Autor Wątek: House of the Dragon  (Przeczytany 3371 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Roszpunek

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #15 dnia: Wt, 13 Grudzień 2022, 22:01:33 »
Ten serial na prawdę ma potencjał i uważam, że jest lepszy od gry o tron, która z początku mnie nudziła w przeciwieństwie do house of dragon. Mam nadzieję, że nie zepsują go.

Offline death_bird

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #16 dnia: Wt, 13 Grudzień 2022, 22:25:38 »
GoT początkowo Cię nudził? Kurczę, tam im dalej w las tym bardziej nudno (i głupio) się robiło... Jak dla mnie pierwsza seria była najlepsza. ???
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline chch

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #17 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 09:00:41 »
Jak dla mnie pierwsza seria była najlepsza. ???
albo druga (krwawe wesele)

ukaszm84

  • Gość
Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #18 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 09:08:46 »
Ja mam inaczej, GoT mnie nie nudził, ale to było tak bardzo zrobione pod zaskoczenia i niespodziewane zwroty akcji, że masakra. Takie proste wywoływanie emocji najniższym kosztem. Niespecjalnie mi się ten serial podobał. Pierwszy sezon HotD podobał mi się dużo bardziej.

Bender

  • Gość
Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #19 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 10:52:56 »
Przede wszystkim zdaje się nie rozwijać kilkunastu watków które potem zostaną całkowicie porzucone albo okażą się zupełnie bez znaczenia (Nightking czy jak mu to tam było)

Offline Dracos

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #20 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 13:40:05 »
GoT to był inny materiał źródłowy tam były pełnokrwiste postacie z ambicjami, wadami i namiętnościami, dopóki materiału starczyło to i dialogi były klasa i nie jedna scena zapadała w pamięć. HotD to zwykła kronika był, podbił, zabił, miał dzieci, pochował dzieci i tyle. Jedyną postacią która jakiekolwiek uczucia we mnie wzbudziła to był Daemon, cała reszta papierowa. Nie można zarzucić serialowi braku wierności w stosunku do oryginału bo mniej więcej wszystko się zgadza, ale od razu widać że scenarzyści gdyby coś lepszego potrafili to by pewnie sami książki pisali bo nie potrafią suchej kroniki przekuć na pełnowymiarową historię i rozbudzić w widzu sympatii bądź antypatii do postaci.

Offline plast

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #21 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 15:28:46 »
GoT mnie nie nudził, ale to było tak bardzo zrobione pod zaskoczenia i niespodziewane zwroty akcji, że masakra. Takie proste wywoływanie emocji najniższym kosztem. Niespecjalnie mi się ten serial podobał.

Proste wywoływanie emocji najniższym kosztem? Pewnie chodzi o śmierci bohaterów? Ale przecież Martin uśmiercał jednego bohatera co książkę/dwie, a książki mają po 600-1000 stron. To zatem tak jakby napisać, że smierć Boromira (swoją drogą, ten aktor to ma chyba w kontraktach wpisane :D) w pierwszej części Władcy było wywoływaniem emocji najniższym kosztem :) Co jak co, ale GoT - i książka i serial - potrafiło wywoływać emocje w doskonały sposób nie tylko śmierciami, one były tylko kwintesencją. I na pewno nie były niskich lotów, przynajmniej dopóki był materiał źródłowy, bo tak od S5 GoT serialu niestety poziom mocno spada przez radosną twórczość scenarzystów.

NATOMIAST w HoD też emocje jakieś jednak były mimo większej płaskości bohaterów - ale to głównie wynikało z braku znajomości (mojej) oryginału. Np. sceny gdy król nie panuje nad żoną i córką, niegdyś przyjaciółkami, są bardzo dobre.

ukaszm84

  • Gość
Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #22 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 15:39:56 »
No nie, uśmiercenie jednego bohatera, mało istotnego na przestrzeni całej historii, to zupełnie co innego. Martina czytałem tylko pierwszy tom, więc odnoszę się jedynie do serialu, ale podejrzewam, że do Martina też można to odnieść, jeśli adaptacja jest w miarę wierna. Nie mam na myśli tylko uśmiercania głównych postaci (choć to również), mam na myśli to, że zaciekawienie odbiorcy buduje się na zasadzie "co szokującego / niespodziewanego wydarzy się dalej?", a nie przywiązując go jakością opowiadanej historii i konsekwentnym budowaniem napięcia, portretów postaci, relacji między nimi itd. Tu nie ma żadnego napięcia, jest jeb-jeb-jeb obuchem w łeb co chwila. To jest to samo, co robi Kirkman w komiksach, to samo co robi Moffat w serialach, ja nie jestem fanem takiego podejścia.

