W sumie na gorąco, ale nie wydaje mi się żebym przesadzał.
DeDeki róbcie notatki nt. tego jak należy wykonywać swoją robotę, bo pomimo iż książka się skończyła, druga seria trzyma poziom pierwszej, co sprawia, że "Wielkie kłamstewka" jako całość wymiatają.
A raz czy dwa razy wgniatają w fotel.
Siłą rzeczy nie znam wszystkich seriali świata. Nie znam nawet całej pierwszej dziesiątki z rankingu Filmweb.
Ale jeśli chodzi o te, które znam, jeśli wziąć pod uwagę tę kondensację i poziom emocji, które udało się wykreować twórcom to (trzymając się tegoż rankingu) "BLL" zjadają na śniadanie "GoT", "Breaking Bad", "Sherlock", "Peaky Blinders" i "Dom z papieru". Jedyną produkcją, która dotrzymuje im kroku jest "Kompania Braci", ale chłopakom z "Easy company" jest z kolei łatwiej jako miniserialowi a wiadomo jak sprawy się mają - im produkcja dłuższa tym większa szansa na spadek formy.
Jak na razie nie w tym wypadku. Tutaj obie serie zachowują poziom miniserialu właśnie. Pamiętacie jak czytało się "Karnak" z WKKM w kontekście codziennej marvelowskiej pulpy? To jest właśnie "Karnak" wśród seriali. Być może wcześniej powinienem zobaczyć "Czarnobyl", który ostatnio wskoczył na pozycję lidera, ale co mi tam - skoro do liderowania potrzeba więcej niż średnią 9.0 w takim razie w prywatnym rankingu daję "Kłamstewkom" 9.5, bo ten serial ogląda się (i słucha się - rewelacyjny dobór muzyki) od początku napisów początkowych do końca napisów końcowych.
P.S. Meryl Streep jest warta każdych pieniędzy. Ile by nie zażądała tyle powinna dostać.