Niby tak, ale jednak nie.
W dzisiejszych czasach obraz stoi niestety wyżej w hierarchii niż słowo pisane. A to oznacza, że rozpoznawalność, zasięgi i zyski będą stały po stronie Jankesów. I to będzie kolejne tzw. "dobro kultury", które zostanie przesunięte z zakresu "europejska soft power" w kierunku "jankeska soft power". Dajemy sobie krok po kroku wydłubywać kolejne kulturowe klejnoty koronne a zgoda na to moim zdaniem zubaża nas. I to również w sensie finansowym. To trochę tak jakby napisać, że nie ma znaczenia czy firma jest polska, niemiecka czy amerykańska, liczy się wyłącznie to, że zatrudnia w Polsce. Tymczasem nie trzeba chyba tłumaczyć, że podstawą bogactwa jest posiadanie w ramach swoich jurysdykcji marek typu Coca-Cola, Google czy Exxon Mobile a nie tyranie w ich fabrykach za średnią krajową. Gdyby było inaczej to Jankesi nie broniliby interesów swoich firm na całym świecie z bezwzględnością mafijnych egzekutorów. I taka moim zdaniem jest dzisiaj różnica między źródłem literackim a jego ekranizacją.
Bezos nie osobiście, ale zapewne przerobił europejski skarb kultury na jankeską sieczkę i (ponownie) zapewne zarobi na tym kupę kasy. A w kontekście globalnej rywalizacji kulturowej to oznacza: Europa 0: USA 1.