Autor Wątek: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki  (Przeczytany 165753 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #870 dnia: Cz, 26 Sierpień 2021, 15:17:50 »

Dobre rozbicie na atomy tych dwóch filmów i uargumentowanie czemu ten Ayera to taka bieda, a ten Gunna jest tak dobry.

Jedyne czego naprawdę mi szkoda z filmu Ayera, co mogło być na dłuższą metę wykorzystane w filmie Gunna to 
Spoiler: PokażUkryj
 Boomeranga, którego w kolejnej części uśmiercono  na bardzo wczesnym etapie filmu. Courtney to tragiczny aktor, ale to była autentycznie jego najlepsza rola, która z reżyserią Gunna pewnie jeszcze by zyskała


BTW Spotkałem się z głosami w sieci mówiącymi, że film Ayera jest lepszy :o Mam wrażenie, że film Gunna dostaje po głowie od ludzi dla których był zwyczajnie za mocny i nie spodziewali się czegoś takiego po filmie komiksowym. Jasne, że fabuła tyłka na urywa, ale rozpisanie postaci, dialogów to jest naprawdę dobry poziom takiego kina.

Dla mnie ten rewizjonizm co do starych, kiepskawych filmów superhero jest już męczący. Spider-man 3, Amazing Spider man też są podobno genialne. Jeszcze tylko niech zaczną na yt klepać filmiki pod tytułem "Why Suicide Squad (2016) is  Secretly Brilliant"  ;D
« Ostatnia zmiana: Cz, 26 Sierpień 2021, 15:20:29 wysłana przez Pan M »

Offline Gieferg

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #871 dnia: Cz, 26 Sierpień 2021, 15:44:51 »
Cytuj
Spider-man 3, Amazing Spider man też są podobno genialne.

Moje dwa ulubione filmy z Pajączkiem.

Offline death_bird

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #872 dnia: Wt, 31 Sierpień 2021, 00:16:01 »
BTW Spotkałem się z głosami w sieci mówiącymi, że film Ayera jest lepszy :o Mam wrażenie, że film Gunna dostaje po głowie od ludzi dla których był zwyczajnie za mocny i nie spodziewali się czegoś takiego po filmie komiksowym.

Właśnie wróciłem z kina i generalnie podpisałbym się pod taką opinią przy czym dla mnie to nie tyle "SS1" jest lepszy co bardziej "SS2" jest gorszy.
I nie. Nie chodzi o to, że dwójka jest "mocna", bo wiem na co szedłem i tego właśnie się spodziewałem.
Po prostu gdy skreślić przemoc i przekleństwa kontynuacja jest zwyczajnie głupsza.
"SS1" miał jakąś tam swoją koncepcję, którą spieprzyło studio i w efekcie wyszło coś co rozlazło się w szwach. Natomiast w sytuacji gdy dwójka dostała R i Gunn mógł robić co chciał ewidentnie widać, że robota go przerosła, bo pomysłów tam jest na jakieś 45 minut a film mógłby spokojnie skończyć się po godzinie z korzyścią dla widzów, bo też większość tego co później jest zwyczajnie idiotyczna. I to nawet w kontekście zawieszenia wiary w rzeczywistość.
Dwa pierwsze z brzegu (w każdym razie dla mnie najbardziej rzucające się w oczy) przykłady:
1.
Spoiler: PokażUkryj
O ile pomysł z dwoma zespołami był jak najbardziej ok o tyle koncepcja żeby na 100% pewny przemiał puścić ludzi, którzy mają już jakiekolwiek doświadczenie w takiej akcji (Flagg, Boomerang, HQ) był zwyczajnie debilny i wymuszony tym żeby później zrobić dwie (skądinąd chyba) najlepsze sekwencje w tym filmie tzn. odbijanie Flagg`a i HQ (przy czym - ucieczka Harley to czysta zrzynka z "HQ&Birds of Prey").

2.
Spoiler: PokażUkryj
To co Gunn odwalił z Waller to kolejny idiotyzm czystej wody: żeby z pindy, która w jedynce rozwala własnych ludzi, bo mają zbyt niskie uprawnienia zrobić pindunię, która najpierw dostaje kijem przez łeb od własnej pracownicy a później najwyraźniej nie potrafi wyciągnąć od niesubordynowanych przydupasów żadnych konsekwencji to to jest zwykłe zeszmacenie postaci.

Więc jak dla mnie o ile do sceny z ucieczką Harley jest jeszcze jakoś o tyle między sceną jej "odbijania" a napisami końcowymi jest już tylko głupio i głupiej. Tak po prostu.
I zupełnie nie rozumiem idei stojącej za
Spoiler: PokażUkryj
jednoczesnym sprzątnięciem i Flagg`a i Boomerang`a. Nawet jeżeli założyć, że jedynka się nie podobała to jednak jakaś tam ciągłość i nić porozumienia między tymi dwoma a HQ (która ewidentnie ma założony plot armour) była(by) akurat plusem. Jednym z nielicznych w tym filmie. Edit: coś do mnie dotarło - zgon Flagg`a to czysty shocker. Nic poza tym.

