Rzuciłem okiem na
dwa pierwsze odcinki Monarch: Legacy of Monsters i... jestem lekko zawiedziony, co było logiczne - tak się kończy reklamowanie serialu wizerunkiem Godzilli. W ramach refleksji przyjrzałem się tytułowi (temu jak jest sformułowany) - nikt mnie (widzom) nie gwarantował Godzilli w tym serialu. Generalnie jest to sci-fi drama w świecie Monsterverse, obecne w tytule potwory robią tu za tło, oraz stanowią bezosobowe zagrożenie dla bohaterów gdy konieczne jest przypomnienie widzom, że zainteresowali się serialem ze względu na Godzillę... Gdyby nie trailer z tą sceną (ktoś już wstawiał, może to w wątku o Apple było?) to nie byłoby zawodu, bo taki właśnie serial sobie wyobrażałem (tj. wcześniej w zasadzie nie spodziewałem się Godzilli w tym serialu), logicznym było, że 10 odcinków po 40 minut z rozpoznawalnymi nazwiskami w obsadzie nie celuje w coś, co można by było zestawić z amerykańskimi czy japońskimi blockbusterami.
Zasięgnąłem przy okazji opinii z różnych zachodnich mediów i dochodząc do tego co wypisują na IMDB tzw. boty (tj. konta założone teraz lub dawniej, z których wystawiona została tylko jedna "recenzja", w tym przypadku ww. serialu) miałem szczerą ochotę zalogować się tam po raz pierwszy od kilku lat i napisać w kontrze dla, parafrazuję: "akcji nie ma dużo, ale nie o to w serialu chodzi, trzeba oglądać cierpliwie ze zrozumieniem, że jest to build-up" (takie marketingowe coś to było wcześniej 4 z 5 "recenzji", teraz widzę doszły trzy normalne, pozytywne, chociaż krótkie i nie powiedziałbym że wiarygodne...).
Build-up nie jest wprost przetłumaczalny - chodzi o to, że np. monotonne czy z pozoru nieciekawe wątki kumulują się podczas seansu, aby przy jego końcu "wybuchnąć", co skutkuje "pay-offem" dla widza, czyli takim zadowoleniem, satysfakcją, wtedy właśnie build-up jest build-upem, tutaj nie mamy do czynienia z tym pojęciem - to co widać to jest to czym serial jest - jeśli się mylę to kiedyś odszczekam te słowa, ale nietrudno na podstawie 20% całości domyślić się, że trochę akcji pod koniec będzie, ale jedyna namiastka pay-offu (z tego obecnie niezbyt moim zdaniem ciekawego "build-upu") to pokazanie w ostatniej scenie serialu czegoś, co zwiększy szanse na zielone światło dla produkcji drugiego sezonu. Jeśli będzie to jakiś Kaiju, którego w filmach z Monsterverse jeszcze nie było (chociaż wątpię, bo najbardziej "pożądane" już były), to oby wówczas wycięli starszego Russela (lub obu), aby większą część budżetu mogło pochłonąć CGI (które tutaj jest nierówne, np. w scenie znanej z trailera jest w porządku, ale interakcje z innymi "potworami"... tak jak pisałem niedawno w wątku o Alienach - CGI w kompleksowy sposób nie zastąpi praktycznych efektów jeszcze przez długi czas).
Podsumowując w tym momencie - chyba dużo się nie pomylę jeśli stwierdzę, że mało kto ogląda filmy z Kaiju dla wątków "ludzkich" - są one potrzebne, ale dobrą produkcję w tym gatunku charakteryzuje wyważenie między dramą a sci-fi.
Monarch: Legacy of Monsters zdaje się nie dążyć do tej równowagi, pierwsze odcinki w przeważającej większości składają się z wątków jakie przy n-tym oglądaniu różnych Godzilli po prostu przewijam... Aczkolwiek zdaję sobie też sprawę, że to dopiero dwa odcinki, jeśli okaże się, że te wątki staną się faktycznie interesujące to dla wszystkich będzie świetna wiadomość, bo jw. serial i tak nie stanie się czymś, czym być nie miał (jw. Kaiju blockbuster).
Abstrahując od serialu i niejako odnosząc się do tego co jakiś czas temu w temacie Godzilli pisałem - od kilku lat regularnie przy kolejnych edycjach jakiegoś oficjalnego festiwalu Godzilli produkowane są krótkie filmy nawiązujące z początku do pierwszej ery filmów. Kilka tygodni temu opublikowany (i z tego co czytam dostępny tylko do końca tego roku) short nr 4 wpisuje się bardziej w erę drugą/trzecią (kostiumy, muzyka...). Short nazywa się
Fest Godzilla 4 - Operation Jet Jagular, tytułowego Jet Jagulara muszę przyznać że nie znam, ale nie odbiera to przyjemności z oglądania - przypominam że jest to produkcja amatorska, tymczasem oglądając po raz kolejny przy pisaniu tej wiadomości, przez połowę trwania shorta uśmiechałem się do ekranu - taka dawka rozrywki

Polecam, są napisy angielskie (nie wiem po co

), a bez napisów końcowych to jest 9 minut akcji!
Kończąc - widzę też, że w zeszłym miesiącu premierę miał kolejny film Toho,
Godzilla Minus One, do dystrybucji światowej pewnie jeszcze trochę czasu, w każdym razie widzę że z ostatnim live-action japońskim filmem (Shin Godzilla z 2016) wspólnego nic nie ma. Ale o tym filmie to może jak już będzie można gdzieś faktycznie obejrzeć
