Autor Wątek: Avengers: End Game  (Przeczytany 42472 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Itachi

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #105 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 11:05:06 »
jotkwadrat

Spoiler: PokażUkryj
Przecież to Strange przywołał wszystkich. W Infinity War dowiedział się co musi się wydarzyć, aby odzyskać kamienie. Także jedyne co musiał zrobić to otworzyć portale, a do zemsty raczej wymazanych nie trzeba było długo namawiać. Widzieli po drugiej stronie portalu armię Thanosa także krzyknęli kawabunga i jazda  ;)


Offline R~Q

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #106 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 17:35:05 »
Avengers: Endgame był całkiem niezły, jak na MCU. Dlatego, że typowych dla MCU elementów było mało. Mało żenujących żartów, mało niskiej jakości scen akcji z dennym CGI... oczywiście aż do ostatniej bitwy i
Spoiler: PokażUkryj
pojawienia się "przywróconych" Avengersów.
Wtedy zaczęło być słabo. Ale 2/3 filmu są naprawde dobre. Mało akcji, dużo emocji. Dużo gadania, dużo rozważania. Dylematy moralne po raz pierwszy w MCU są wiarygodne. Scarlett i Robert wykrzesali z siebie ostatnie siły i zagrali dobrze. Nie są wkurzający. Co więcej, film odwołuje się do tych najlepszych filmów MCU (Iron Man 1, Thor 2, Kapitan Ameryka 2...).

Oczywiście końcowa bitwa, szczególnie po
Spoiler: PokażUkryj
pojawieniu się "przywróconych" Avengersów.
jest słaba. Jest jakieś 30 sekund "panderingu" ("all-female team"), jest Kapitan Marvel one-shotująca
Spoiler: PokażUkryj
cały statek Thanosa.
Ostatnie sceny były konieczne, by zawiązać na supełek pewne wątki. Szkoda, że scena ze
Spoiler: PokażUkryj
starym Capem
retconuje całą resztę filmu, bo przecież
Spoiler: PokażUkryj
zmieniając przeszłość nie zmieniasz przyszłości, z której przybyłeś, tylko tworzysz nową linię czasu.
Thor był żenujący. Rozumiem, że chcieli pokazać "upadek i ponowne powstanie bohatera", ale nie wyszło. Wszystkie sceny ze Strażnikami Galaktyki oraz ze Spider-Manem to typowe uczucie żenady, tzw. cringe. Ale jest ich mało. Przez większość filmu nawet Rocket nie żartuje za bardzo - próbuje, ale są to smutne żarty.

Zastanawiające, że bracia Russo potrafią w ramach jednej serii zrobić filmy b. dobre - Winter Soldier, Endgame; jak i sięgające dna - Civil War, Infinity War.

John_

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #107 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 17:45:33 »
Akurat zawiodłem się na Twoim wpisie. Jak tylko obejrzałem film i wszedłem w ten temat szukałem Twoich postów jak gnoisz parodię jaką zrobiono z Thora :). Jeśli chodzi o mnie, chętnie się rozpiszę w wolnej chwili. Póki co w skrócie - piękny fanserwis i hołd dla 10 lat filmów, idealne pożegnanie bohaterów. Film ma swoje problemy ale wynagradza to innymi zaletami. Było by prawie idealnie, gdyby nie Thor. Był najmocniejszym punktem poprzedniego filmu, tutaj w otwarciu również zalicza świetny moment, później jednak robią z niego autoparodie. Szkoda.

Motyl

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #108 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 18:39:16 »
Kasa, kasa, więcej kasy, cały świat weekend spędził w kinie :) - https://paradoks.net.pl/read/37687-niewiarygodny-wynik-avengers-endgame-rekordy-bez-granic-2

Offline death_bird

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #109 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 18:52:55 »
No i największy paradoks polega na tym, że te wyniki robi film gorszy od "IW"...  ::)
Widać magia ostateczności działa.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

John_

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #110 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 18:54:47 »
Dla mnie był lepszy od IW. Przynajmniej był pełnoprawnym filmem a nie zwiastunem do właściwej historii.

