Autor Wątek: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii  (Przeczytany 27835 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Gieferg

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #135 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 20:51:51 »
Dziękuję, nie skorzystam :)

Uporczywie ignorujesz prawie wszystko co się do ciebie pisze i potem jakieś teksty' że "tak nie wygląda dyskusja"?
Dobrze się dziś czujemy?

Offline komiks

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #136 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 20:55:59 »
Mamy Ripley postawioną przed sądem za zniszczenie tego statku. Korporacja szuka usilnie obcych gatunków, ale zeznania świadka kontaktu zawodowego oficera kompletnie olewa (powiedzmy, że dzięki zakulisowym machinacjom tego korpo-szczura, ale to naciągane bardziej niż bardzo), nawet  nie starając się dociec dlaczego ten statek wysadziła.
No popatrz, to podobnie jak to, że przez dekady Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych ignorowały zeznania pilotów i oficerów sił powietrznych o obserwacjach UFO, do tego stopnia, że piloci nie zgłaszali takich incydentów, z obawy że zostaną wyśmiani. Aktualnie zmieniono nazwę UFO na UAP i utworzono biuro rozwiązania anomalii AARO. Film nie skupia na śledztwie, jest jednak powiedziane, że Ripley złożyła szczegółowy raport z całej operacji.

Nie wierzą, ale po utracie kontaktu ze wskazaną planetoidą, postanawiają to sprawdzić więc wysyłają aż jedną drużynę marines aby to sprawdzili włącznie z główną bohaterką jako konsultantką.
Zeznania Ripley jak najbardziej mogły budzić wątpliwości. Po pierwsze kiedy ją odnaleziono, księżyc był już zamieszkany przez kolonistów. Po drugie podejrzewano, że Ripley wszystko zmyśliła, aby uniknąć odpowiedzialności za utratę statku z ładunkiem. Ostatecznie mogła też zwariować i to wszystko sobie uroić, w przestrzeni kosmicznej podczas wieloletniej izolacji, jest to możliwe.

Ile drużyn według Ciebie mieli wysłać do miejsca zamieszkanego przez kolonistów? I dlaczego zakładasz, że mieli do wyboru tylko albo wierzyć w 100% opowieści Ripley, albo 0%? Może uwierzyli w część opowieści, uznając, że Ripley wszystko wyolbrzymiła. To nie prawda, że zabrali na pokład tylko oddział marines i konsultantkę, poleciało także dwóch przedstawicieli Weyland-Yutani corporation, Burke i Android.

Statek kosmiczny jest w pełni automatyczny, ten w jedynce też no ale tam holownik potrzebował załogi, kosmiczny pancernik nie potrzebuje bo po co? Po co wogóle pancernik żeby przewieźć 10 osób? Ano nie mają tam problemu ze śladem węglowym.
Statek w jedynce był co najmniej sprzed pół wieku, może ten w dwójce był nowocześniejszy? Czy nie dopuszczasz takiej możliwości? Skąd wziąłeś, że statek kosmiczny Conestoga Troop Transport to pancernik? Wiki określa go jako lekki lotniskowiec transportowy, służący marines do desantu.

Kosmiczni marines mają kompletnie w dupie to co do nich Ripley mówi, pełna profeska, ona też macha na to ręką więc lecą wszyscy jak na piknik i nikt nic nie wie, ale za to lecą jednym śmigłowcem. Jednym bo w tym uniwersum nie ma wypadków więc wszyscy żyjący na pancerniku ładują się do niego bez problemu a zresztą dwa byłoby trudniej pożreć Obcym i może by się nie zmieściły na pokładzie, który jest wypełniony (?).
Według mnie nic w tym dziwnego, że doświadczona drużyna marines o wysokim morale i z dużym doświadczeniem praktycznym (wspomniane jest w filmie, że zwykle kiedy ich wzywają, to kończy się na zabijaniu jakiś robali) lekceważą Ripley. Sama Ripley też mogła zwątpić, bo ostatecznie księżyc został zasiedlony, a oddział marines wydaje się być przygotowany na każdą ewentualność (jest nawet scena, w której marines przekonują Ripley, że nie ma się czego obawiać). Co miała zrobić Ripley, schować się w szafie na statku matce?