Offline plast

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #23 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 15:46:33 »
Totalnie się z tobą nie zgadzam, napięcie na kartach powieści u Martina budowane jest w sposób bardzo dobry, czasem powolutku, a czasem jak u Hitchcocka, a ewentualne mniej lub bardziej brutalne zgony mniej lub bardziej istotnych postaci to tylko wisienka na torcie. Wszystko jest dobrze wytłumaczone, uzasadnione, zgodne z charakterami postaci. A to, że czytającemu nie pasuje i uznaje to za tani zabieg, bo nie wyczytał między wierszami, że tak się to może potoczyć, bo przywiązał się do Boromira czy innego Starka, no cóż, życie to nie film ani nie bajka ;)

Offline death_bird

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #24 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 16:25:39 »
Teraz to ja się nie zgodzę, bo te zwroty akcji, które w serialu miały jeszcze ręce i nogi w książkach doprowadzały mnie do szewskiej pasji właśnie swoją "serialowością". Tam od pewnego momentu pod koniec każdego niemal rozdziału podnosiło mi się ciśnienie na samą myśl o tym, że skoro cały rozdział prowadzi do A to ten drań na sam koniec na pewno wszystko wykręci w kierunku B. To na serio (zważywszy choćby na ilość tych gierek) było już wyjątkowo prymitywne.
Ba. Raz byłem tak zaskoczony brakiem jakiegokolwiek twistu na koniec, że zamiast się ucieszyć jedynie się zdziwiłem, że wreszcie coś zamknęło się "normalnie".  ???
Gość zwyczajnie nie wie kiedy przestać i odpuścić. Nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że już kompletnie się w tym wszystkim pogubił.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline plast

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #25 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 17:03:13 »
Teraz tak się książki pisze - każdy rozdział z perspektywy innego bohatera, na końcu mniejszy lub większy cliffhanger i przeskok do kolejnego bohatera. GoT tak ma, Expanse tak ma i wiele innych.

Kiedyś pisało się jak u Tolkiena - 300 stron o jednych bohaterach, potem 300 stron o drugich. Zanim doczytałeś o drugich zapomniałeś co się działo u pierwszych. Ale przynajmniej była ciągłość.

Który sposób lepszy/gorszy nie mnie oceniać - na pewno ten obecny jest bardziej współczesny i bez niego wielu młodszych czytelników zwyczajnie by przedwcześnie odpadło :)

Taki Wegner (którego Meekhan uwielbiam) stosuje podejście pośrednie i to też się świetnie sprawdza.

A Martin... Martin jest oczywiście rozwleczony do granic niemożliwości, im dalej w las tym gęściej. Ale jego siłą są dialogi, one tworzą charakter postaci i pokazują kunszt budowanej intrygi - nie wiem jak w tłumaczeniu, bo czytam w oryginale, niemniej mało co w ostatnich 15 latach tak mi się pod tym względem podobało (oczywiście jeśli rozmawiamy o tym gatunku). Ciekawym jakby to wyglądało po przeszczepie do dymków komiksowych :)

ukaszm84

  • Gość
Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #26 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 17:10:03 »
Odnoszę wrażenie, że chyba się nie rozumiemy i death_bird pisał o czymś zupełnie innym. Nie o "nowoczesnym montażu" (w odniesieniu do literatury oczywiście), tylko o tym, że Martin celowo pogrywał z czytelnikiem, sugerował mu co innego, żeby potem zaskoczyć czymś zupełnie innym. Dokładnie o tym samym ja pisałem zresztą, tylko innymi słowami. To nie jest konsekwentne budowanie postaci i historii, to jest podporządkowanie wszystkiego taniemu zaskakiwaniu. Lubisz się odwoływać do LotRa - to tak jakby się pod koniec okazało, że Saruman był jednak dobry i wszystkich oszukał, mimo że nic na to nie wskazywało.
« Ostatnia zmiana: Śr, 14 Grudzień 2022, 17:13:48 wysłana przez ukaszm84 »

Offline plast

Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #27 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 17:30:40 »
Martin celowo pogrywał z czytelnikiem, sugerował mu co innego, żeby potem zaskoczyć czymś zupełnie innym. (..) to tak jakby się pod koniec okazało, że Saruman był jednak dobry i wszystkich oszukał, mimo że nic na to nie wskazywało.

No właśnie w tym szkopuł - ja nie czuję się oszukany, wręcz przeciwnie, czuję się usatysfakcjonowany, że moje przewidywania co do możliwości rozwoju sytuacji się sprawdzały wielokrotnie podczas lektury - momentami było to swoiste katharsis na zasadzie "gdybym ja to pisał to... ale pewnie będzie jak zwykle" - no i jednak zaskoczka, Martin dostarczył. Poza tym w fantasy łatwiej o wszelkie "nieprawdopodobne" wydarzenia, wystarczy dodać magię/czary/super umiejętności i już Sauron przechodzi na jasną stronę mocy. Skoro Boromir mógł przejsć na ciemną pod wpływem kawałka metalu? No właśnie.

