I co powiecie o dramie związanej z wynikami Jokera na Rotten Tomatoes? Ciekawe że filmom MCU to się nie zdarza. Traktowałem do tej pory z kpiną wszelkie teorie, że filmy MCU mają boostowane wyniki na RT, ale zaczynam mieć wątpliwości, czy na pewno taka teoria jest absurdalna.
Zaczęło się od głośno już komentowanej oceny wystawionej przez Nicholasa Barbera dla BBC.com. Przyznał on Jokerowi 3 gwiazdki w 5-stopniowej skali, jednak Rotten Tomatoes zaklasyfikował jego notę jako "zgniłą". Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że przyznając taką samą ocenę filmom MCU, Spider-Man: Daleko od domu i Avengers: Koniec gry, serwis oznaczył oba teksty jako "świeże".
To jak, taka sama ocena dla filmu MCU jest świeża, a dla DC już zgniła? Nie ma tu pola do interpretacji, to nie jest ocena wiarygodności recenzji samej w sobie - chodzi o kategoryzowanie ocen. Przecież teorie spiskowe cisną się na usta, a staram się unikać ulegania im kiedy mogę.
Tego typu sytuacji odkryjemy jednak więcej. I tak:
Joe Lipsett z portalu Bloody Disgusting dał Jokerowi 3/5 - serwis dopatrzył się negatywnego wydźwięku tekstu; 3/5 w przypadku filmu Porno miało jednak wydźwięk pozytywny;
Alissa Wilkinson i jej 2,5/5 dla Jokera RT naznaczył certyfikatem "zgniły" - taka sama nota dla produkcji Zabójczy rejs Netfliksa otrzymała jednak "świeżość";
Sarak Kurchak z Consequence of Sound wystawiła Jokerowi "C", a RT dopatrzył się negatywnego wydźwięku tekstu; "C" dla filmu Hardcore Henry przyporządkowano jako recenzję pozytywną.
Piotr Piskozub z NaEkranie rzetelnie opracował sprawę, są też podane źródła, jakby ktoś z Was chciał praktykować starą śpiewkę o nierzetelności NaEkranie. Więc sprawa nie do obalenia. Jeszcze zacytuje komentarz jednego z użytkowników tego serwisu o nicku
Hatak, który bardzo mi się spodobał, i się pod nim podpisuje:
Przytoczone komentarze krytyków są po prostu żenujące. To nie są oceny filmu - to manifesty światopoglądowe. Sztuka ma prawo szokować, ma prawo wywoływać niepokój, ale jak widać niektórzy krytycy nie rozumieją na czym polega ich praca.
Disney od lat manipuluje konkgresem by przedłużać sobie prawa na wyłączność do wizerunku Myszki Miki, i gdy któryś z bohaterów Marvela wejdzie do domeny publicznej na pewno znów da łapówkę gdzie trzeba, byleby taki proces oddalić. Krew mnie już zalewa jak ludzie bezkrytycznie kochają te obrzydliwą korporację, gdy praktycznie od początku jej istnienia można było zaobserwować przeróżne machlojki, wystarczy wzgryźć się w historię Walta Disney'a. Jak widać lata później w kapitalistycznym ekosytemie krętactwo Disney ma wciąż we krwi. Ale co kogo to interesuje, jak wpycha w siebie jak paszę nowe Star Warsy i Marvele, i nic więcej go nie obchodzi, poza tym że swoją paszę dostał.
Jeśli ktoś nadal lubi udawać że pada deszcz, gdy wszelka przyzwoitość jest znów opluwana, to niech udaje.To jest najzwyklejszy przekręt i widać to jak na dłoni. Zafiksowanie ludzi na punkcie Disney'a idealnie pokazuje też sytuacja z Sony, w której Disney nie miał nawet cienia racji, ale lud usłyszał "50/50" i prostolinijnie uznał że to uczciwy podział w tym przypadku. Szkoda gadać.