Sorry, ale jak ktoś pisze, że BvS to arcydzieło, to nie ma o czym rozmawiać. Dwie najpopularniejsze postaci DC i taki słaby film to jest sztuka. Wymieniłbym wady tej produkcji, ale raz przysnąłem, a po drugim też niewiele w głowie zostało. Wystarczy chyba przeszarżowany Luthor ze słowotokowym ADHD (co to miało być, taki Supermanowy Joker?), słabo wyglądający Doomsday i ten słabiutki motyw z imionami matek bohaterów zmieniający wszystko. Parę razy czytałem czy widziałem spotkania tych bohaterów i mam poczucie, że były to fajne konfrontacje, a tutaj tego nie ma.
Snyder jest sprawnym twórcą, jak ma gotowy dobry scenariusz (Strażnicy, 300), ale z przysłowiowego gówna bicza nie ukręci.