Wszyscy opuszczają statek-matkę ponieważ mogą sprowadzić transport zdalnie. Mogą to zrobić za pomocą własnego sprzętu, albo z bazy kolonistów. Na dodatek pilot Colette Ferro nie uczestniczy w misji na powierzchni księżyca, pozostaje w transportowcu.

Pancernik odlatuje bo jest automatyczny i nikogo tam nie ma bo po co misją dowodzić czy chociażby jej pilnować skoro nic nie może się zepsuć. Zawrócić go też nie da rady, sam przyleci bo wiadomo automat. Całe szczęście zresztą, ze to automat i to taki pozbawiony czujników bo Fincher w trzeciej części będzie mógł podrzucić na jego pokład magiczne jajo.
Nie pancernik, tylko lekki lotniskowiec transportowo desantowy. Misja ma dowódcę i jest nim porucznik Gorman, tyle, że dowodzi on z pojazdu na powierzchni księżyca, a nie ze statku-matki. Co znowu nie jest niczym dziwnym, bo polecieli do kompleksu zamieszkałego przez kolonistów. To co tam zastali, było zaskoczeniem nawet dla Ripley. No i w czym problem, że wszystko jest autonomiczne?
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline Gieferg

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #137 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 20:59:06 »
Podkreślmy raz jeszcze - Sulaco nigdzie nie odlatuje tylko czeka na pozycji.

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #138 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 21:09:54 »
No popatrz, to podobnie jak to, że przez dekady Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych ignorowały zeznania pilotów i oficerów sił powietrznych o obserwacjach UFO, do tego stopnia, że piloci nie zgłaszali takich incydentów, z obawy że zostaną wyśmiani. Aktualnie zmieniono nazwę UFO na UAP i utworzono biuro rozwiązania anomalii AARO. Film nie skupia na śledztwie, jest jednak powiedziane, że Ripley złożyła szczegółowy raport z całej operacji.
Zeznania Ripley jak najbardziej mogły budzić wątpliwości. Po pierwsze kiedy ją odnaleziono, księżyc był już zamieszkany przez kolonistów. Po drugie podejrzewano, że Ripley wszystko zmyśliła, aby uniknąć odpowiedzialności za utratę statku z ładunkiem. Ostatecznie mogła też zwariować i to wszystko sobie uroić, w przestrzeni kosmicznej podczas wieloletniej izolacji, jest to możliwe.

Ile drużyn według Ciebie mieli wysłać do miejsca zamieszkanego przez kolonistów? I dlaczego zakładasz, że mieli do wyboru tylko albo wierzyć w 100% opowieści Ripley, albo 0%? Może uwierzyli w część opowieści, uznając, że Ripley wszystko wyolbrzymiła. To nie prawda, że zabrali na pokład tylko oddział marines i konsultantkę, poleciało także dwóch przedstawicieli Weyland-Yutani corporation, Burke i Android.
Statek w jedynce był co najmniej sprzed pół wieku, może ten w dwójce był nowocześniejszy? Czy nie dopuszczasz takiej możliwości? Skąd wziąłeś, że statek kosmiczny Conestoga Troop Transport to pancernik? Wiki określa go jako lekki lotniskowiec transportowy, służący marines do desantu.
Według mnie nic w tym dziwnego, że doświadczona drużyna marines o wysokim morale i z dużym doświadczeniem praktycznym (wspomniane jest w filmie, że zwykle kiedy ich wzywają, to kończy się na zabijaniu jakiś robali) lekceważą Ripley. Sama Ripley też mogła zwątpić, bo ostatecznie księżyc został zasiedlony, a oddział marines wydaje się być przygotowany na każdą ewentualność (jest nawet scena, w której marines przekonują Ripley, że nie ma się czego obawiać). Co miała zrobić Ripley, schować się w szafie na statku matce?