Podsumowując: po 60-ciu minutach seansu resztę ogląda się już tylko i wyłącznie dla dziewczyn.
« Ostatnia zmiana: Wt, 31 Sierpień 2021, 00:20:25 wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #873 dnia: Wt, 31 Sierpień 2021, 07:39:57 »
Właśnie wróciłem z kina i generalnie podpisałbym się pod taką opinią przy czym dla mnie to nie tyle "SS1" jest lepszy co bardziej "SS2" jest gorszy.
I nie. Nie chodzi o to, że dwójka jest "mocna", bo wiem na co szedłem i tego właśnie się spodziewałem.
Po prostu gdy skreślić przemoc i przekleństwa kontynuacja jest zwyczajnie głupsza.
"SS1" miał jakąś tam swoją koncepcję, którą spieprzyło studio i w efekcie wyszło coś co rozlazło się w szwach. Natomiast w sytuacji gdy dwójka dostała R i Gunn mógł robić co chciał ewidentnie widać, że robota go przerosła, bo pomysłów tam jest na jakieś 45 minut a film mógłby spokojnie skończyć się po godzinie z korzyścią dla widzów, bo też większość tego co później jest zwyczajnie idiotyczna. I to nawet w kontekście zawieszenia wiary w rzeczywistość.
Dwa pierwsze z brzegu (w każdym razie dla mnie najbardziej rzucające się w oczy) przykłady:
1.
Spoiler: PokażUkryj
O ile pomysł z dwoma zespołami był jak najbardziej ok o tyle koncepcja żeby na 100% pewny przemiał puścić ludzi, którzy mają już jakiekolwiek doświadczenie w takiej akcji (Flagg, Boomerang, HQ) był zwyczajnie debilny i wymuszony tym żeby później zrobić dwie (skądinąd chyba) najlepsze sekwencje w tym filmie tzn. odbijanie Flagg`a i HQ (przy czym - ucieczka Harley to czysta zrzynka z "HQ&Birds of Prey").

2.
Spoiler: PokażUkryj
To co Gunn odwalił z Waller to kolejny idiotyzm czystej wody: żeby z pindy, która w jedynce rozwala własnych ludzi, bo mają zbyt niskie uprawnienia zrobić pindunię, która najpierw dostaje kijem przez łeb od własnej pracownicy a później najwyraźniej nie potrafi wyciągnąć od niesubordynowanych przydupasów żadnych konsekwencji to to jest zwykłe zeszmacenie postaci.

Więc jak dla mnie o ile do sceny z ucieczką Harley jest jeszcze jakoś o tyle między sceną jej "odbijania" a napisami końcowymi jest już tylko głupio i głupiej. Tak po prostu.
I zupełnie nie rozumiem idei stojącej za
Spoiler: PokażUkryj
jednoczesnym sprzątnięciem i Flagg`a i Boomerang`a. Nawet jeżeli założyć, że jedynka się nie podobała to jednak jakaś tam ciągłość i nić porozumienia między tymi dwoma a HQ (która ewidentnie ma założony plot armour) była(by) akurat plusem. Jednym z nielicznych w tym filmie. Edit: coś do mnie dotarło - zgon Flagg`a to czysty shocker. Nic poza tym.

Podsumowując: po 60-ciu minutach seansu resztę ogląda się już tylko i wyłącznie dla dziewczyn.

Dwójeczka ma imo dobrze zrealizowaną koncepcje. Ot dostajemy drużynę postaci, które z czasem przeradzają się w taką dysfunkcyjną, wspierającą rodzinę. Mi się bardzo spodobało wytłumaczenie ich problematycznych żyć patologicznymi rodzinami właśnie, a w przypadku Harley wiadomo toksycznym związkiem. Generalnie koncepcja formowania się rodziny super gości jak w guardianach MCU. Ja to w pełni łykam. W jedynce to nie działało ni grzyba, bo postaci nie miały za dobrych dialogów i w zbyt wczesnej fazie miały już dobre serduszka. Wystarczy porównać jak buduje się na początku stosunek Deadshota do córki a Bloodsporta.

Do tego mamy 
Spoiler: PokażUkryj
przemycone walenie po głowie polityki USA w  kontekście polityki zagranicznej.
Nie przypominam sobie, żeby cokolwiek takiego miał film Ayera. Jak dla mnie ten film ma stokroć bardziej  wyrazisty charakter niż jedynka.

Spoiler: PokażUkryj
Kto mówi o przemiale? Przecież zespół 1 miał po prostu odwrócić uwagę, a niekoniecznie w 100% zginąć. To, żę jest tam Harley i Flagg sugeruje, że to nie wszyscy tam to  byli jednostrzałowcy. Może zakładano, że ktoś się jednak przekradnie skoro wysłano tam takie postaci. Na pewno część ekipy to byli przysłowiowi frajerzy do pozbycia się. T.D.K. co to miał być za koleś  ;D

Nie powiedziałbym, że ta scena z Harley to zrzynka z Birds. Tam to  waliła jakimiś kolorowym glutami w policjantów, a tutaj dostajemy krwawą łaźnie skontrastowaną z jakby kreskówkowym wyobrażeniem Harley o przemoc. Jak dla mnie bardzo dobrze to koresponduje z tym jak na początku filmu trzeźwo i realnie pojmuje wagę wydarzeń Savant, który widzi śmierć taką jaką jest


Waller faktycznie słaba w tej konkretnej scenie.

Spoiler: PokażUkryj
Sprzątnął Bommera i Flagga bo mógł  ;D Sucide Squad i wszystko jasne. Tam powinny ginąć postaci, często i gęsto. Mi szkoda było śmierci Polka Dot Mana, ale rozumiem koncepcje jaka za tym stała.  Ba wcześniej wspominanego Savanta grał cholerny Rooker, więc gdyby Gunn dałby mu dużo czasu to pewnie wyszłaby postać zapadająca w pamięć jak Yondu, ale chłop nie chciał grać swoją sprawdzoną kartą, odstrzelił go szybciutko i  fajnie, że wychodzi poza strefę komfortu jako reżyser.
Film Ayera nie potrafił się tak bawić i oscylował w bardzo bezpiecznej ramce na dobrą sprawę.  U Gunna  w sumie nikt nie był bezpieczny z wyjątkiem Harley, której wiadomo, że szybko się nie pozbędą w filmach i jak dla mnie fajnie, bo postać zdecydowanie lepiej działa niż taka Captain Marvel - bleh- a nawet Wonder Woman Gadot, bo ta druga jest dużo gorszą aktorką od Robbie.

