Dobrze ktoś to podsumował na gazeta.pl: "Jesienne emo, delikatnoszczękie bożyszcze nastolatek spaceruje melancholijnie na plaży. Brakuje tylko delikatnego, romantycznego podkładu muzycznego i Paul Atryda jak żywy."
Co do filmu - to ma być tylko połowa Diuny. Trochę się obawiam, czy facet znany z kręcenia nowych wersji i kontynuacji da radę. Tutaj przydałby się szaleniec z rozbuchaną wyobraźnią.