Wszyscy opuszczają statek-matkę ponieważ mogą sprowadzić transport zdalnie. Mogą to zrobić za pomocą własnego sprzętu, albo z bazy kolonistów. Na dodatek pilot Colette Ferro nie uczestniczy w misji na powierzchni księżyca, pozostaje w transportowcu.
Nie pancernik, tylko lekki lotniskowiec transportowo desantowy. Misja ma dowódcę i jest nim porucznik Gorman, tyle, że dowodzi on z pojazdu na powierzchni księżyca, a nie ze statku-matki. Co znowu nie jest niczym dziwnym, bo polecieli do kompleksu zamieszkałego przez kolonistów. To co tam zastali, było zaskoczeniem nawet dla Ripley. No i w czym problem, że wszystko jest autonomiczne?


   Tak, tak w prawie wszystkim masz rację, z wyjątkiem pierwszego akapitu. Statek jest nowocześniejszy, automatyczny, to lotniskowiec a nie pancernik może być i nawet galeon to w sumie nie ma znaczenia. Korporacja nie wierzy lub wierzy grunt, że wysyła ludzi, nawet nie ludzi tylko wojskową misję. Chodzi tylko o to, że cała sprowadza się do tego, że nagięto tu naprawdę wszystkie prawa logiki po to, aby nakręcić film o kilku pozbawionych możliwości ratunku żołnierzach strzelających do stada kosmicznych robali.


Offline komiks

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #140 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 21:33:54 »

   Tak, tak w prawie wszystkim masz rację, z wyjątkiem pierwszego akapitu. Statek jest nowocześniejszy, automatyczny, to lotniskowiec a nie pancernik może być i nawet galeon to w sumie nie ma znaczenia. Korporacja nie wierzy lub wierzy grunt, że wysyła ludzi, nawet nie ludzi tylko wojskową misję. Chodzi tylko o to, że cała sprowadza się do tego, że nagięto tu naprawdę wszystkie prawa logiki po to, aby nakręcić film o kilku pozbawionych możliwości ratunku żołnierzach strzelających do stada kosmicznych robali.
Myślę, że jesteś po prostu uprzedzony. Aliens to nie jest dokument, ani dramat, tylko kino sci-fi, które z definicji pokazuje fikcję na dodatek w przyszłości. Na siłę można się przyczepić do wszystkiego, chociażby do tego, że są autonomiczne statki kosmiczne. Albo, że korporacja najpierw nie wierzy, a kiedy zerwana zostaje łączność z bazą kolonistów, to postanawiają kogoś tam wysłać. No niesamowite, powinni iść w zaparte i twierdzić, że wszystko jest w porządku.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #141 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 21:58:11 »
  Nie, nie zrozumieliśmy się. Nie jestem do niczego uprzedzony to fantastyczny film, zastanawiam się czy nie bardziej go lubię niż ten pierwszy. Dla mnie to nie ma znaczenia czy korpo wierzyło czy nie wierzyło, tak to wyglądało na filmie i tak to opowiedziałem, to tylko ten na górze przypierdolił się bo nie miał nic mądrzejszego do powiedzenia. Chodzi o to, że Wayland usilnie szuka takich organizmów, jest to wyraźnie stwierdzone w części pierwszej, potwierdza to podjarka Burke'a w części drugiej. A mimo to wysyłają z misją dziesięciu żołnierzy na krzyż pod dowództwem porucznika ze szkółki, którzy na dodatek kompletnie nie mają pojęcia o co chodzi, bez wsparcia jakichkolwiek biologów czy innych takich w kostiumach co wystąpili w części trzeciej, chociaż mają powody sądzić na podstawie opisu Ripley, że być może mają do czynienia z czymś czego szukają. Nie czepiam się automatycznych okrętów, bo mają więcej sensu niż piloci latający niczym myśliwcami z IIWŚ w Gwiezdnych Wojnach, tylko tego, że takie okręty nie mają załogi nawet jeżeli nie muszą jej mieć. Rzecz sprowadza się do tego, że wszyscy żywi schodzą z pokładu i lecą jednym śmigłowcem na akcję pozostając bez jakiejkolwiek kontroli czy wsparcia bo wymaga tego fabuła. Takiej misji wojskowej nie zorganizowali by nawet Błaszczak do spółki z Klichem, to jest wbrew zdrowemu rozsądkowi i wszelkim regulaminom tym napisanym i tym co będą napisane za 300 lat. Ja wiem, że to Sci-Fi z naciskiem na Fi, ale nie powinno się robić prostytutki z logiki. To nie jest kwestia idiotycznej konwencji, czy nawet błędów logicznych. To jest założenie scenariusza, który musi naciągnąć sens wydarzeń przedstawianych do swojej zawartości.

