed nią. Jest tam wiele fajnych rzeczy, kreacji i to się nie zmieni, a zaprzeczają temu tylko ludzie z uczuleniem na sh, którzy traktują wszystkie te filmy jako przysłowiową sraczkę. Jednak nawet fani zaczynają się tym przeżerać i tu Feigie może zrobić tyle co nic. Może być tak, że nic nie pomoże wrzucenie na luz z tylko jednym filmem anno domini 2024, bo to jak rok odchudzania się po ponad 10 latach obżarstwa. Jasne daje to różńcie, ale tak naprawdę to ciągle za mało.
Feige z ekpią nawet nie daje się bawić twórcom zbytnio formom tych filmów. 90% filmów mcu to jedna i ta sama formuła, a ile można jeśc jedno i to samo. Oni po prostu muszą się liczyć z tym, że to wszystko i tak walnie o glebę. Potencjalne hity z tym F4 to już nawet nie są dla mnie żadną gwarancja bo megahitem box office mial być Flash bo wiecie Keaton i jak to się skończyło?
Love and Thunder, Wakanda Forever, Strange 2 bez miliarda a kiedyś to było tak, że solówki z herosami jak Iron man 3 czy Cap Marvel zgarniały ponad miliard z palcem wiecie gdzie. Później finansowo jest jeszcze gorzej bo Ant man 3 to padaka, Marvels jeszcze większa padaka. She Hulk i Secret Invasion zostały zmiażdżone przez krytyków i zwykłych widzów. Prawda jest taka, że mcu się kurczy i zaczyna grać bardzo zachowawczo na zasadzie "Panowie co nam dało 2 milardy ostatnio? No ten spider man z nostalgic tripem. Ok super wiec idźmy znów w tym kierunku"
Do tego w boxx officie działy się ostatnie takie rzeczy jak zjawisko Barbieheimera, Mario zgarnął gigantyczną kasę, wrócił Avatar i też to pokazuje, ze box office chce oddychać czymś innym niż sukcesem finansowym trzydziestego filmu Marvela.