Dwa pierwsze Thory mają niby jakiś tam klimat fantasy, ale przy okazji absolutnie daremne rzeczy jak wymęczona rola Portman, takich sobie przyjaciół Thora z Asgardu, którzy są w sumie postaciami trzeciego planu, bo kto niby przywiązuje wagę do takich postaci jak Fandral czy Hogun.
Darcy, która też jest meh. No i absolutnie daremnego i nijakiego Malekitha, który jest zły bo jest zły. Porównajmy to sobie z Thanosem, Vulturem, Lokim, Zemo.
No i Thor jest tam typowym nudnym praworządnym dobrym bohaterem, a Ragnarok dodał mu chociaż więcej charakteru. Tak przez luz i sporo komedii, ale Infinity War fajnie wydobyło z tej postaci więcej poważnych cech łącząc je z wizerunkiem wykreowanym przez Ragnarok. To co trzyma poziom w dwóch pierwszych Thorach to Loki, ale raczej większość ludzi ma takie zdanie.
W Ragnaroku najlepiej widać, że Thor potrzebował kosmicznych przygód a nie ciągłych powrotów na ziemię dla daremnej postaci Portman.
Dla mnie dwa pierwsze Thory, to te filmy MCU, które oglądało się z obowiązku, żeby ogarniać całość przedsięwzięcia ale same w sobie to takie filmy bez ikry, nie są szczególnie dobre same w sobie. Ich miejsce jest gdzieś na tej samej półce to Ant-man and the Wasp, Captain Marvel, Black Panther, Captain America: The First Avenger, The Incredible Hulk. Bardzo słaba półka filmów komiksowych i jak się wyjdzie poza MCU i zacznie porównywać też do innych filmów spoza tego świata jak dwa pierwsze X-men, Jokera, Logana, Mrocznego Rycerza, Deadpoola, Suicide squad(2021), Aquamana, Spider-manów Raimiego, Blade 1 i 2, Batmanów Burtona, Supermana (1978) to już w ogóle wypadają niesamowicie cienko.