Idąc Twoim tokiem rozumowania można powiedzieć, co za różnica kto mordował kogo, Niemcy Żydów, czy Amerykanie Wietnamczyków. I jeśli jesteś konsekwentny w tym co mówisz i tak uważasz, to się zgodzę. Auschwitz możesz zmienić na Wołyń, i nie zmienia to historycznej wagi tragedii. Mordowanie ludzi to mordowanie ludzi, im więcej ofiar tym głośniej - ale wciąż, nie wartościuj śmierci zadanej przez czyjeś pochodzenie rasowe, bo jest obrzydliwa i społecznie tragiczna niezmiennie od statystyki. Dlatego właśnie pochodzenie i geneza Magneto, co jest niezwykle smutne, jest plastyczna i można ją dopasować to długiej listy masowych mordów które znamy z historii.
Tylko zanim zaczniemy debatować co do wagi jego pochodzenia, zastanówmy na ile to jest ważne w statusie quo Magneto. Przypominam, że jego zadaniem jest walka o los, a nie rasowa zemsta. Cofnijmy się do pierwszego komiksu w którym się pojawił - Auschwitz było w jego biografii, ale wrócił do działalności rewolucyjnej dopiero po zamordowaniu mu nowej rodziny. Co zresztą zaadaptowali w X-Men: Apocalypse Singera i podano jako powód przyłączenia się do Apocalypse'a. Magneto nie ma mścić się za krajanów tylko za "genetyczną rodzinę", "siostry i braci mutantów".
Byleby nie brali na warsztat wersji z Ultimate X-Men. Jak czytałem kiedyś z wypiekami na twarzy X-Manów Kirkmana, tak motywacje Magneto były dla mnie odrzucające.