Itachi

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #111 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 18:56:15 »
No i największy paradoks polega na tym, że te wyniki robi film gorszy od "IW"...  ::) 

Czy gorszy to raczej nie. Na pewno inny. Narracja jest diametralnie odmienna.

Offline death_bird

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #112 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 19:01:29 »
To zawsze jest kwestia gustu, ale jak dla mnie w "Endgame" nie ma nawet połowy tych emocji co w "IW" (
Spoiler: PokażUkryj
z dwóch najbardziej emocjonujących scen - zgony Wdowy/Starka - pierwsza z nich to przecież nic więcej jak odbicie lustrzane śmierci Gamory z "IW"
). Za to żenady jest dwuipółkrotnie tyle.
Podtrzymuję opinię, że scenarzyści za bardzo chcieli, za dużo tego wszystkiego upchnęli i zwyczajnie nie wyszło im z proporcjami. "IW" jest filmem o wiele lepiej "skrojonym" i po po prostu bardziej "zgrabnym".
Ale jasne. To tylko moja opinia.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Itachi

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #113 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 19:08:10 »
End Game ma wady, jednak jako kino rozrywkowe spisuje się fantastycznie. Bracia Russo musieli stanąć na głowie, ale zaskoczyć po raz kolejny widzów. A dodatkowo każdemu aktorowi zagwarantować swoje pięć minut. Ogarnąć to wszystko nie było łatwo, a kasowe kino zazwyczaj jest lekko kontrowersyjne.

Ja więcej razy czułem się zaskoczony niż zdezorientowany.
Spoiler: PokażUkryj
Śmierć BW wypadła emocjonalnie całkiem dobrze, zważając na jej relację z Hawkeyem od pierwszej części Avengers. Ktoś się musiał poświęcić aby skompletować kamień duszy. W jaki inny sposób mieli go zdobyć? A nawet jakby scenarzyści wskazali inny sposób, to też byłoby larmo to po co w IW Thanos poświęcał Gamorę.

Offline death_bird

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #114 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 19:39:14 »
Mnie bardziej znużyło niż rozerwało (spokojnie można było wyciąć z pół godziny). A zaskoczeń w sumie nie przypominam sobie.
Zaskoczony (na plus) byłbym i to bardzo gdyby np. drugi film był o tym jak
Spoiler: PokażUkryj
reszta radzi sobie ze stratą a koniec filmu (choć to w sumie nie musiałby być finał) polegałby właśnie na scenie pustej/jałowej zemsty na Thanosie. Która niczego by nie zmieniła i nikomu nie wróciła życia.

Że niemożliwe? No jasne. Wyniki finansowe by się nie zgadzały.
Ale koniec końców czym można tu być zaskoczonym? Gdy włóczyli się
Spoiler: PokażUkryj
w przeszłości w poszukiwaniu kamieni czułem się jakbym oglądał po raz drugi "Days of Future Past" - w tym motywie nie było niczego oryginalnego (za to wtórnych nawiązań do poprzednich filmów upchnęli zdecydowanie za dużo).

A finał? Było oczywiste, że Disney
Spoiler: PokażUkryj
nie zarżnie takich linii jak "Spider-Man", "Strażnicy...", "Czarna Pantera" czy nawet "Dr Strange".
Więc gdzie tu jakiekolwiek zaskoczenie finałem?
Że niby "IW" był prologiem do "właściwej historii"? W takim razie support przerósł gwiazdę wieczoru.
Patrząc już z perspektywy obu filmów najlepszym/najbardziej zaskakującym rozwiązaniem byłoby gdyby w "IW"
Spoiler: PokażUkryj
poznikali pierwotni Avengers a w drugiej części "Nowi Avengers" mimo zwycięstwa nad Thanosem nie byliby w stanie ich wskrzesić.
To byłoby odważne i może nawet szokujące jak na Marvela. Ale znowu: box office by się nie zgadzał.
Na "IW" byłem w kinie dwukrotnie, również dwa razy widziałem w zaciszu domowym. "Endgame" przy całej mojej sympatii i w jakimś tam stopniu również szacunku dla
Spoiler: PokażUkryj
Downey Jr., Johansson i Evans`a za ich dotychczasowe kreacje
zobaczę pewnie jeszcze raz gdy wrzucą na HBO żeby przypatrzeć się kilku szczegółom i tyle. Do kina na pewno drugi raz bym nie poszedł.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Michael_Korvac