Dla mnie śmierć
Spoiler: PokażUkryj
 Flagga, to nie tylko shocker ale uświadomienie widzowi jakim socjopatą jest ten Pacemaker, który w filmie wcześniej potrafił się wygłupiać w klubie jak równy koleś z resztą bohaterów. Chociaż w trakcie zabijania Ricka widać żal na twarzy postaci Ceny, więc to nie było takie jednoznaczne


Nie oglądałem z zegarkiem w ręku, ale totalnie nie czuje tego wyczerpania pomysłów, po pierwszej godzinie. Głównie przez dźwignięcie wszystkiego fajnie rozpisanymi postaciami i dynamiką relacji między nimi.

Offline death_bird

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #874 dnia: Wt, 31 Sierpień 2021, 09:15:37 »
Dwójeczka ma imo dobrze zrealizowaną koncepcje. Ot dostajemy drużynę postaci, które z czasem przeradzają się w taką dysfunkcyjną, wspierającą rodzinę.

No i to też jest idiotyczne.
Pomysł żeby banda wyrzutków, socjopatów i bandytów w trzy(?) dni stworzyła "wspierającą się rodzinę" to pomysł dla "GotG". A nie dla "SS". Gunn strasznie chciał zrobić Strażników dla DC z kategorią +18 i dlatego ten film tak bardzo stoi w rozkroku nie będąc ani klasycznym filmem akcji/wojennym ani czarną komedią. To co wyszło w "Deadpool" tutaj zwyczajnie nie sklarowało się.

Mi się bardzo spodobało wytłumaczenie ich problematycznych żyć patologicznymi rodzinami właśnie, a w przypadku Harley wiadomo toksycznym związkiem.

Nuuuda Panie.
Zwalanie wszystkiego na dzieciństwo jest już tak ograne, że bardziej się nie da. To właśnie jest bezpieczne i nieangażujące w żaden sposób. Wychodzi na to, że każdy z tych bandytów to taki skrzywdzony dzieciak o złotym sercu jak mu dać szansę. Zieeew.
Jedyne co się tutaj wybija to scena w której
Spoiler: PokażUkryj
 HQ zabija tego samozwańczego el presidente serwując wykład o toksycznych związkach.
To było właściwe uchwycenie postaci.

Generalnie koncepcja formowania się rodziny super gości jak w guardianach MCU. Ja to w pełni łykam.

A ja zupełnie nie kupuję, bo nie szedłem na "GotG 2" tylko na "SS2".

W jedynce to nie działało ni grzyba, bo postaci nie miały za dobrych dialogów i w zbyt wczesnej fazie miały już dobre serduszka.

W jedynce oni nie próbowali tworzyć rodzinki troskliwych misiów (z wyjątkiem Diablo, ale to był klasyczny Latynos więc pojechał z tą rodziną). Tam wytworzyła się więź w grupie na zasadzie żołniersko/kumpelskiej. Żadnych ckliwych scen
Spoiler: PokażUkryj
"zawierania przyjaźni" (ależ czekałem na to żeby Shark urwał Szczurołapce rękę i ją zeżarł na miejscu).


Wystarczy porównać jak buduje się na początku stosunek Deadshota do córki a Bloodsporta.

Kolejna idiotyczna ckliwość na koniec filmu.

Do tego mamy 
Spoiler: PokażUkryj
przemycone walenie po głowie polityki USA w  kontekście polityki zagranicznej.
Nie przypominam sobie, żeby cokolwiek takiego miał film Ayera.

Hollywood przemycający krytykę polityczną.  :o
Szok i niedowierzanie.  :o
Jak oni się na to odważyli.  ;D
Irytujące Panie.  8)

Spoiler: PokażUkryj
Kto mówi o przemiale? Przecież zespół 1 miał po prostu odwrócić uwagę, a niekoniecznie w 100% zginąć. To, żę jest tam Harley i Flagg sugeruje, że to nie wszyscy tam to  byli jednostrzałowcy. Może zakładano, że ktoś się jednak przekradnie skoro wysłano tam takie postaci. Na pewno część ekipy to byli przysłowiowi frajerzy do pozbycia się. T.D.K. co to miał być za koleś  ;D

Spoiler: PokażUkryj
Przecież to było wyraźnie pokazane - zespół który robi dywersję jest zespołem w gorszej sytuacji. Główna grupa nawet o nich nie wiedziała. To znaczy, że tamci nie byli brani pod uwagę w misji głównej. Do czegoś takiego wysyła się właśnie głównie mięso armatnie. Zaakceptowałbym gdyby poszedł tam Boomerang (bo to generalnie głupek był), ale to po prostu była grubymi nićmi szyta podbudowa pod sceny uwalniania Flagga/Harley.


Spoiler: PokażUkryj
Nie powiedziałbym, że ta scena z Harley to zrzynka z Birds. Tam to  waliła jakimiś kolorowym glutami w policjantów, a tutaj dostajemy krwawą łaźnie skontrastowaną z jakby kreskówkowym wyobrażeniem Harley o przemoc. Jak dla mnie bardzo dobrze to koresponduje z tym jak na początku filmu trzeźwo i realnie pojmuje wagę wydarzeń Savant, który widzi śmierć taką jaką jest

Do momentu aż włączyli cenzurę.
Skąd wiesz czy w "HQ&BoP" to też nie była cenzura? Tylko tam było konfetti zamiast tutejszych kwiatków? ;)



Spoiler: PokażUkryj
Sprzątnął Bommera i Flagga bo mógł  ;D Sucide Squad i wszystko jasne.

