"Hellboy" z 2019 roku to dość specyficzny film. Nie oglądając go, jedynie bazując na opiniach fanów, którzy widowisko widzieli, jego ocenach na portalach popkulturowych, i oglądnięciu trailerów do filmu mogę stwierdzić, że Hellboy jest czymś na miarę ,,neutralnego fenomenu". A dlaczego? Po pierwsze, dziwną decyzją w przypadku tego obrazu było robienie rebootu przygód ,,piekielnej bestii" o szlachetnym sercu i językowej ,,pyskówce" i rozpoczęcie biegu jego emisja na dwa tygodnie przed premierą "Avengers: Engame"; fani kojarzyli postać Hellboya z niezwykle, w punkt oddanym, zaangażowaniem się w niego Rona Perlmana . Po drugie, wizualnie oraz klimatycznie "Hellboy" z 2019 roku, z perspektywy trailerów różni się znacznie od duologii filmów od Guillermo del Toro uwydatniających losy ,,syna diabła" wychowanego na bohatera; del Toro dał nam piękny baśniowo-mroczny z otuliną fantastyki, w tak charakterystycznym dla niego stylu, film. Tymczasem w "Hellboyu" N. Marshalla, uwzględniając multum aspektów produkcji, wszystko w tym dziele wydaje się być zbyt agresywne, ciężkie, patosowe i zbyt mroczne. Możliwe, że właśnie dla samego ,,kontrastu" i zasmakowania różnic między tą nowością, a perełką del Toro wybiorę się na nowego Hellboya.
Kto wie, być może zmienię zdanie na temat nietuzinkowego "Hellboya" z 2019 roku po doświadczeniu, tego co ma on nam do zaoferowania.