  • Gość
Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #115 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 19:49:03 »
,,Zza oceanu", że się tak wyrażę, idą dość ciekawe wieści. Zarówno fani, jak i eksperci, i krytycy filmowi twierdzą, że
Spoiler: PokażUkryj
ostateczna batalia sił dobra i zła, światła i mroku, w iście dualistycznym wybrzmieniu, która rozegrała się , na polach,  gdzieś w okolicy Nowego Jorku - na terenach, które w ogniu walk z "Avengers Facility" zrobiły jedno wielkie gruzowisko, spowite w kłębach gęstego postapokaliptycznego dymu, pod koniec czasu trwania "Avengers: Endgame", przebiła swym rozmachem, to co zaprezentowała w wielu przypadkach trylogia "Władcy Pierścieni", mimo iż ten film akurat powstał w zupełnie innych czasach, i nie operowano przy jego produkcji pracującymi, na jakichś niebotycznych kątach i wysokościach kamerami IMAX, jak było to w przypadku "Endgame"
To, co się wydarzyło na tych ,,bitewnych polach", gdy w 4 części filmowych "Avengers" fabuła zmierzała już do końca, bitwą raczej nie da się nazwać! To była batalia, która miał tak gigantyczny rozmach i wydźwięk, jakby ludzkość toczyła ostateczną spośród ostatecznych, podniesioną do rangi mitu, walkę dobra ze złem. To była długoletnia wojna skompensowana w intensywną, trudno pojmowalną w jakiekolwiek zakresy rozumienia, krótką bitwę. I tak, Pegaz, na którym Walkiria dawała rady dużym - a chyba nie ma to nazwy - wijącym się , jak wąż ,,metalicznym serpentynowcom" Chitauri, nie jest głupotą; obecność tego magicznego stworzenia można wytłumaczyć: każda z Walkirii go posiadała; zresztą, po co się oto rozwodzić. Dzięki Pegazowi ,,finale battle" w "Endgame", było tak epickie, że podniesione wraz z całością filmu do rangi inaczej kategoryzowanego bytu!

Zawiłości czasowe fabuły "Avengers: Endgame", są  jednym z głównych tematów zainteresowań fanów na całym świecie, bo wielu z oglądających ten wyjątkowy film zastanawia się gdzie jest teraz Loki i... ,,dlaczego Loki", czy Steve Rogers ma dzieci, skoro wziął ślub z Peggy Carter i przeżył z nią całe życie; czy Starożytna przeżyła, czy sama się wymazała z egzystencji, z którejś z linii czasu? Czy Thanos zginął, tak, jak chciał, zgodnie ze swoją wolą pstrykający Rękawicą Nieskończoności Stark, czy obracając się w pył, wraz ze swoją niebotyczną armią okrutnik z Tytana przeniósł się do "Soul Stone" bądź innej, alternatywnej rzeczywistości lub wymiaru? ;D

Pytania bez odpowiedzi? A może są to z kolei tego typu przykłady ,,aberracji czasowych", które w rzeczywistości MCU będą dawały poważne konsewkencje? Co chcieli przekazać nam Russo, Markus i McFeely?  ::)