Spoiler: PokażUkryj
Co do Flagg to nie wszystko jasne. To jest mój kolejny zarzut do tego filmu: w jedynce to była ewidentnie operacja wojskowa przy użyciu "meta-pseudonajemników".
Dwójka pod tym względem przypomina sequele SW gdzie Rebelię jako organizację wojskową zastąpił kongres pań po 50-tce.
Tutaj jest to samo. Z wojskowego charakteru misji nie zostało prawie nic. Sama "superbohaterszczyzna".
Przecież w momencie w którym Flagg byłby zagrożony Peacemaker wyleciałby w powietrze. A później dopiero ktoś strzeliłby w łeb Flaggowi gdyby się okazało, że on jednak musi podzielić się ze światem odkryciami.
Zresztą. Ze służbisty donosiciel. Gunn spaprał go tak samo jak Waller.


i  fajnie, że wychodzi poza strefę komfortu jako reżyser.

Ten film to wbrew pozorom jedna wielka strefa komfortu Gunna.


Dla mnie śmierć
Spoiler: PokażUkryj
 Flagga, to nie tylko shocker ale uświadomienie widzowi jakim socjopatą jest ten Pacemaker, który w filmie wcześniej potrafił się wygłupiać w klubie jak równy koleś z resztą bohaterów. Chociaż w trakcie zabijania Ricka widać żal na twarzy postaci Ceny, więc to nie było takie jednoznaczne

A dla mnie to jedynie dowód na to jak bardzo Gunn zlał pierwotną koncepcję z wojskowym charakterem misji i Waller będącą panią życia i śmierci tych ludzi.
Tak naprawdę Gunn skasował te dobre elementy, które były w jedynce nie dając w zasadzie niczego w sensie koncepcyjnym w dwójce. Bo silenie się na "GotG" w wersji +18 to nie jest koncepcja. To jest najwyżej próba odegrania się na Marvelu.

« Ostatnia zmiana: Wt, 31 Sierpień 2021, 09:17:36 wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #875 dnia: Wt, 31 Sierpień 2021, 19:23:23 »


Spoiler: PokażUkryj
Przecież to było wyraźnie pokazane - zespół który robi dywersję jest zespołem w gorszej sytuacji. Główna grupa nawet o nich nie wiedziała. To znaczy, że tamci nie byli brani pod uwagę w misji głównej. Do czegoś takiego wysyła się właśnie głównie mięso armatnie. Zaakceptowałbym gdyby poszedł tam Boomerang (bo to generalnie głupek był), ale to po prostu była grubymi nićmi szyta podbudowa pod sceny uwalniania Flagga/Harley.



Przecież Waller została przedstawiona tutaj jak taka sucz, co to się spina kim to ona jest nie jest, a nawet nie zbadała wystarczająco wad  i zalet członków drużyny.
Spoiler: PokażUkryj
 Przykładowo Weasel może i był do odstrzału a może i nie, bo Waller miała tak wszystko w dupie, że nie wiedziała o problemie z pływaniem. Myślę tak na podstawie analogii. Bloodsport z tej ekipy po drugiej stronie wysypy miał fobie w stosunku do szczurów, a babka wrzuciła do zespołu z nim Ratcatcher 2, która miała wiadomą zdolność. Przypomina, że ona chciała zrobić z niego lidera w tej ekipie.
  To, że to wyszło to już nie jej zasługa .

Jak dla mnie to Waller wychodzi tutaj na zadufaną w sobie sucz, co jest tak przekonana o swojej zarąbistości, że nawet nie do końca dobrze dobiera te drużyny pod warunki i współpracę między nimi.
« Ostatnia zmiana: Wt, 31 Sierpień 2021, 19:25:44 wysłana przez Pan M »

Offline death_bird

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #876 dnia: Wt, 31 Sierpień 2021, 20:26:59 »
Widzę to w ten sposób, że różne aspekty filmu zostały podporządkowane żartom i żarcikom.
W przypadku
Spoiler: PokażUkryj
pierwszego zespołu nawrzucano do niego szrotu, bo ten był przeznaczony do odstrzału i pominąwszy tutaj upakowanie w tej grupie postaci z pierwszego filmu to to akurat ładnie się wpisuje w dotychczasowy profil psychologiczny Waller. W zw. z tym nikogo nie obchodziło czy Łasic umie pływać czy nie.
W przypadku drugiego zespołu Elbie dopisano do scenariusza "szczurofobię" żeby móc dorzucić jakiś zabawny zapychacz. Bądź dwa.
Wręcz "widzę" oczyma wyobraźni jak ktoś przy stole rzuca hasłem: "Hej! Skoro mamy dziewczynę kontrolującą szczury to niech ktoś z grupy boi się szczurów. Będzie zabawnie!"

Tak czy siak - Waller w "SS1" została wykreowana na bezwzględnego gracza podczas gdy obecny film przycina ją na potrzeby odpowiednio superbohaterskiej końcówki. Przecież gdyby Gunn miał jaja, to
Spoiler: PokażUkryj
resztki grupy na rozkaz "w tył zwrot" faktycznie wykonałyby komendę i podróba marshmellow man obróciłaby wyspę w perzynę. A podwładni Waller obstawialiby jeszcze pod stołem czy ci się posłuchają czy nie.
I to byłoby dobre zakończenie dla tego filmu.
Ale nie. "Dobro" musi zwyciężyć, biurwy muszą się zbuntować a złole dostąpić swoistego odkupienia i na koniec musi być odpowiednio ckliwa scena z córeczką odkrywającą, że tatuś został bohaterem. Bleee.  >:(

Jak widać nawet +18 musi bazować na fundamentalnych schematach gatunku.
Wg mnie zmarnowany potencjał.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #877 dnia: Cz, 09 Wrzesień 2021, 04:42:17 »
https://screenrant.com/suicide-squad-david-ayer-cut-script-leaks-response/

O różnicach względem kinowej wersji, tym, że jakiś tam  inny skrypt faktycznie istniał etc.

