Śródziemie i to całe ,,Legendarium" Tolkiena, to piękny mityczny, iście surowo fantasty świat. Cenię bardzo sobie "Dwie Wieże" (najlepszy film z wszystkich produkcji osadzonych w Śródziemiu), a spośród książek ubóstwiam klasycznego "Hobbita". Owszem, nie powiem, lubię to Legendarium, ale nie jestem jego wielkim fanem. Nie jest to fantasy dla mnie; filmy Jacksona to już inna bajka - to zawsze robi wrażenie, gdy się je ogląda. Pompatyczność, ogrom możliwości, które daje Śródziemie, feeria istot, stworów i całych tych tajemniczych legend, nazw postaci, krain - to jest cholernie namacalne w kinematografii Nowozelandczyka. I tu dochodzimy do sedna, "Pierścienie Władzy" obejrzę dla porównania z filmami (wiedzy z książek Tolkiena nie mam zbyt dużej), oraz dla samych wizualizacji, bo te na wysokiej klasy odbiorniku TV, przy dobrym łączu internetowym, dadzą poprzez PrimeVideo świetne doznania. ,,Poprawność polityczna" w tym serialu... mnie nie interesuje, ani nawiązywanie do LGBT, ani wszystko inne o czym się teraz mówi; to popkultura, środowisko fanów i dla fanów, więc powiedzmy, że postaram się skupić przy "Pierścieniach Władzy" na tym, co scenariuszowo, aspektem obrazu, scenografią, płynnością montażu i ścieżką dźwiękową, także całą resztą typowo dla produkcji i finalnej realizacji audiowizualnego widowiska, ma ten tytuł do zaprezentowania.
Fani Legendarium Tolkiena, to kolejny przykład toksycznego środowiska fanów danego Uniwersum w popkulturze. Jeśli ocena najnowszego produktu osadzonego w Śródziemiu mieści się w granicy 3 lub 4/10 (nie wliczam w to recenzentów), to nawet jeśli odpowiadają za wartość tej oceny boty internetowe lub jakieś złośliwe oprogramowanie, to i tak jest to robota (tak sądzę) tych ludzi, którzy są wściekli, że cokolwiek poza filmami Jacksona i klasyką Tolkiena powstaje, że ,,tak nie wolno, bo inaczej to będzie palenie na stosie!". Świat staje się dziwny i głupieje. Nie docenia się potężnie wykonanej pracy, której owocem ma być coś specjalnego dla miłośników Uniwersum.