z ratingiem (taki powinien być!) 16+, albo nieco inaczej, z koniecznie nadaną tej produkcji kategorią wiekową odbiorców: +18. Może to wydawać się głupie, że niby jest to twór superbohaterski, że powstał w oparciu o kultowy cykl narracji obrazkowych, ale prawda jest bolesna: ostatnie 3-4 minuty pilotowego odcinka "Invincible" wypacza pojęcie nieskazitelności typowego archetypu amerykańskiego herosa, czy superbohatera Ziemi i Ludzkości w ogóle. I nie wiem, jak cholibka tę jatkę Omni-Mana odebrać: to jak graficznie zaprezentowali to twórcy: z tymi flakami, krwią, i mega fatality, jak z Mortal Kombat. Animacja sprawdzała się w sekwencjach dynamicznych, lecz w ,,statyce", gdy postacie nieruchomo stały w kadrze kontur wyglądał zbyt przeciętnie, tak samo kolor. Tła natomiast są tu inaczej kreślone niż to, co jest ,,interaktywne": są one - w moim odczuciu - lepiej przygotowane i uwydatnione.
Aż strach pomyśleć... co stoi za przyczyną takiego a nie innego zachowania najpotężniejszego bohatera na Ziemi, Omni-Mana! Oceniam odcinek pierwszy "Invincible" na: 8,5/10. Nie było perfekcyjnie, głównie ze względu na mój odbiór - niepewne zmieszanie emocjonalne tym całym... Jak to nazwać? Wybuchem superbohaterskiego psychola zamieszkałego w umyśle Omni-Mana.