Trochę mnie śmieszy jak to na siłę próbujecie powiedzieć, że jest dobra historia i powiązanie z MCU nie ma znaczenia. Tak sobie można powiedzieć o serialach jak Runaways, czy Cloak and Dagger, gdzie pojawiały się jakieś drobne aluzje że to ten sam teren, ale seriale żyją sobie w swoim świecie i nie nawiedzają ich aktorzy z kinowi. W przypadku Agents of S.H.I.E.L.D. gdzie mieliśmy od początku całą otoczkę filmowego świata, nawiązywanie do obrazów z MCU, gościnne występy aktorów filmowych, a nawet małe krzyżowanie fabuł (Winter Soldier i Age of Ultron), to żałosnym staje się nagle fakt, że serial po prostu przestał się z tym wszystkim łączyć. Jeszcze w poprzednim sezonie nawiązywano do wydarzeń z Infinity War, a teraz wygląda to tak, że Faige wyrolował ekipę z Marvel TV tym 5-letnim przeskokiem (moim zdaniem bardzo bezsensownym rozwiązaniem), tak jakby celowo chciał wbić komuś szpilę. Wbił ją wszystkim fanom.
Kevin Faige jest brany za bohatera. Koleś, którego filmy z łatwością osiągają miliard w box office, a nawet pobijają Titanica i Avatara. Dostaje Oscary, a Masówkarze czcą go jak Boga. Twórca MCU. Filmów, które klepane są na jeden schemat. Komedia familijna, PG13, dużo luzu, elementów rozluźniających od co mocniejszych scen, do tego jakieś śmieszne zwierzątka czy inne dziwne stworki. Koleś popadł w samozachwyt. Nie umie pracować zespołowo. Nawet jeśli nie lubi się z innymi osobami w swojej firmie, to powinien próbować znaleźć kompromis, a nie działać przeciw innym. Wystarczyłoby, że w Disneyu byłaby komórka nadzorująca wspólne uniwersum. Prześwietlała by ona scenariusze filmowe i telewizyjne, tak by wszystko nawet jeśli się nie crossuje, to nie jest dla siebie przeciwstawne. Feige by nawet nie musiał się interesować co tam w serialach tworzą, bo to inni by musieli się dostosowywać.
A tak mamy serial, który się wykoleił. Teraz to jest takie dobre fanfiction. Tak skończyli Agenci, jako szambo, które trzeba spuścić. Uniwersum Netflixa choć nie idealne, to też potraktowano podobnie. A jeszcze niedawno zapewniano, że w jakiś sposób temat zostanie pociągnięty przez Marvela. Fani wyobrażali sobie Kingpina jako przeciwnika Spider-Mana, jednak Feige nie babra się w takich ciężkich klimatach. Wyobraźmy sobie jeszcze Deadpoola w PG13. To nawet potrafię sobie wyobrazić, ale Blade'a już nie.
Taaaaak, szkoda że twórcy seriali nie są uświadomieni że ziemia jest płaska...
To nigdy nie mogło wyjść i dobrze że przestali nas w końcu oszukiwać. Luke Cage najbardziej podkopywał powiązanie tego świata. Najpierw Babcia Mabel która była kimś innym w Civil War, a teraz w końcu główny villain zostanie Bladem w filmach. Mabel jeszcze ludzie zignorowali, większość nawet nie zauważyła, ale chyba już nikt nie będzie strzępić języka, że jakiekolwiek seriale poza Agent Carter są w MCU.
Szkoda, że nie jesteś uświadomiony, że właśnie Cię wydymano. Jako fan cieszący się, że mamy różnorodność, filmy komedie, seriale trochę poważniejsze w tonacji, to teraz dowiadujemy się, że MCU to jedna wielka komedia. Możesz sobie tłumaczyć, że po prostu posypał się domek z kart i cieszyć się, że Taika Waititi nakręci kolorową komedię z kobietą Thor. Liczę, że jako iż masz dużo wolnego czasu, to znajdziesz chwilę na refleksję. W Kapitan Marvel dostaliśmy nawet postać co pojawiła się w Agents of S.H.I.E.L.D. I nie mam pojęcia po co dawano ten easter egg, skoro olano serial? Kevin Feige nawet nie ma jaj by naprawić swoje błędy i rozwiązać sprawę np. przez to, że linia czasu w Agentach się załamała po wydarzeniach z podróżami w czasie i wszytko dzieje się w alternatywnej linii czasowej. Bo po co? Ma fanów za frajerów. Pójdą do kina się odmóżdzyć, a potem reżyser i scenarzyści będą tłumaczyć film, często na różne sposoby.
Co innego DC. Choć za młodu marzyłem, że zbudują wielkie uniwersum filmowo-serialowe, to teraz doceniam ich decyzję. Od początku postawili na multiversum, czyli coś co niby Faige też by chciał zrobić, ale tak nieśmiało mu to idzie. W DC prowizorkowe seriale z CW mają uniwersum bardziej spójne niż w MCU, gdzie różnorodność jest ogromna na wielu frontach. Seriale z DC Universe także mają swoje uniwersum, choć skierowane do dojrzalszego widza. Do tego seriale jak Gotham, Krypton, co same dla siebie są uniwersami i są (były) wystarczająco dobre. Mówi się, że DC nie wie co robi, a tymczasem widzę, że w Marvelu nie wiedzą co robią.