Wpieprzanie się Warnera to jedno, ale drugie to czy Ayer był w stanie zrobić samodzielnie rzeczywiście dużo lepszy film? Twórca jak dla  dla mnie bardzo ambiwalentny. Dobrze wyszły mu Furia i Bogowie ulicy, większość pozostałej twórczości to filmy raczej nieszczególne na czele z Bright,  Sabotage i S.W.A.T.  Do tego ostatniego co prawda pisał tylko scenariuszu, a nie reżyserował. Zaznaczam, że wychwalanego Dnia próby i  zjechanego The Tax Collector nie widziałem.

Chciałbym tą wersję obejrzeć, ale patrząc na jakość SnyderCut, które było co najwyżej przeciętne, ale na pewno bardziej zjadliwe od wersji kinowej nie jestem pewny na ile taka wersja byłaby dobra.

Totalnie też  mi nie po drodze z całym tym hypem dookoła tych cutów przy filmach Warnera na bazie DC. Fajnie, że takie zjawisko istnieje, bo pozwala ukazać autorskie wizje filmowe. Za to plus, ale  sorry, wbrew zachwytom nad wersja Snydera, jego wizja to nie jest moja wizja DC i nic na to nie poradzę.

Sądząc po przeciekach na temat pierwotnej wizji Ayera film miał być mroczniejszy, być czymś w stylu JL Snydera. No i jednak Squad bez specyficznego czarnego humoru i pewnego luzu  kiedy ma się w drużynie postaci jak Harley brzmi dla mnie dziwnie.


Offline Szekak

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #878 dnia: Cz, 09 Wrzesień 2021, 10:50:47 »
Ja tutaj sie zgadzam z death bird, zmarnowany potencjal i koncowka za bardzo w atylu typowego superhero. I jeszcze co do kwestii, ze film malo zarobil, bo jedynka slaba... Dla mnie kontynuacja jest tylko troszke lepsza od jedynki, a dla mojej dziewczyny z ktora bylem w kinie jest nawet gorsza, wiec tutaj bym zrodel nie szukal... Imo kwestia covidu i obostrzen, kina po prostu swieca pustkami, do tego SS mialo przeciez rownoczesnie premiere na HBO GO z tego co sie orientuje...
Piękno jest w oczach patrzącego.

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #879 dnia: Cz, 09 Wrzesień 2021, 12:45:35 »
W kwestii koncówki
Spoiler: PokażUkryj
jakby Starro rozwalił Corto Maltese, to nie sądzę, żeby skończyło się tylko na tym. W końcu to finalnie była sprawka USA. Waller jak to Waller ma wszystko w d. Jasne pewnie miała kolejny super plan jakby rozgwiazda zaatakowała Stany, ale ta postać jest tak bezgranicznie pewna siebie do rzeczywistego stanu rzeczy, że pewnie znów poszłoby coś nie tak 


Nie mam nic przeciwko robieniu z postaci takich jak Ratcatcher 2 czy Polka-Dot Man pozytywnych bohaterów. To nie są postaci pokroju Darkseida. Ba, Harley od  paru lat to pozytywna postać w komiksach. Jasne ktoś może to traktować jako wygładzanie postaci, ale mi to bardzo pasuje. Szczególnie po Snyderze, który zrobił nawet z Luthora szaleńca, który kuma się z istotami z Apokolips, żeby sobie rozwaliły ziemie, bo jest obłąkany. Sorry, ale wolę jednak tego Luthora z komiksów i kreskówek, który owszem nigdy nie będzie fanem Supka i Ligii, ale zawsze przy inwazji Darkseida, Brainiaca etc stawał po stronie ziemi bo to jest troszkę bardziej złożona postać, która ze swojej perspektywy w  jakiś sposób dba o tą ziemie. U Snydera nawet Superman stawał się z czasem oszalałym chaotycznym złym złoczyńcą, bo Snyder zapatrzał się na Injustice.

Mi się tam podoba, że Gunn nie jest taki edgy i cyniczny w tym filmie. Lekarstwo na to co się odwalało w tamtych filmach, gdzie nawet Batman w pewnym momencie był jakimś psychicznym berserkiem.

Co odbioru. Raczej jednoznacznie odebrano lepiej film Gunna

https://www.imdb.com/title/tt6334354/

https://www.imdb.com/title/tt1386697/

https://www.metacritic.com/movie/the-suicide-squad

https://www.metacritic.com/movie/suicide-squad

Offline death_bird

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #880 dnia: Cz, 09 Wrzesień 2021, 13:03:26 »
zmarnowany potencjal i koncowka za bardzo w atylu typowego superhero.

Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja jestem aż tak zmanierowany i roszczeniowy.
"SS2" jeżeli się gdzieś pojawiło to na HBO Max. Gdyby było na Go to wtedy nie musiałbym się tarabanić do kina.

W kwestii koncówki
Spoiler: PokażUkryj
jakby Starro rozwalił Corto Maltese, to nie sądzę, żeby skończyło się tylko na tym. W końcu to finalnie była sprawka USA.

Wtedy wystarczyłoby
Spoiler: PokażUkryj
zrzucić atomówkę i po herbacie.



Spoiler: PokażUkryj
Nie mam nic przeciwko robieniu z postaci takich jak Ratcatcher 2 czy Polka-Dot Man pozytywnych bohaterów.

