Wróciłem właśnie z kina, nie mam jeszcze weny rozmawiać o samym filmie, muszę go przetrawić.
Ale drobną kwestię chciałbym poruszyć:
Todd Philips oddał honor Zabójczemu Żartowi, który przedstawił genezę Jokera w sposób nieoczywisty, który każdy może interpretować na różne sposoby, a i tak do końca nigdy się nie dowiemy jak było. Nie dowiemy się, czy Thomas Wayne faktycznie wrobił panią Fleck w chorobę psychiczną by ich znajomość nie wyszła na jaw, czy tylko z nią romansował. W momencie kiedy Fleck wciąż przywoływała Wayne'a, byłem już pewien że będą chcieli rzucić sugestię że Thomas jest ojcem Arthura, nie sądziłem jednak że zrobią to tak bezpośrednio.
Też odebraliście zabójstwo Wayne'ów jako nawiązanie do filmu Tima Burtona?
Kolejny przeciwnik Batmana, który ma równie duży potencjał na świetny film, to Harvey Dent. Liczę że taki kiedyś powstanie.
Phoenix jest obłędny, i to żadne dziwo, bo to wspaniały aktor. Jestem wciąż w emocjach po seansie, ale na ten moment to mój ulubiony Joker. Może jutro ostygnę, i stwierdzę że jest na równi z Ledgerem lub pod nim, ale dzisiejszego wieczoru to Joaquin jest moją ulubioną kreacją Pana J. Gotham City było lepiej uchwycone niż w Batmanach Nolana, gdzie było nijakie. Trochę szkoda że nie jest to wstęp do nowej serii filmowej z Batmanem, ale i tak być nim by nie mógł, bo Phoenix na 100% nie dałby się zakontraktować na kilka filmów.
Co do tego co napisał Adolf w spoilerze o Thomasie.
Już wiem Adolf, skąd masz w sobie tyle cierpliwości do ludzi, skoro ta wersja Thomasa to dla Ciebie "dobry gość"...