Autor Wątek: Daredevil: Born Again  (Przeczytany 1686 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Adolf

Daredevil: Born Again
« dnia: Cz, 13 Marzec 2025, 00:34:10 »
Z jednej strony to godna kontynuacja przygód Matta z Netflixa, a z drugiej... Jakie to rozwleczone. Gdyby nie te dokręcone sceny startowe, to powiedziałbym że nic się nie dzieje. Postacie ciągle zamknięte w lokacjach, za dużo gadają. Jedna scena gdzie połamały się kości, to za mało. Wina oczywiście Marvela, bo takie coś ogląda się w sposób ciągły. Czekanie na nowy odcinek nie pomaga.

A co do 3 epizodu:
Spoiler: PokażUkryj
Poważnie zaczynam wątpić w ten serial. Wątek White Tigera jest mało spektakularny. I typ od razu wychodzi na wolność, przebiega 20 metrów i... dostaje strzała w łeb od naśladowcy Punishera? Serio? Już nie wspomnę o poziomie wykonania tego kostiumu. Rozumiem, że to nie technologia z Wakandy, ale poziom jak ze sklepu z kostiumami na Halloween.

Offline Castiglione

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #1 dnia: Cz, 13 Marzec 2025, 16:39:46 »
Ja jestem zadowolony. Długo czekałem na ten serial, podchodziłem z dużymi obawami - długo niewiadomą była kanoniczność serii Netfliksa, poza tym obawiałem się też tonu, jaki obiorą twórcy, czy nie będzie za bardzo trącić typowym MCU - ale jak na razie wychodzi obronną ręką. Tempo mi odpowiada, nie mam poczucia, żeby działo się zbyt mało. Kostium Tigera faktycznie słaby (no ale ta kwestia już się rozwiązała ;D), podobnie CGI w pierwszym odcinku, ale to też był tylko moment. Generalnie czuć trochę inny klimat, ale w mojej ocenie na tyle zbliżony do oryginału, żeby mi to nie zgrzytało. Przede wszystkim cieszę się, że to faktyczna kontynuacja, a nie jakiś reboot, poza tym wątki według mnie mają potencjał (Fisk jako burmistrz i to jak nawzajem trzymają się w szachu z Daredevilem), aktorsko jest dobrze, a nowe postacie póki co wypadają ok. Ja oceniam na plus, fajnie, że w marcu będzie aż 6 odcinków.

Offline michał81

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #2 dnia: Cz, 13 Marzec 2025, 21:06:21 »
Jakie to rozwleczone.
ktoś chyba nie oglądał serialu netflixa, gdzie było podobnie i na siłę dobijano do 13 odcinków, zanim zacznie się wygłaszać takie tezy lepiej wrócić i obejrzeć 3 pierwsze sezony bo pamięć bywa zawodna

Online Piterrini

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #3 dnia: So, 15 Marzec 2025, 14:05:09 »
Różnica że serial Netflixa nie był miksem osobnych konceptów, może nie każdy wie, może nie każdy wyłapie konkretne przesłanki, ale w tym od Disneya jest kontrast jakiego w Netflixowym nie znajdziesz. Nie jest to z mojej strony krytyka, uważam że ten zrewidowany kierunek był jedynym sensownym.

Nie udało mi się poruszyć tego tematu, bo nikt zdaje się nie oglądać nowego Daredevila w moim otoczeniu (co mnie samo w sobie nieco dziwi, bo nawet Agatha'ę [koślawe uniknięcie odmiany, żeby nie pisać "Agatę"] kilka osób oglądało) - otwarcie serialu, pierwsze 15 minut pierwszego odcinka - wciąż "nie wiem" czy podobało mi się czy nie. Uwielbiam przesadzoną (np. Crank) i przestylizowaną (np. Sin City) akcję, więc ton tej sekwencji mi się podobał, z kolei wykonanie, pod względem technicznym, wyglądało jak niezły bałagan. Także mam mieszane uczucia, ostatecznie uważam tą sekwencję za silne otwarcie...