Tu nawet nie chodzi o
Spoiler: PokażUkryj
bycie pozytywną postacią. Tu chodzi o to, że oni wszyscy jak jeden mąż i Harley mieli wszczepione ładunki wybuchowe. Mam uwierzyć, że nawet mniej lub bardziej nawróceni, ale wciąż złole nagle stali się gotowi do bycia męczennikami?

Nie przesadzajmy.

Ba, Harley od  paru lat to pozytywna postać w komiksach.

Harley jest postacią neutralno-chaotyczną.  8)
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Castiglione

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #881 dnia: Cz, 09 Wrzesień 2021, 23:01:27 »


Przesadnie nie czekałem, bo ani film Ayera mi się nie podobał, ani też jakimś wielkim fanem Gunna czy jego "Strażników galaktyki" nie jestem. Natomiast też ostatnio obejrzałem i podobało mi się. Co prawda sama konwencja kina komiksowego w bardziej krwawej i komediowej wersji jest już na tyle ograna, że powoli staje się taką samą rutyną, jak family-friendly MCU, ale Gunn wykorzystał ją na tyle dobrze, żeby stworzyć solidne kino. Film jest przyjemną rozrywką, która oddaje sprawiedliwość tytułowej grupie i kompletnie deklasuje nijakiego poprzednika. Postacie są fajne (czekam na serialowy spin-off z Peacemakerem!), humor w większości niezły, akcja krwawa i sprawnie wykorzystująca kategorię wiekową. Zarzuty fabularne w pełni rozumiem i przy poważnej historii w pełni bym się zgodził, ale biorąc pod uwagę, że mamy jednak do czynienia z mocno komediową produkcją - złoczyńcy przechodzący szybką przemianę, by na końcu uratować sytuację w pełni mnie kupują i nie przeszkadzało mi to podczas seansu. Solidna rzecz i na pewno lepsza niż właśnie grany "Shang Chi" konkurencyjnego studia, chociaż bardziej podobały mi się zeszłoroczne "Ptaki nocy".

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #882 dnia: Pt, 10 Wrzesień 2021, 12:33:54 »
Jak dla mnie stwierdzenia, że film z 2016 jest lepszy od tegorocznego są kuriozalne.

Rozpisze w punktach porównanie obydwu filmów, żeby to porównanie miało ręce i nogi.

Suicide Squad 2016

-Kolorystka, miejscówki. Szaroburo i ponuro. Bitwa w miejskiej dżungli, no matko święta tak to nakręcili, że często jest ciemno, jak nie powiem gdzie. Spadek po wizualnym zamiłowaniu do ciemnych filtrów u Snydera i najlepszy dowód, że w pewnym momencie Warner miał strasznie nudną koncepcję estetyczną jak na filmy komiksowe. Do tego podwójny minus za taką kolorystkę w filmie gdzie jest cholerna Harley, która przecież nie jest jakimś Batmanem.

-Pozerstwo. Film chce pokazać, że jest niegrzeczny, brudniejszy, doroślejszy, ale nie jest. Pg13, okładanie kitowców i wszystko gra. No nie gra. Kto tam zginął poza
Spoiler: PokażUkryj
typem od lin i El Diablo i to w taki sposób, że można ziewnąć? No nikt
Bezpieczne zamulanie udające straszliwe zagrożenie dla postaci.

-Finał typu promień w niebo. Cara Delevingne jako złoczyńca, kto na to wpadł? Zasadniczo Enchantress i jej brat to jedni z najgorszych złoczyńców w filmach komiksowych ever. To przebija nawet poziom Malekitha i Ronana z MCU. Delevingne dziwnie się buja i wygraża, że zniszczy ludzi, bo zaczęli czcić maszyny i to jest cała motywacja. Nawet nie widzimy jakichś retrospekcji z tym postaciami sprzed tysięcy lat, oni po prostu mówią jak to nienawidzą ludzi i tyle.

-Paskudny Joker Jareda Leto. Leto udaje świra, ale wychodzi mu bardziej gość, który zrobił cosplay Jokera i napina się jaki groźny nie jest. Do tego Joker naprawdę kocha tutaj Harley. Naiwniej się już nie dało tego zrobić. Możliwe, że wizja w pełni Ayera potraktowałby tę postać lepiej, ale wyszło strasznie infantylnie.

-Szczucie hitami z lat 80 przy każdej możliwej okazji. No film strasznie małpował w tym aspekcie Guardianów MCU. Nawet w jednym momencie przygrywało Spirits in the Sky, które było w tamtym filmie. Miało być fajnie, ale w pewnym momencie męczył ten motyw straszliwie.

-Wprowadzenie postaci. Te "zwariowane" kolorowe napisy przy opisie każdego bohatera w trakcie gadki Waller. Teledysk w złym znaczeniu tego słowa.

-Część ekipy to zwykłe zapychacze bez charakteru. Przecież o takiej Katanie i Killer Crocu nie wiemy nic. Chociaż nie, o Katanie wiemy, że ma duszę męża zaklęta w mieczu i czasem z nim rozmawia. WTF. Tutaj jest w sumie kolejny problem. Ten film miał klasyczne już dla wczesnych filmów DCEU problemy, czyli wrzucenie czegoś ot, tak, bez choćby grama sensownej podbudowy. Te zagrywki robiły sieczkę w głowie odbiorcy, analogicznie jak z Batman v Superman i jakimiś wizjami wrzuconymi od tak. Wprowadzone to tak, że widz czuje się zagubiony. Zero wyjaśnień. Nie ma wybacz, filmowego uniwersum nie buduje się w ten sposób.

-Film nie wiedział czym chce być, co jest bardziej winą studia, niż Ayera. Jednak wali to bardzo po oczach. Żarciki są zachowawczo wplecione, żeby gonić tonacją filmy MCU, a nie dlatego, że taka była intencja od początku. Pewne motywy strasznie wykalkulowane na pudrowanie filmu pod humor jak np Bommer i jego maskotka jednorożca.

