Z naszych fanowskich serc jątrzy się ropa, gniew i jad. Nie mogę tego pojąć, jak bardzo trzeba być jakoś w tym wszystkim zagubionym, słuchać tego co mówią media, niczym obłe kierowanie się prawem tłumu i przekonywanie się do prawa zbiorowej decyzji, aby zrozumiećCaptain Marvel przez pryzmat feministyczni-babochłopsko-niewiadomojaki - piekielnie istotny film dla finału III-ej fazy MCU, który swą soczystą, wręcz cudowną premierę będzie miał pod koniec kwietnia 2019 roku. Na Captain Marvel wybieram się dopiero w poniedziałek na seans w technologii IMAX 3D, do krakowskiej Plazy. Osobiście trzymam za Carol kciuki; chciałbym, aby główna bohaterka wypadła dobrze, i jako Carol Danvers i jako Captain Marvel. W przeciwieństwie do wielu fanów, a zapewne są tacy miłośnicy MCU, którzy są tego zdania co ja, nastawiam się do tego dzieła bardzo, ale to bardzo pozytywnie. Internetom i pseudo-januszo-trollom mówię zdecydowane nie! Nie daję się porwać stereotypom na sterydach!