To pokazuje, jak wielkie znaczenie dla alkoholika mają trzeźwe życie, solidna terapia (zakładam, że Ben na taką uczęszcza, chociaż większość drogich terapii dla bogaczy to ściema) i zdrowe relacje. Wielu insynuowało, że Ana "poleciała na Bena dla kasy lub sławy", ale, po pierwsze, wydaje mi się, że Ana zarabia teraz więcej od Bena, Ben już dawno przestał być modnym celebrytą, a poza tym widać, że są szczęśliwi. Widać, że dzięki temu Ben przynajmniej częściowo poradził sobie z traumą.
Jego trauma swego czasu wynikała głównie ze złego odbioru BvS przez mainstream. Hejt, kampania czarnego PR-u, złota malina (!) dla tego arcydzieła filmowego mocno go dotknęła. Wtedy, w 2016, fandom DCEU dopiero się rodził. Nie było jeszcze wtedy, tak jak teraz, milionów fanów wizji Snydera i kreacji Afflecka. Nie było przyjaznych mediów (jak teraz np. Grace Randolph, The Cultured Nerd, Nerd Queens), portale filmowe miały obowiązek pisać o BvS źle (co ciekawe, oficjalna recenzja Filmwebu była pozytywna, ale portal nadał jej jednoznacznie negatywny tytuł oraz regularnie pisał kłamliwe newsy). Z bardziej znanych krytyków, jedynie niszowy i średnio lubiany Armond White był za Snyderem. Teraz jest zupełnie inaczej. Nawet jeśli Ben odciął się od tematu DCEU i umyślnie unikał czytania o tym, to ktoś musiał mu powiedzieć, co się święci. Powiedzieć, jaką potężną siłą jest ruch #releasethesnydercut. W końcu sam Ben, w pamiętnym dniu 17.11.2019 zapostował na Twitterze ten hasztag. Nie mógł więc nie wiedzieć, co się dzieje. Uświadomiono mu wtedy, że miliony fanów uwielbiają jego kreację i granie Batmana nie było na darmo. Ben już wie, że mimo hejtu, który spada na niego ze strony zmarvelizowanych mediów, rzesza fanów i tak doceni to, co on zrobi jako Batman. Oby jego szczęście było trwałe.