Mózg na ścianie, szczęka opada na podłogę z zawiasami, przebijając się aż do jądra Ziemi. Dostąpiłem jakiejś niepojętej anihilacji czy też przemiany mej osoby do innego wymiaru; wyszedłem poza myśl, poza koncept. Cóż, mógłbym tak produkować się i produkować całymi stronami na forum, opisując to, jak zareagowałem na najnowszy pełny zwiastun "Justice League: The Snyder Cut (2021)". A jest to tak wyjątkowo dobrze zmontowany lekko ponad dwuminutowy materiał, ukazujący nam ów niedługo debiutujący film, a właściwie miniserial, że wypada o nim powiedzieć, jak i o samym filmie również, jako o wyrazie potężnego kunsztu wizualnego, dostosowanego do tonu przekazu produkcji, jej idei, emocji, do czegoś więcej niż zwykła cukierkowość narracyjna w kinie superbohaterskim (ciężko sformułować na wyrażenie genialności tego zwiastuna, jakieś obszerniejsze słowa bądź określenia). Po oglądnięciu niniejszego trailera, który to solidnie ,,dopiął" pewien jegomość wypowiadający w nim ostatnie słowa, występujący w ostatniej scenie - i tu bez spoilerów - powiem krótko: wstrząsnął mną paroksyzm niewyobrażalnego geekowskiego zadowolenia eksplodującego ponad górny limit emocji. To będzie niezmiernie ciekawy, redefiniujący kino DCEU, jak i ,,kinematografię superbohaterów" w ogóle, obraz Zacka Snydera. Keep calm and carry on! Must wait, must see!