Hit czy Kit? Jakie są filmy ,,klasy B,C... Z", które nauczyliśmy się tak nazywać - przy czym wszystko i tak zależy od naszych gustów? Jakie takie produkcje wypadają, skoro jedni ich nienawidzą, a inni w kiczu, ,,inno-wymiarowym" odwróceniu wartości normalnego filmu widzą coś w rodzaju odrębnej kultury, jakby subkultury; coś, co paradoksalnie, jakiś wkład w rozwój popkultury wnosi? Dlatego też, zakładam na forum, jak widać w tytule i treści posta wątek ,,kiczowatych filmów".
Na pierwszy ogień idzie absurd goniący absurd, czyli coś, co samo z siebie zaczyna tworzyć pewną filmową specyfikę: "
Poultrygeist - Noc kurczęcich trucheł (2006)".
Wisielczy, kloaczny, wstrętny czy absurdalnie śmieszny humor, to wyznacznik specyfiki "Tromy" oraz samego filmu "
Poultrygeist - Noc kurczęcich trucheł''. Dziennikarze z "onetu", jak i pewnie z "filmwebu" też, nazwali tą produkcję, jako jedną z najgorszych parodii filmów, w tym sensie jako gatunkowym rodzaju filmu: parodii.
Po pierwsze to dzieło nie jest parodią, a po drugie, jak już tą parodią jest, to jego twórcom ,,zwisa to i powiewa". Choć raz niczego nie kategoryzujmy, bo ten film powstał dla odmóżdżenia zaślepionych, posłusznych społeczeństwu i Państwu mas ludzkich, i nie powinien podlegać bardziej szczególnej ocenie pokroju: najlepszy, najgorszy. Niech ludzie przejrzą na oczy. Niech zobaczą scenę z otłuszczonym jegomościem, i nie mówiąc brzydko: zabrązowienie przez niego wszystkich czterech ścian toalety, nie powiem czym.
Ten film jest tak odmienny od tego co widziałem z gatunku filmów klasy B, C itd., że nie wiem jaki poziom ludzkiego zdeprawowania, jakby odmienny stan umysłu, musieli prezentować scenarzyści i reżyser "
Poultrygeist - Noc kurczęcich trucheł", aby w ogóle zaprząc mózg do pracy nad tak osobliwym dziełem. Całości specyfiki tej produkcji dopełnia fakt, iż przez jej konstrukcję przeziera forma... musicalu - ach te kwestie śpiewane, pozbawione zupełnie sensu. Jak tu nie podziwiać za to "Tromy"!