-Niby detal, ale dla mnie zmienia sporo. Ordynarne jak dla mnie wpychanie tej i owej postaci do filmu, żeby wyszło, że hej to przecież jedno kinowe uniwersum ala MCU. Musi być Batman i Flash. MCU na wczesnym etapie aż tak czymś takim nie epatowało, a DCEU na wczesnym etapie jakby na gwałt chciało gonić to co powinno budować się na spokojniej.

The Suicide Squad 2021

-Bardzo dobry wstęp. Koncepcja wywrócona do góry nogami. Kolejny oddział, tylko patrzeć jak świetnie prezentują się w scenie, kiedy wyruszają na misję, to będą asy... a
Spoiler: PokażUkryj
 tu strzał z pyska i 80% tej ekipy ginie. Brutalnie, krwawo.
Pierwsze 10 minut filmu odważniejsze od całego obrazu z 2016 roku.

-Dobre ost. Koncepcja nastawiona na stare, dobre kawałki zachowana, ale nie szczuje się już tym tak mocno. Duży nacisk położono na autorską ścieżkę dźwiękową. "Ratism" Murhpyego, to jest naprawdę śliczny utwór. Jak dla mnie zamiata gromko pierdne wyczyny Zimmera z okresu już "Man of steel" i "Batman v Superman" gdzie zaczęło się przedobrzanie.

-Pełne wykorzystanie kategorii wiekowej. Czyli jest mocno, krwawo, brutalnie. Nie uważam tego za przegięcie. To idealnie zgrywa się przy tej ekipie. Giną prawdziwi ludzie, a nie glutowe kreatury. Całość ma posmak jak przemoc w filmach grindhouse. Odważne, bezkompromisowe i faktycznie wiarygodne w tym, co chciano osiągnąć.

-Śliczne zdjęcia, kadry w paru momentach. Obraz z wnętrza oka
Spoiler: PokażUkryj
Starro
, moment rozerwania żołnierza przez King Sharka. Ładne estetycznie zabiegi jak przemoc widziana oczami Harley, tytuły aktów filmu wplecione naturalnie w sam film, walka między

Spoiler: PokażUkryj
 Pacemakerem i Flagiem
odbita w hełmie. Ten film ma bardzo wyraziste pomysły na to, żeby wyglądać, kiedy trzeba bardziej kreatywnie. No i film nie ma nawalonej szarości w kolorystyce do granicy możliwości.

-Jeżeli jakiś bohater jest istotny w tym filmie to dostanie zarysowany charakter i swoje 5 minut. Każdy z tych, co ważniejszych ma swój character arc, można o każdym z nich powiedzieć coś ponad to, że ma fajne moce i image. Nie ma dziadowskich wprowadzeń postaci na zasadzie serii intr jak z 2016 roku, tylko o postaci mówią nam jej działania, dialogi z innymi.

-Fabuła. Nic wybitnego. Absolutnie z tym nie dyskutuje. Tylko jakie to jest klarowne i jasne w porównaniu z tym potworkiem z 2016, gdzie było trochę Jokera i jakieś mistyczne istoty, które kiedyś tam władały ziemią, ale film nic nam więcej na ten temat nie mówi. Tutaj główny zły jest wprowadzony w taki sposób, że rozumiem, dlaczego ta postać chce rozwalić wyspę i nawet w jakiś sposób współczułem mu, kiedy jego los był przesądzony. Wysłanie drużyny do egzotycznego kraju z dala od Stanów też działa lepiej od dżungli miejskiej w USA. To jest fabularnie po prostu normalny film. Jasne zdarzają się głupotki fabularne, przedmówcy już o nich napisali, ale nie zmienia to faktu, że ogląda się to niebotycznie lepiej od poprzednika.

-Fajnie, że film stoi na własnych nogach. Nawiązania do reszty uniwersum są bardzo skromne. Zero cameo pokroju Wonder Woman Gadot i bardzo dobrze. Warner ogarnął, że gonienie na gwałt MCU i wpychanie w gardło widzowi, że te filmy tak bardzo się łącza jest głupie. Integralność filmu ważniejsza od oglądania się na to, że przecież trzeba wrzucić 500 tropów do innych postaci. Sceny po napisach odnoszą się tylko do świata w ramach Squadu. Tak samo dobrze działało to w Aquamanie.

-Film robi czasem prztyki do oryginału, biorąc podobny motyw ale robiąc go lepiej. Scena w pubie podejście drugie, King Shark bije na głowę Killer Croca pod kątem zarówno image'u, siły postaci, ale też własnego motywu fabularnego.

-Lepsze tempo filmu. Tutaj dostajemy na sam początek mocne, dynamiczne wejście, potem zwolnienie tempa, by znów wrócić w wir akcji. Squad z 2016 to była straszna zamuła na początku z tymi gadkami Waller, wątkiem Jokera, który prowadził donikąd, knuciem Enchantress, urabianiem tytułowej drużyny etc. Nowy film pokazuje, że wcale nie trzeba pokazywać aż tak dosłownie tego wszystkiego, żeby to działało.

-Dosadność. Kitowcy z 2016, którzy mieli być przemienionymi przez zło ludźmi, nie mają praktycznie żadnego podjazdu do kontrolowanych przez rodniki
Spoiler: PokażUkryj
 Starro
cywilów, gdzie widać, że to są zasadniczo normalni obywatele tylko kontrolowani przez swoiste facehuggery. Zabijanie takich przeciwników jest zdecydowanie bardziej uderzające obuchem po głowie niż tych anonimowych glutów z poprzednika. Poza tym wrzucono tutaj nawet komentarz na temat śmierci zwykłego człowieka w całym tym szeregu barwnych postaci z komiksów.

