Autor Wątek: Kino akcji ery VHS  (Przeczytany 1781 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Online volker

Odp: Kino akcji ery VHS
« Odpowiedź #15 dnia: Nd, 23 Listopad 2025, 12:52:44 »
Jest gdzieś rozpiska jakie zmiany były w poszczególnych wersjach Blade Runnera?
Sam już nie wiem jaką wersję oglądałem. Ale zgadzam się, że film jest wybitny.

Offline xanar

Odp: Kino akcji ery VHS
« Odpowiedź #16 dnia: Nd, 23 Listopad 2025, 13:08:13 »
Na VHS akcji to ja tylko niemieckie filmy kojarzę  ;)
Twój komiks jest lepszy niż mój

Offline komiks

Odp: Kino akcji ery VHS
« Odpowiedź #17 dnia: Nd, 23 Listopad 2025, 18:55:25 »
Jest gdzieś rozpiska jakie zmiany były w poszczególnych wersjach Blade Runnera?
Sam już nie wiem jaką wersję oglądałem. Ale zgadzam się, że film jest wybitny.


Podobno wersja Ridley Scott's Final Cut (2007, 117 minutes) jest najbardziej zgodna z wizją reżysera.

Tutaj kilka porównań ze zdjęciami i opisem
https://www.movie-censorship.com/list.php?s=blade+runner

Tutaj tabela z różnicami w 6 wersjach:
https://bladerunner.fandom.com/wiki/Versions_of_Blade_Runner#Differences

PS na kasetach VHS była podobno International theatrical cut (1982)
« Ostatnia zmiana: Nd, 23 Listopad 2025, 18:57:52 wysłana przez komiks »
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline Martin Eden

Odp: Kino akcji ery VHS
« Odpowiedź #18 dnia: Nd, 23 Listopad 2025, 19:00:02 »
Wersja "Łowcy androidów" dla mnie najlepsza to pierwsza amerykańska kinowa. Na takiej się
wychowałem i taką mam do dzisiaj zgraną na kasetę z TVP w 1995 roku. Tylko do tej wracam.
Noirowata narracja Forda jest świetna, choćby końcowy tekst o Royu.
Widziałem jakieś późniejsze wersje, nawet nie wiem jakie. Jedna była obcięta inna z jakimiś psychodeliami.
Szkoda czasu.
Na marginesie jako, że o VHS-ach znowu opowiadają jakieś dzieciaki, dodam od siebie, że na początku,
bazarowy lektor czytał tytuł "Łowca robotów". Mój kuzyn, jeszcze starszy ode mnie, który już nie załapał
się na późniejsze wydania, mówi tak do dzisiaj. Nawet go nie poprawiam, ma to swój urok.

Zazdroszczę posiadania wersji z 1995. Moja przepadła. Ta wersja była kapitalna, jak i ogólnie tłumaczenia z tamtego okresu. Wersja filmu z monologiem bardzo mi przypadła do gustu - wprowadzała zupełnie inny klimat. Trochę takiego zgorzkniałego Chandlera.