Tak się złożyło, że zacząłem oglądać równocześnie "Fear The Walking Dead" i "iZombie"; każdy z seriali od pierwszego odcinka swojego aktualnego sezonu. Zaskoczył mnie pozytywnie s05e01 pierwszego z wymienionych dzieł. Wprowadzenie nowych, młodych postaci i więcej chaosu, i to na samym początku pięknie wzmacnia strukturę i atmosferę "Fear The Walking Dead". A Morgan, mimo wyjścia na durnia, czyli zrobienia się w bambuko - choć to moja opinia - dalej ufa ludziom, wciąż wyziera z niego ta bezgraniczna chęć niesienia pomocy. Można odnieść wrażenie, że stało się to jego obsesją, chociaż Morgan cały czas stara się być przykładem spokojnego człowieka, i ,,dobrego ojca przewodnika" dla swojej grupy niedobitków apokalipsy.
W przypadku pilotowego odcinka 5-ego sezonu "iZombie" trudno było mi z początku pierwszego wrażenia patrzeć na Dr. Raviego zjadającego się mózgami, jak Liv, i mającego objawy nabycia osobowości osoby, której akurat zjadło się mózg. Brakuje mi wizji Liv i większego luzu w niektórych momentach serialu - głównie chodzi o 4-ty sezon. Pani patolog, a tak właściwie to panna, Moore, dodatkowo zdaje się być przytłoczona masą innych obowiązków: ratowanie Zombie, jako ,,Renegate" to nie lada wyzwanie.
Mam nadzieję, że 5-ty sezon "iZombie", jako ostatni finiszujący tę produkcję, rozkręci się z odcinka na odcinek.
Będąc entuzjastą popkulturowego segmentu tematycznego orbitującego fabularnie wokół ,,sztywnych", ,,zimnych", ,,szwędaczy", czyli, mówiąc krótko, wokół tematyki Zombie oraz post-apo, nie byłbym sobą gdybym nie polecił Wam forumowicze filmu Zacka Snydera i Jamesa Gunna: "Świt żywych trupów", z 2004r., który to jest remake'em geniusza, twórcy i ojca chrzestnego Zombizmu, G. A. Romeo, z 1978r.; a jako kultowy już film z tejże tematyki również serdecznie polecam. Remake Snydera, to naprawdę, wg. mnie (nie traktując tego tylko i wyłącznie jako remake) bardzo dobry produkt z apokalipsą żywych, spaczonych, ziejących zgnilizną zombiaków w roli głównej. Film jest bardziej dramatyczny niż typowo zombie, post-apokaliptyczny. Zbieranina nieznających się między sobą ludzi musi umieć się ze sobą porozumieć, dojść do konsensusu, co robić dalej, aby nie koczować tylko i wyłącznie w rozległym domu handlowym, otoczonym z każdej strony przez masy ,,szalejących", pragnących pysznego ludzkiego mięsa i ,,mózgu" zombiaków. Sztywnych widzieliśmy, w większej ilości i zaangażowaniu fabularnym, w pierwszym akcie filmu, w tym całym początku Pandemii: pierwsze ugryzienia, panika w placówkach medycznych, kordony sanitarne, bezradność Władz i mediów.