Krótko: To jedna z moich ulubionych serii filmowych ever. Na
Batman - Początek poszedłem do kina w dniu premiery z niemałymi oczekiwaniami (oraz prawie zerową wiedzą na temat filmu) i zostałem zachwycony.
The Dark Knight był zdecydowanie najbardziej oczekiwanym filmem w moim życiu, a i na TDKR czekałem z wypiekami na twarzy.
A teraz trochę więcej na temat poszczególnych części.
Batman Begins - zdecydowane
10/10 i nie chcę pamiętać mrocznego okresu, kiedy coś mi odbiło i obniżyłem mu ocenę. Dla mnie to ideał, Bat-film doskonały! Ciary od pierwszych dźwięków imitujących trzepot nietoperzowych skrzydeł, po napisy końcowe. Lepszy Batman już nie powstanie (choć trailer z DC FanDome narobił mi nadzieję, że może jednak mylę się w tej kwestii). Mógłbym usiąść i obejrzeć go ponownie choćby dziś.
The Dark Knight - słabsze
10/10 (po bodajże 12 seansach), ale też dyszka, bo Ledger jest genialny i zbyt ważny jest to dla mnie film, abym ocenił go niżej. Pierwsze 30-40 minut uważam za najlepiej napisaną rzecz w gatunku superhero. W drugiej połowie scenariusz zaczyna niedomagać, coraz więcej w nim dziur, niedopowiedzeń i filmowej umowności, ale Nolan zgrabnie nadrabia to reżyserią i realizacją. TDK jest jeszcze bardziej naładowany akcją (pod tym względem to może być najlepszy Batman ever), a Joker i Two-Face są absolutnie doskonali! Uwielbiam Nolana za to, że w kontynuacji poszedł w zupełnie innym kierunku niż w poprzedniku i nie nakręcił typowego sequela filmu superbohaterskiego. Zwiększył skalę, podkreślał rozmach nawet w pojedynczych kadrach, stworzył widowiskowy i emocjonujący blockbuster, do którego po prostu uwielbiam wracać.
Preferuję bardziej Batmanowy klimat
Batman Begins (brudniejsze Gotham, bat-jaskinia, nietoperze), ale potrafię dostrzec, że TDK pod wieloma względami przebija poprzednika. W prywatnym rankingu stawiam go niżej tylko ze względu na kilka elementów, które dało się poprawić / zrobić lepiej, jakich w poprzedniku nie dostrzegam.
Dwie ostatnie uwagi:
- Chyba nigdy nie przestanie mnie boleć wycięcie sceny ucieczki Jokera z przyjęcia Wayne'a.
Z nią ta sekwencja byłaby perfekcyjna!
- Jeszcze przed premierą przełknąłem zmianę aktorki do roli Rachel, ale szkoda, że w filmie nie znalazła się nawet wzmianka o zburzeniu Wayne Tower i przeniesieniu siedziby firmy do budynku obok, bo poza tym jednym szczegółem, TDK jest dla BB sequelem niemal doskonałym.
The Dark Knight Rises - niezmiennie
7/10 od obejrzenia go w IMAXie po kolejnych 5 powtórkach. TDKR jest dla Batmanów Nolana tym, czym
Na krańcu świata dla Piratów z Karaibów, czyli ewidentnym spadkiem jakościowym po dwóch świetnych częściach (tyle że wynikał on z innych powodów). Uwielbiam Bane'a Hardy'ego, uwielbiam Anne Hathaway w roli Seliny (najlepsza postać kobieca w filmach z Batmanem od czasów Burtona), Bale jest moim ulubionym filmowym Batmanem (w tej części znowu dobrze przypakował do roli, fizycznie wygląda chyba najlepiej ze wszystkich części), film ma znakomitą muzykę, zdjęcia, efekty wizualne, uwielbiam wiele pojedynczych scen, w tym ostatni montaż, który jest satysfakcjonującym zakończeniem całej trylogii (o czymś takim marzyłem przez kilka lat oczekiwania na film).
Szkoda, że Nolan nie przypilnował reszty, która po drodze często potrafi zażenować. Raz
Rises wydaje się spektakularnym widowiskiem, pełnym ogromnych planów, tysięcy statystów, imponującej realizacji scen akcji, po którym widać blisko $250 milionów budżetu, by za chwilę wyglądać na film porzucony, jakby Nolan był zmęczony Batmanem po tych dziewięciu latach pracy nad trylogią i na kilka miesięcy przed premierą machnął na wszystko ręką mówiąc:
"Zmontujcie to tak, żeby trwało poniżej 165 minut i niech leci, ludzie i tak będą zadowoleni." Nie potrafię inaczej wytłumaczyć statystów zasypiających, kiedy powinni umierać, najemników którzy potykają się o własne nogi w scenach walk, czy też zielonych drzew liściastych, które pojawiają się w tle, gdy akcja filmu rozgrywa się w zimę! David Fincher siedziałby nad postprodukcją tygodniami, byleby każde ujęcie było perfekcyjne, korzystając przy tym chociażby z setek niewidocznych dla oka efektów komputerowych. Nolan olał szczegóły. TDKR od początku atakuje widza wieloma złymi pomysłami (najgorszym jest zawieszenie peleryny przez Bruce'a po śmierci Denta), a odkąd Bane porywa zarząd Wayne Enterprises robi się niemiłosiernie durny. Potrafiłbym przymknąć na to oko, gdyby chociaż realizacja była tip top (bo emocje są, a nudy brak), tak jak przymykam oko na absurdy
Armageddonu Michaela Bay'a, lub piątej i szóstej części
Szybkich i wściekłych (obie uwielbiam!). Tak jednak nie jest, w oczy rzuca się kiepski montaż, zbędny IMAX, nachalne PG-13 i nietrafione decyzje scenarzysty / reżysera. W TDK też było kilka dziwnych decyzji (np. brak reakcji ludzi na wyjeżdżający ze ściany banku autobus szkolny) z tym że mu mogłem wszystko wybaczyć, bo historia była rewelacyjna, Batmana tyle ile trzeba, akcji toczących się w nocy też. W TDKR batmanowy klimat wyparowuje, klisz (nie tylko gatunku) jest co nie miara, w Gotham wieje pustką, a Batmana jest zdecydowanie za mało (reszty drugoplanowych postaci z poprzednich części w sumie też). Żeby nie widzieć problemów tego filmu, zbyt często musiałbym wyłączać mózg, a oczy mrużyć w ten sposób...
The Dark Knight Trilogy -
9/10Był potencjał na najwyższą ocenę i najlepszą trylogię ever, ale trzecia część za dużo napsuła.