Obejrzałem ten serial. Żeby było jasne, to komiks uważam za jedną z najlepszych serii ze stajni Vertigo. Lucyfera uwielbiam w wersji Careya, ale serial też polubiłem mimo, że nie miał nic wspólnego z komiksem. Ale DMZ w wersji HBO to totalna padaka. Brak tych emocji, realiów, wszystkiego, co w serii Wooda było. No po prostu nie dali rady. Kiepskie strasznie. Żałuję straconego czasu. Aż odechciało mi się pisać więcej o tym serialu. Dlatego jakby co, to ostrzegałem...