Offline michał81

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #4 dnia: So, 15 Marzec 2025, 21:39:00 »
Różnica że serial Netflixa nie był miksem osobnych konceptów
drugi sezon to jest miks dwóch osobnych konceptów

naprawdę proponuje powtórzyć sobie serial netflixa, bo mam wrażenie, że wiele osób nie pamięta co tam się działo

Offline Adolf

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #5 dnia: Śr, 19 Marzec 2025, 21:10:33 »
Jeśli posłuchaliście kolegi i odświeżyliście sobie serial Netflixa, to coś podobnego dostaliśmy w czwartym odcinku. Serial wreszcie nabrał tempa po przydługim wstępie.

Spoiler: PokażUkryj
Dzieje się. Wreszcie. Mam wrażenie, że to w większości nowy materiał, a nie przegadane, stare ujęcia. Dużo subtelnych nawiązań do Daredevila od Netflixa i nawet do MCU. Wreszcie czuć coś w dialogach między postaciami, czy to Fiska z Vanessą, czy menela z Mattem. Nie mówiąc już o relacji Fiska z asystentem czy Fiska z Adamem... Największa bomba to oczywiście występ Franka. I ten... Niewiele różni się od tego menela co kradnie popcorn. Jest nawet jeszcze gorszym menelem, bo śmierdzącym spitusem. Ten pocisk z logiem to wydawał mi się trochę naiwny. Podobny motyw widziałem w serialu Wichblade, jakieś 20 lat temu. I tak czuję, że wreszcie serial złapał wiatr w żagle. Teraz gdy zaczął się rozkręcać to już połowa za nami. Oby druga połowa była jeszcze bardziej intensywna.

Offline Castiglione

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #6 dnia: So, 19 Kwiecień 2025, 09:30:58 »
No i pierwszy sezon mamy za sobą. Ogólnie jestem zadowolony - ton jest trochę inny, ale nadal niosą to charyzmatyczne postacie, gra aktorska, brud i przemoc. Natomiast finał jednak spaprał kilka rzeczy:

Spoiler: PokażUkryj

- akcja Punishera została przedstawiona tak, że bardzo ciężko było zawiesić niewiarę, bo ci skorumpowani gliniarze bez problemu by go odstrzelili
- Kingpin jako burmistrz już się z niczym nie kryje i na oczach świadków zabija gołymi rękami komisarza policji
- Fisk miażdżący głowę komisarza - scena sama w sobie fajna, ale pierwsza sprawa to punkt wyżej, druga - to on nagle ma jakieś supermoce, że potrafi tak zgnieść człowiekowi czaszkę? nazbyt to było przerysowane i nie pasujące do wersji z Netfliksa, mimo że oczywiście można to sobie wytłumaczyć chociażby wydarzeniami z "Echo"
- oddział policji do walki z mścicielami oficjalnie lata po mieście z wielkimi symbolami ściganego mściciela na klatach
- trzymanie schwytanych mścicieli (i jakichś innych więźniów?) w klatkach - ponownie działanie nazbyt przerysowane i za bardzo na widoku
- finalna ucieczka Franka - rozegrane durnie


Trochę też niestety widać, że całość nie jest do końca spójna, tylko pierwotnie była planowana jako zupełnie inny serial, z którego miejscami trochę zostało. Rzuca się w oczy, że niektórych postaci pierwotnie miało nie być i zostały dopisane później. Mam nadzieję, że pod tym względem drugi sezon będzie już w pełni dopieszczony. Ale mimo wszystko "Born Again" trzyma poziom, ma wady (tak jak choćby drugi sezon z Netfliksa), ale w porównaniu do poprzednich seriali Marvel Studios to jest niebo, a ziemia,

Offline michał81

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #7 dnia: So, 19 Kwiecień 2025, 10:33:46 »
- akcja Punishera została przedstawiona tak, że bardzo ciężko było zawiesić niewiarę, bo ci skorumpowani gliniarze bez problemu by go odstrzelili
Tak, ale tam jest wyraźnie powiedziane, że są jego fanami i chcieli, aby do nich dołączył, więc to ma jeszcze jakieś fabularne uzasadnienie. Ale rzeczywiście wystarczyłby jeden strzał w głowe, a oni ciągle walili do niego w klate, gdzie miał kamizelkę kuloodporną.