-Można się uśmiechać pod nosem, ale przemycone pewnego rodzaju krytyczne podejście do USA, jest zdecydowanie bardziej wyrazistym motywem przewodnim od poprzednika. No, jaki tam był motyw? Jak to złe demony chcą zniszczyć ludzkość, bo ich już nie czczą... Może sobie z litości daruje uczciwe zestawienie, ale przecież to brzmi jak typowa bzdura.

Można by pewnie jeszcze długo tak wymieniać, ale nie mam w sumie już na więcej ochoty, a ten post i tak wyszedł tak długi, że pewnie odstrasza od czytania. Jak dla mnie Squad z 2021 to nie tylko nokautuje ten film z 2016, ale wręcz to czołówka filmów na kanwie DC. To co wypuszczono do kin w 2016 to taki rozmemłany glut, który bał się być tym, czym jest tegoroczny film. Miał fajne elementy jak rola Smitha czy Robbie, ale nawet te fajne rzeczy były skutecznie hamowane przez głupawkę montażową, scenariusz i fałsz samego filmu. Dość powiedzieć, że Harley ze swoich trzech dotychczasowych występów w kinie imo najgorzej wypadła w tamtym filmie, gdzie głównie była dziewczyną Jokera, panią co się przy okazji wypinała, ubierała w seksowne ciuszki. Nie, żebym postulował brak atrakcyjnych kobiet w filmach. Bardziej mi tu idzie o podmiotowość samej postaci. Kolejny film pokazuje, że da się tą posta, przedstawić seksownie, ale też przy tym jak człowieka, kobietę z własnym zestawem cech, umiejąca wyciągać wnioski.

Fajnie , że Warner otrzepał się po porażce artystycznej z 2016 roku, wziął głowę do góry i zdecydował się zrobić to jeszcze raz, ale dużo lepiej. Jak dla mnie to jeden z naczelnych przykładów jak ratować spieprzoną markę w ramach kina rozrywkowego. Chcę się aż spytać, to kiedy kolejne podejście do JL? Zarobki nieszczególne, wiadomo sytuacja covidowa zrobiła swoje, pewne zła sława poprzednika też, ale jak zerkam na wyniki finansowe Shanaga po takim czasie, to stwierdzam, że Squad zasłużył na dużo lepszy wynik finansowy skoro cgi fest zgarnął taką kasę w tydzień co Squad całościowo.

Wyszło jakbym dość mocno bronił tego filmu, ale po prostu chciałem się mocniej wgryźć w temat, zrobić bardziej kompleksową analizę tym bardziej że forum nie obrodziło w jakąś większą liczbę opinii .

W formie mema to w skrócie tyle

« Ostatnia zmiana: Pt, 10 Wrzesień 2021, 12:44:29 wysłana przez Pan M »

Offline Castiglione

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #883 dnia: Pt, 10 Wrzesień 2021, 13:52:22 »
Dobrą masz pamięć. Ja z filmu Ayera zapamiętałem Harley w staniku, jakąś złą czarodziejkę, ratowanie świata przed promieniem z nieba i to, że wystawiłem 4/10. I zdaje się, że Eminem tam przygrywał.

Wersja Gunna to nie jest jakieś arcydzieło, ale trzyma solidny poziom. W ogóle ja zawsze lubiłem świat DC w animacjach czy np. Batmany Burtona, więc cieszy mnie, że w końcu zdarza im się robić ciekawsze filmy niż Marvel.

Offline Pan M

Odp: Filmowe uniwersum DC Comics - zapowiedzi, plotki
« Odpowiedź #884 dnia: Pn, 13 Wrzesień 2021, 21:25:10 »


Nowy kostium wodnika. Jak dla mnie może być i tyle. Ten z jedynki wzorowany na najbardziej klasycznym stroju był śliczny kolorystycznie i bez grama kompleksów.

Swoją drogą Aquaman też uznaje za jeden z lepszych filmów Warnera/DC ostatnich lat. Fajna, lekka historia przygodowa z konceptem, którego w kinie superhero z takim budżetem jeszcze nie było. Przedstawienie podwodnego świata z całym ogromem różnych ras/królestw robiło wizualnie robotę. Skupienie na tej konkretnej historii, brak pierdyliarda  easter eggów do kolejnych filmów też już zwiastowało mądrzejsze, spokojniejsze podejście Warnera bez desperackiej gonitwy za MCU, o czym zresztą już pisałem.

U mnie ten film biłby się ze Squadem Gunna o pierwsze miejsce dla najlepszego filmu DCEU. Sorry, ale na pewno na takowe moim zdaniem nie zasługuje Snydercut, które doceniam za autorska wizję mimo wszystko i dużo bardziej przyzwoity kształt od kinówki ale nadal nie uznaje tego za moją wizje kinowego DC. Wizja Snydera  jest za bardzo wywrotowa i robiona pod szokowanie na czele ze złym Supermanem, totalnie odklejonym Luthorem i dziwnie cynicznym Kentem.

Zastanawiam się czy gdyby  Sndyerverse nie sfailowało to wszystko i tak by się kręciło dookoła Batmana i  Supermana ? Przecież wszyscy wiemy jak Warner lubił przez lata bezpieczne rejony DC w filmach, szczególnie te nietoperze  ;) Swojego czasu Warner uznawał za ryzykowny film o Wonder Woman, jakby nie patrzeć flagowej postaci DC, a teraz dostajemy Shazama, Aquamana, nie mówiąc o produkcji z takimi postaciami jak Polka-Dot Man, King Shark czy Peacemaker.

« Ostatnia zmiana: Pn, 13 Wrzesień 2021, 21:26:59 wysłana przez Pan M »