Nie wiem co to za cytat, nic takiego nie napisałem. To, że istnieje w tym świecie takie urządzenie jak bat-reflektor (co nie musi być oczywistością, w Batmanie Burtona na przykład aż do ostatniej sceny go nie było, w The Dark Knight Rises też nie zabłysnął ani razu) powinno być przede wszystkim przedstawione Supermanowi w samym filmie, żeby ta wymiana zdań miała jakikolwiek sens.
I tak, powinno być pokazane jakie moce, lub słabe strony ma jeden z tytułowych bohaterów. W MoS Snyder wprowadził tę postać ustanawiając, że jest odporna, lata, jest super-szybka, super-silna, ma super wzrok, słuch i laser w oczach. Tyle. Jeśli w drugiej części chciał pokazać kolejną jego zdolność, to powinien ją wprowadzić wcześniej. Inaczej wychodzi takie kuriozum, że jedna z postaci w filmie czymś się przejęła, a widz, który powinien przejąć się razem z nią, jest zdezorientowany, bo nie wie o co chodzi. To tak, jakby w filmowym Władcy Pierścieni zaświecił się miecz Frodo, Sam by się przejął i wyjął swój, a ja (osoba nie znająca książki) musiałby dopytać brata (który je czytał), o co tu chodzi? Czemu jego miecz świeci się na niebiesko? Czemu Sam się wystraszył?
Filmy kręci się nie tylko dla fanów, ale też dla zwykłych widzów, aby pozyskać nowych fanów. Snyder się na tym wyłożył całkowicie. MCU nie popełnia takich błedów, udanie wprowadza i przedstawia nowych bohaterów (nawet tak nieznanych, jak Strażnicy Galaktyki, czy Ant-Man), dlatego z roku na rok, po ponad dekadzie, jest mocniejsze niż kiedykolwiek i ma więcej fanów niż jakakolwiek inna seria filmowa.