Poszedłem sobie na te Marvels, a co tam. Film ma tak kiepskie oceny, że aż nawet nieźle mi się go oglądało. Dalej
spojlery.
Film ma sporo wad. Przede wszystkim Kapitan Marvel jest cały czas sobą, to jest postacią, której nie da się lubić (to znaczy ja jej nie lubię). Larson gra, jakby z tyłu głowy miała myśl "Widzowie i tak mnie nie lubią, więc gram tak, żeby mnie wywalili.". Serio, to jest nie do uwierzenia, że to jest laureatka Oscara. Film trochę ciągnie sympatyczna Miss Marvel, dobrze też gra... Profesor Marvel? Kurde, Monica Rambeau nawet nie ma pseudonimu... Poza tym nawet scenarzyści obrzydzają Kapitan Marvel. Raz, że porzuciła dziewczynkę, czyli Rambeau. Dwa, że jako Anihilatorka doprowadziła do zniszczenia planety i wojny. I mimo swoich mocy nic z tym nie zrobiła, choć na końcu okazuje się, że mogła rozpalić słońce tamtej planety. Ech, czy to ona jest taka głupia, czy twórcy tych historii? Plus zakończenie. Rambeau znika w innym wymiarze, a Kapitan Marvel, zamiast próbować ją znaleźć, robi sobie przeprowadzkę. Nie, po prostu nie. Jej się nie da lubić.
Nie oglądam seriali Marvela, więc jako widz nie miałem zbytnio jakiejś sympatii do bohaterek, dopiero je poznawałem. I niewiele mnie przejmowały ich losy, więc i film tak sobie oglądałem bez wielkiego napięcia, bo historia jest nieskomplikowana i niezbyt wciągająca. Nie zabrakło promienia w niebo, więc nie wiem, czy to już nie autoparodia.
Efekty spoko, parę razy tylko coś mi się nie spodobało typu lecąca Kapitan Marvel i stawiająca dwóch Scrullów na ziemi. Czasem zachodzę w głowę, czy tam ktoś zna prawa fizyki. Stateczek z Furym spada z kosmosu i się rozbija. Chusteczka z tym, wychodzą na trawę lekko zakręceni. Zero wyjaśnień, czy tam jakiś system ich uratował wewnątrz statku czy o co chodzi? Rambeau spada z 200 metrów na plażę, zahaczyła o wodę, więc chyba nie mogło jej się nic stać, prawda? Noż kurdebele. Brakuje tylko Batmana, co spada na ulicę albo obrywa bombą w twarz i nawet makijaż mu się nie rozmazuje.
Zmiany bohaterek były OK na początku (jak była jedna czy dwie naraz w scenie), ale w pełnej walce to tak szybko się wszystko działo, że mało było widać. Najlepsze, że nawet, jak już wiedziały, że złolka przejmuje ich energię, to dalej naparzały w nią promieniami. A co tam, niech się naładuje. Może się przeładuje?
Fury jest, bo jest. Gość dawniej przygotowany jak Batman na całą Ligę Sprawiedliwości, dziś jest tłem.
Plus za śpiewającą rasę, choć ocierało się to o cringe.
No i plus za scenę po napisach, trochę jednak tego Beasta mogli lepiej zrobić.
Ech, wtórność, niedoróbki, brak lubianych bohaterów. Ten film wpisuje się w ciąg słabych filmów Marvela (z małym wyjątkiem w postaci Strażników Galaktyki 3). Nie jest to jakaś totalna kupa, ale taki przeciętniak, który dodatkowo obrywa za to, że jest kolejnym filmem w tym ciągu słabujących fabuł bez fajnych bohaterów.
Ojoj, a w 2024 tylko Deadpool? To nawet Sony będzie miało 3 filmy
W zasadzie Deadpool z Wolverine'em to też bohaterowie Foxa... Nic, liczę, że chociaż Najemnik z nawijką nie zawiedzie.