Offline Marvelek

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #116 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 20:55:37 »
W roku ubiegłym byłem chyba jedną z niewielu osób, której "Infinity War" się nie podobało. Po długim pompowaniu balonika film okazał się dla mnie takim rozczarowaniem, że nie miałem zamiaru wybrać się na tegoroczny wielki finał. Do kina zaciągnęli mnie jednak znajomi.
Czasu spędzonego w kinie nie żałowałem. Myślę, że dużym plusem tego filmu jest to, że posiada on nieco większą fabułę niż nieustanne nawalanki od pierwszej po ostatnią scenę. W IW co prawda podobał mi się wątek Thanosa, ale czułem niedosyt, ponieważ miałem wrażenie, że nie był on w pełni wykorzystany.
Jak to jest w mojej ocenie z "Końcem gry".
Bez względu na to jak oceniamy część poprzednią, Avengers znaleźli się w bardzo nieciekawej sytuacji. To co mnie osobiście zastanowiło po obejrzeniu trailerów było to w jaki sposób Stark wróci na Ziemię. To co zobaczyłem w filmie było żenujące.
Spoiler: PokażUkryj
 Oto pojawia się  Kapitan Marvel i holuje statek na naszą planetą - no litości. Myślałem, że bracia Russo zafundują mi jakąś emocjonalną bombę, bo było wiadomo, że Downing Jr kończy występy w MCU. Czy nie o wiele bardziej dramatycznym końcem Iron Mana byłoby to gdyby zginął na pokładzie statku z braku powietrza? To by było o wiele bardziej realistyczne, zaskakujące i przejmujące
. Pierwszym momentem zaskakującym
Spoiler: PokażUkryj
 była śmierć a w zasadzie egzekucja Thanosa
. Podobał mi się
Spoiler: PokażUkryj
 przeskok w fabule o 5 lat
, ale to co zrobili w tej części filmu, w której
Spoiler: PokażUkryj
 bohaterowie zmagają się z traumą po kataklizmie było za długie i sztuczne. Oni na serio nic nie robili przez te 5 lat tylko usiedli w kącie jak emo, zgasili światło i płakali za tym co było? Nie rozmnażali się, nie odbudowywali miast, służb i instytucji? Thanos pstryknął palcami, zniknęła połowa populacji - jasne, to straszne, no ale ludzie życie toczy się dalej. Rozumiem jeszcze gdyby żyli w strachu, że Thanos może to powtórzyć, ale przecież na tym etapie filmu Avengers wiedzieli, że nie ma już rękawicy i kamieni a sam Thanos nie żyje.  Kompletny idiotyzm. Całe szczęście, że ludzkość po II wojnie światowej nie wpadła w taki marazm
.
Najbardziej rozwaliła mnie
Spoiler: PokażUkryj
 kwestia cofania się w czasie. Nie zrażam się, że to żaden nowatorski pomysł, ale kurcze goście, którzy jak sami o tym mówią nie mają o tym pojęcia i/lub nie wierzą w coś takiego jak podróż w czasie ogarniają sprawę w kilka minut? Kompletnie nie kupiłem tego już na etapie wyjaśniania przez Ant Mana
. W tym filmie bohaterowie są
Spoiler: PokażUkryj
 niezwykle asertywni. Tony ma żonę i córkę i odmawia swojej pomocy kierując się dobrem rodziny - racjonalne i w pełni zrozumiałe dla mnie widza i dla każdego kto ma rodzinę. Ale kurde,za chwilę zmiana o 180 stopni - "a co tam córka i jej przyszłość, grunt, że trzeba ożywić Parkera"
. Tony'ego mogę jeszcze zrozumieć, było nie było to bohater a nawet superbohater więc jakieś większe pokłady altruizmu ma, ale
Spoiler: PokażUkryj
 że jego żona nawet słowem nie protestuje przeciwko temu, że chce narażać swoje życie oraz życie jej i przede wszystkim dziecka? No sorry, ale pokażcie mi taką żonę i matkę
. Tytuł mistrza asertywności należy jednak do
Spoiler: PokażUkryj
 Gamory. Po scenie z Nebulą, gdy ta jest w niewoli u Thanosa myślałem, że spadnę z kinowego fotela. "Co między nami zaszło?" "A wiesz, próbowałam cię zabić kilka razy, ale potem zostałyśmi psiapsiółkami i siostrami" a Gamora na to "chodź, możemy powstrzymać Thanosa", innymi słowy "no dobra, to mi całkowicie wystarcza przekonałaś mnie".