Offline Marvelek

Odp: Daredevil: Born Again
« Odpowiedź #8 dnia: Wt, 06 Maj 2025, 14:41:27 »
Wczoraj skończyłem oglądać disneyowskie podejście do Daredevila i muszę przyznać, że Disney o dziwo nie spierdo**ł tego serialu. Moim zdaniem, to co odpowiadało za sukces serii Netflixa, to czerpanie z różnych runów komiksowych, świetna gra aktorska i koncentrowanie się na tym co jest najciekawsze tzn. nie tyle na kolesiu w stroju diabła, ale na człowieku. I to wszystko twórcy "Born Again" uszanowali. Podobało mi się poświęcenie szczególnej uwagi prawniczej działalności Matta. Z wad serialu z pewnością muszę wskazać to, co przedmówcy. Twórcy bardzo dobrze prowadzą akcję i stopniowo rozwijają wątki, aż tu nagle pod koniec sezonu
Spoiler: PokażUkryj
 następuje jakieś dziwne, niepotrzebne przyspieszenie, co najbardziej uwidacznia się w scenach z Kingpinem, który nagle zdejmuje białe rękawiczki i przy świadkach jako burmistrz dokonuje przestępstw. Za dużo w tym wszystkim przerysowania i pośpiechu.
Za zupełnie zbędne uważam wprowadzenie Punishera. O ile jeszcze w ostatnim odcinku jego pojawienie się miało jako takie ręce i nogi, bo któżby odmówił pięknej blondyce o niebieskich oczach, ale w odcinku bodajże 5 ta wizyta Matta u Franka, jak i cała ich dyskusja jest bezsensowna. Nie podobało mi się również natrętne przypominanie, że jesteśmy w MCU. W tym samym odcinku, moim zdaniem najsłabszym, Matt rozmawia w banku z ojcem Ms. Marvel i to bardzo mi się podobało. Ale potem te opowieści, że Jersey ma Ms. Marvel i wpadnij do nas na obiad sprawiło, że wprowadzenie ojca Kamali zaczęło mnie trochę irytować.
Uważam również, że twórcy bardzo płytko potraktowali wątek Muzy. Podczas oglądania serialu miałem wrażenie, że zarówno śmierć Foggy'ego, jak i wprowadzenie Muzy służyły tylko jako pretekst do nadania Mattowi motywów działania - Foggy ginie i Matt odwiesza strój na wieszak, pojawia się seryjny morderca do tego porywa dziewczynkę, więc znów wkłada strój i zaczyna działać jako mściciel. Tymczasem Muza jest o tyle fajną postacią, że jego motywy pozwalają na zbudowanie ciekawej, bardzo niepokojącej historii. Tutaj tak nie było, właściwie o jego motywach i przeszłości nie dowiadujemy się niczego - ot jedno zdanie u psychiatry, że jest nieszczęśliwy, bo rodzice kazali mu się uczyć taekwondo, a on zawsze chciał być artystą. Być może twórcy obawiali się, że mówiąc o nim coś więcej, odgrzeją netfliksowego kotleta, bo świetnie było to przedstawione w przypadku Bullseye'a. Niedosyt więc pozostał. Zabrakło mi również jakiegoś lepiej pomyślanego story backu. Serial jest kontynuacją poprzednich sezonów, a nie wiemy np. jak to się stało, że Fisk opuścił więzienie, do tego wyszedł z zupełnie czystą kartą - zdanie wypowiedziane przez Vanessę to dla mnie za mało. 
Zabrakło mi również tego, co miał serial Netlixa tzn. fajne budowanie napięcia, zwłaszcza w trzecim sezonie. tu czegoś takiego nie odczułem. Ogólnie jednak serial oceniam na plus i czekam na drugi sezon. Oby te przerysowania, szczególnie widoczne w ostatnim odcinku nie zachęciły twórców do ich rozwijania w kolejnym sezonie.