Generalnie rzadko kiedy mam podobne odczucie pełnej spójności i logiki podczas czytania książek czy oglądania filmów/seriali - większość ma słabe końcówki czy to sezonów czy w ogóle, pisarze/scenarzyści boją się trudnych rozwiązań, z bardzo, bardzo wielu powodów, co do których moglibyśmy prowadzić osobną dyskusję, bardzo często też ekranizacje bezsensownie modyfikują charaktery postaci, dodają nowe wydarzenia, które nie miały miejsca, zmieniają te istniejące - żeby ukontentować przeciętnego oglądacza, który inaczej mógłby się poczuć nieswojo czy by zwyczajnie nie zrozumiał. Ale to osobny temat. W GoT serialu jest to w miarę sensownie do S5 zrobione, mimo sporych zmian wfabule nie ma istotnych zmian w charakterach postaci i to bardzo popłaca.

Jest też cała masa świetnych książek "detektywistycznych", dajmy na to takie kultowe niemal Millenium (oryginalne) - tutaj też można czuć się zaskoczonym gdy już wiemy kto zabija, też byliśmy wielokrotnie wyprowadzani w pole, ale to nie znaczy, że autor nie dał nam masy prawdziwych wskazówek po drodze - to się dopiero może człowiek zdenerować :) Ale dostrzec można to dopiero przy kolejnej lekturze tej samej pozycji, co polecam i w przypadku GoT - moim zdaniem GoT to minimum 2-3 razy trzeba przeczytać by zrozumieć złożoność świata i postaci. Niestety Martin tego raczej nie skończy :(

ukaszm84

  • Gość
Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #28 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 17:40:05 »
Ale z jakiegoś powodu Sauron nie przeszedł na jasną stronę mocy, może dlatego, że byłoby to kompletnie niewiarygodne i przeczyłoby temu, jak ta postać był budowana. Oczywiście, że zakładając, że autor pogrywa z odbiorcą to pewne rzeczy można przewidzieć. Ale ja nie chcę żeby tak była historia budowana, że zaskoczenie mnie jest celem najwyższym. Chcę żeby wszystko było spójne, konsekwentne i wiarygodne, nie muszę być zaskakiwany na każdym kroku. Co do Gry o Tron to ja już się nie odniosę do konkretnych scen czy sytuacji, bo zbyt dużo czasu minęło, ale pamiętam, że ciągle miałem wrażenie, że postacie nie rozwijają się równomiernie i wiarygodnie, tylko z odcinka na odcinek zmienia się ich charakter żeby była podkładka pod kolejne trzęsienie ziemi.

Bender

  • Gość
Odp: House of the Dragon
« Odpowiedź #29 dnia: Śr, 14 Grudzień 2022, 19:22:45 »
GoT to był inny materiał źródłowy tam były pełnokrwiste postacie z ambicjami, wadami i namiętnościami, dopóki materiału starczyło to i dialogi były klasa i nie jedna scena zapadała w pamięć. HotD to zwykła kronika był, podbił, zabił, miał dzieci, pochował dzieci i tyle. Jedyną postacią która jakiekolwiek uczucia we mnie wzbudziła to był Daemon, cała reszta papierowa. Nie można zarzucić serialowi braku wierności w stosunku do oryginału bo mniej więcej wszystko się zgadza, ale od razu widać że scenarzyści gdyby coś lepszego potrafili to by pewnie sami książki pisali bo nie potrafią suchej kroniki przekuć na pełnowymiarową historię i rozbudzić w widzu sympatii bądź antypatii do postaci.

Z ciekawości co masz na myśli mówiąć papierowa. Bo dla mnie to to z kolei Daemon był papierowy bo w sumie chyba najłatwiejszy do napisania. To ze robił kontrowersyjne rzeczy nie sprawa, od razu ze nie jest "papierowy". To właśnie pozornie mniej wyraziste postaci typu Viserys trudniej napisać, a tu sobie poradzili z tym genialnie. Subtelność nie łopatologia. Niemniej character development w HoTD uważam za O NIEBO lepszy niż GOT, mimo i iż za nami dopiero jeden sezon. W GOT postancie nie ewoluowały i nie rozwiajały sie, tylko często zaminiały się w swoje zaprzeczenia, bez konkretnego powodu, poza może zaskarbieniem sympatii widzów (Jaime) albo bycia ofiarą przekombinowanych wątków, które finalnie prowadziły donikąd (Arya).

Zgodności z książką w ogóle nie oczekuję. Nie od tego jest serial. A scenarzyści zrobili kapitalną robotę. Kompletnie nie kumam tej krytyki.