Najlepiej bawiłem się w tej części filmu, kiedy
Spoiler: PokażUkryj
 bohaterowie przenoszą się w czasie - był to fajny ukłon w stronę historii MCU i w miarę oglądało mi się to najlepiej.
. Był wszakże jeden wyjątek, który trąci mi dużą niekonsekwencją a wspomnę o nim, ponieważ wielu bez względu na oceny filmu uważa go za bardzo dobry. Chodzi o pozyskanie
Spoiler: PokażUkryj
 kamienia duszy. W poprzedniej części filmu dowiedzieliśmy się, że aby go zdobyć trzeba zaprzedać siebie - oddać coś co się ma najcenniejszego - "dusza za duszę". W tej części również zostało to powtórzone. Scena z IW z Thanosem i Gamorą była przejmująca i naturalna - Thanos tam płacze, odwraca wzrok od córki, widać że poświęca coś najdroższego. I teraz pytanie: dlaczego Hawkeye/Ronin otrzymuje kamień? Przecież nawet jeśli zakładając, że w sytuacji, w której się znalazł po śmierci swojej rodziny, to przyjaźń Nataszy jest najcenniejszym co ma, Natasza sama rzuca się w przepaść, mało tego, Hawkeye robi wszystko, by do tego nie dopuścić. Czemu dostaje więc kamień? Dla mnie to kompletny brak logiki
.
Kolejna nielogiczność względem poprzedniego filmu to
Spoiler: PokażUkryj
 rękawica nieskończoności. W IW dowiedzieliśmy się, że Thanos musiał mieć specjalny artefakt dla kamienic, bo tak wielką mają moc a tutaj nagle okazuje się, że wystarczy zwykła rękawica Iron Mana? Skoro na końcu Tony przechwytuje swoją zbroją kamienie, czemu nie zrobił tego w IW podczas bitwy na Tytanie?
. Podobnie nie rozumiem Thora. Na początku filmu
Spoiler: PokażUkryj
 odcina Thanosowi głowę, a wcześniej rękę. Topór miał już w IW - rozumiem, że Thanos miał hełm i trudno byłoby odciąć mu głowę, ale nie mógł mu lądując odrąbać łapy? Przecież zbroja Thanosa jest taka bardziej na lato, bez rękawów, nie?
.
Samo zakończenie było niestety bardzo przewidywalne. Rozumiem, że box office musi się zgadzać i musiała być
Spoiler: PokażUkryj
 rozpierducha, ale to jest tak często powtarzany schemat, że zamiast zachwycać te sceny męczą. Jasne, montaż sceny, ujęcia i efekty wszystko wow, ale żebym się tym emocjonował, raczej nie.
. No i do tego Kapitan
Spoiler: PokażUkryj
 wymachujący młotem Thora - serio? A tak przy okazji. Thor podczas wizyty z przeszłości zabrał swój młot. Co w takim razie z Thorem, który żył w tamtym czasie?
. Po seansie zacząłem się też zastanawiać nad jednym. Thanos
Spoiler: PokażUkryj
 wyparował ( pomijam, że wybijając ogromną armię Tony dokonał ludobójstwa a nawet jeśli nie, to przynajmniej zbrodni wojennej na masową skalę) a kamienie zostały wysłane do swoich linii czasowych. Ale chyba inne wersje Thanosa (poza tymi dwoma zabitymi w filmie) nadal poszukują kamieni, więc chyba lepiej była naprawdę zostawić sprawy jakie są, po tym jak bohaterowie odkryli, że kamienie są zniszczone a Thor zgilotynował Thanosa.
. I jeszcze jedno.
Spoiler: PokażUkryj
 Kapitan Marvel przybyła na ziemię, bo została wezwana za pomocą urządzenia, które dała Fury'emu. Tam dowiaduje się co się stało, ale przecież problem nie dotyczył tylko Ziemi. Zniknęła połowa populacji wszechświata i ona tego nie zauważyła? No to współczuję innym cywilizacjom takiej kompetentnej strażniczki i zaczynam się cieszyć, że Ziemi bronią Avengers - przynajmniej orientują się co się dzieje

« Ostatnia zmiana: Nd, 28 Kwiecień 2019, 20:59:59 wysłana przez Marvelek »

