To tak na dobry początek.
Generalnie nie jestem fanem przeróbek, uwspółcześniania i innych dziwolągów dostrajających starsze historie do potrzeb naszych czasów. Taki "Sherlock" z Cumberbatch`em zupełnie nie zrobił na mnie wrażenia. Ale.
Po "Elementary" sięgnąłem przede wszystkim ze względu na Lucy Liu, która od czasów "Ally McBeal" jest jedną z moich ulubienic. Początkowo byłem mimo wszystko lekko sceptyczny niemniej czekało mnie spore zaskoczenie. Przeniesienie przygód najsłynniejszego detektywa w realia USA XXI-ego wieku nie odebrało tej historii nic a nic. Oczywiście klimat NY a klimat Londynu to dwie różne bajki, ale opowieść nabrała zaskakującej świeżości. Fabuła stoi na przyzwoitym poziomie. Zagadki nie są infantylne i przykuwają uwagę. Niektóre wątki przewijają się jako dłuższe historie. A żeńska wersja doktor Watson?
Cóż.
To właśnie para głównych postaci okazała się być największym atutem tej produkcji. Są wręcz zaskakująco intrygujące. Na tyle, że Johnny Lee Miller jest Sherlockiem (i to jednym z najlepszych jakich widziałem), a Lucy w roli doktora przekonała do siebie nawet taką wsteczną konserwę jak piszący te słowa. Teoretycznie można byłoby poczynić zarzut, że Holmes Miller`a do pewnego stopnia przypomina w swojej manierze lekko oderwanego od rzeczywistości ekscentryka Gregory`ego House`a Laury`ego, niemniej biorąc z kolei pod uwagę, że postać House`a była do pewnego stopnia wzorowana na angielskim detektywie podobieństwo staje się bardziej zrozumiałe.
W każdym razie: jakkolwiek "Elementary" cierpi na typowe przypadłości jankeskich seriali takie jak chociażby schematyczność budowy odcinków seriali kryminalnych, postacie pojawiające się na liście płac/znikające z niej wraz z początkiem/końcem kolejnej serii, to jednak jest zaskakująco udanym miksem klasycznej opowieści wplecionej we współczesne otoczenie i daje się obejrzeć ze sporą dozą satysfakcji.
https://www.filmweb.pl/serial/Elementary-2012-645151Intro: