"Birds of Prey (2020)", to film awangardowy, wyniesiony na inną wyżynę egzystencji kinowych adaptacji realiów komiksowych, nie tylko Uniwersum DC, ale i Marvel czy innych Światów. Może i nie jest to piękna, o klasycznej formie budowania istoty całego filmu, tego typu ,,superbohaterska" konstrukcja... co zwykle; może i nie ma ona zwartej, jednolitej fabuły, to jednak za wszystko to, jak piękny rozgardiasz emocjonalno-fabularny wprowadza, jak wiele tu polotu, wydawać by się mogło improwizacji wtłacza, nie da się nie docenić "Birds of Prey". To swego rodzaju impresja i magia odchylenia od normy; po drugim seansie filmu - kolejne emisje zapewne zorganizuję sobie, gdy kupię film w formacie zapisu dźwięku i obrazu Blu-Ray 4K, bo dla tej perełki warto - coraz bardziej przychylny jestem takiemu kinu adaptującemu komiksowe środowisko. To zaczyna podobać się coraz bardziej i bardziej, wręcz wchodzić w krew! Ten zadziwiająco zniewalający obraz DCEU, "Birds of Prey", zasługuje na, może i kontrowersyjną, ale jednak wysoką cenę: 8,5/10. Kto wie, być może produkcja ta będzie jednym z tych filmów, które dojrzewają - nabywają wyrazu i wyższej specyfiki, że tak powiem - wraz z upływem czasu. Wtedy też, w tym przypadku, ocena może być nieco inna, jednak obecnie "Birds of Prey" jest zbyt młodym filmem, aby o tym mówić.