Offline death_bird

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #117 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 21:58:05 »
Był wszakże jeden wyjątek, który trąci mi dużą niekonsekwencją a wspomnę o nim, ponieważ wielu bez względu na oceny filmu uważa go za bardzo dobry.
Spoiler: PokażUkryj
Chodzi o pozyskanie kamienia duszy. W poprzedniej części filmu dowiedzieliśmy się, że aby go zdobyć trzeba zaprzedać siebie - oddać coś co się ma najcenniejszego - "dusza za duszę". W tej części również zostało to powtórzone. Scena z IW z Thanosem i Gamorą była przejmująca i naturalna - Thanos tam płacze, odwraca wzrok od córki, widać że poświęca coś najdroższego. I teraz pytanie: dlaczego Hawkeye/Ronin otrzymuje kamień? Przecież nawet jeśli zakładając, że w sytuacji, w której się znalazł po śmierci swojej rodziny, to przyjaźń Nataszy jest najcenniejszym co ma, Natasza sama rzuca się w przepaść, mało tego, Hawkeye robi wszystko, by do tego nie dopuścić. Czemu dostaje więc kamień? Dla mnie to kompletny brak logiki.

Jak generalnie zgadzam się z tym co punktujesz jako bzdury tak tutaj mam inny punkt widzenia.
Otóż:
Spoiler: PokażUkryj
 jak dla mnie nie ma znaczenia sposób w jaki doszło do śmierci (Thanos zrzucający Gamorę, Wdowa skacząca z własnej woli). Chodzi o fakt poniesienia straty. Walcząc o siebie nawzajem i broniąc jedno drugiego przed śmiercią oboje udowodnili, że owa śmierć jest stratą dla drugiej strony. Burton otrzymał kamień nie dlatego, że Wdowa zginęła tylko dlatego, że on do samego końca walczył o jej życie. Zupełnie inaczej byłoby gdyby grali w kamień, nożyce, papier albo gdyby ciągnęli słomki. Wtedy nie miałoby to sensu. W tej sytuacji jednak to było właśnie coś na kształt lustrzanego odbicia śmierci Gamory. Dlatego ostatecznie kupuję ten motyw.

"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Marvelek

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #118 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 22:08:30 »
Jak generalnie zgadzam się z tym co punktujesz jako bzdury tak tutaj mam inny punkt widzenia.
Otóż:
Spoiler: PokażUkryj
 jak dla mnie nie ma znaczenia sposób w jaki doszło do śmierci (Thanos zrzucający Gamorę, Wdowa skacząca z własnej woli). Chodzi o fakt poniesienia straty. Walcząc o siebie nawzajem i broniąc jedno drugiego przed śmiercią oboje udowodnili, że owa śmierć jest stratą dla drugiej strony. Burton otrzymał kamień nie dlatego, że Wdowa zginęła tylko dlatego, że on do samego końca walczył o jej życie. Zupełnie inaczej byłoby gdyby grali w kamień, nożyce, papier albo gdyby ciągnęli słomki. Wtedy nie miałoby to sensu. W tej sytuacji jednak to było właśnie coś na kształt lustrzanego odbicia śmierci Gamory. Dlatego ostatecznie kupuję ten motyw.



Może i tak, ale dalej tego nie kupuję. W IW ta scena była jednak bardziej przekonująca wywołująca nawet żal, że twórcy bardziej nie zagłębili się w relacje Thanosa z Gamorą.
W ogóle w "Końcu gry"
Spoiler: PokażUkryj
 postać Thanosa została dość mocno spłaszczona. Ja rozumiem, że to już inny bohater niż w IW, ale to co zauważyłem kiedy już w domu drugi raz oglądałem IW, to fakt, że pomimo tego, iż motywacje Thanosa są trochę naciągane (bo te problemy o których mówi a wynikające z przeludnienia mógł rozwiązać na miliardy sposobów mając tak potężny artefakt) gra aktora była tak przekonująca, że naprawdę przymknąłem na to oko
. Nie znaczy to oczywiście, że uważam film za jakiś totalny gniot. Jako zwieńczenie MCU uważam, że było to miarę ok., ale niestety w tych filmach coraz mniej znajduję dla dorosłego odbiorcy. Film ma rozmach, ale nie umywa się do takich filmów jak pierwszy Iron Man albo "Zimowy żołnierz".

Offline death_bird

Odp: Avengers: End Game
« Odpowiedź #119 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 22:10:51 »
Gniot może nie, ale subiektywnie rzecz ujmując nie widzę słabszej części "Avengers".
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".