Offline komiks

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #142 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 22:43:58 »
Chodzi o to, że Wayland usilnie szuka takich organizmów, jest to wyraźnie stwierdzone w części pierwszej, potwierdza to podjarka Burke'a w części drugiej. A mimo to wysyłają z misją dziesięciu żołnierzy na krzyż pod dowództwem porucznika ze szkółki, którzy na dodatek kompletnie nie mają pojęcia o co chodzi, bez wsparcia jakichkolwiek biologów czy innych takich w kostiumach co wystąpili w części trzeciej, chociaż mają powody sądzić na podstawie opisu Ripley, że być może mają do czynienia z czymś czego szukają.
No właśnie, z opisu Ripley wynika, że te organizmy spokojnie hibernują w jajach, zaś z jaja wychodzi coś niedużego i stosunkowo niegroźnego, co można złapać, a tym bardziej zabić. Biologiem jak mniemam jest tutaj Android, podobnie było w jedynce. Jednak logicznym jest dla mnie, że nie będą badać obcego organizmu na miejscu, tylko przywiozą na Ziemię. Nikt, łącznie z samą Ripley, nie spodziewa się tego co zastają na miejscu, bo nie ma ku temu przesłanek, zważywszy, że od 20 lat księżyc zamieszkały jest przez kolonistów. W filmie pada takie zdanie, Ripley pyta "Dlaczego po prostu nie sprawdzicie LV-426? Na co pada odpowiedź, nie musimy, ludzie żyją na tej planecie od 20 lat i nie narzekają"

Nie czepiam się automatycznych okrętów, bo mają więcej sensu niż piloci latający niczym myśliwcami z IIWŚ w Gwiezdnych Wojnach, tylko tego, że takie okręty nie mają załogi nawet jeżeli nie muszą jej mieć. Rzecz sprowadza się do tego, że wszyscy żywi schodzą z pokładu i lecą jednym śmigłowcem na akcję pozostając bez jakiejkolwiek kontroli czy wsparcia bo wymaga tego fabuła. Takiej misji wojskowej nie zorganizowali by nawet Błaszczak do spółki z Klichem, to jest wbrew zdrowemu rozsądkowi i wszelkim regulaminom tym napisanym i tym co będą napisane za 300 lat. Ja wiem, że to Sci-Fi z naciskiem na Fi, ale nie powinno się robić prostytutki z logiki. To nie jest kwestia idiotycznej konwencji, czy nawet błędów logicznych. To jest założenie scenariusza, który musi naciągnąć sens wydarzeń przedstawianych do swojej zawartości.
Serio, to czyni całą fabułę filmu głupią, bo nie zostawili nikogo na statku-matce? A gdyby zostawili, to fabuła już nie byłaby głupia? Coby to zmieniło? Przecież Ripley dociera do statku-matki, więc co by to zmieniło gdyby ktoś tam stale siedział? Ostatecznie cały statek został zniszczony, więc równie dobrze, mogli zostawić załogę na statku, a potem wykończyć za pomocą obcego, film skończyłby się identycznie. Tyle, że wtedy nie byłoby takiego budowania napięcia do kulminacyjnej walki. Chyba zapominasz, że w filmach świadomie stosuje się uproszczenia, bo tego wymaga medium.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #143 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 23:01:03 »
  Natomiast już mniej logicznym jest, że nie wysłano właśnie nikogo kto by je złapał.
  To nie czyni fabuły całego filmu głupią, bo fabuła opowiada o grupce ludzi biegających po korytarzach i usiłujących przeżyć, głupia jest tylko intryga do niej prowadząca. Zmieniłoby wszystko, bo całość opiera się na tym, że oni nie mogą znikąd oczekiwać pomocy. To nie jest uproszczenie, po prostu scenarzyści nie byli w stanie znaleźć bardziej sensownego powodu, dlaczego kilku żołnierzy, Ripley, biurowy gryzipiórek mieliby się znaleźć samotni na powierzchni planetoidy z części pierwszej to wymyślili mniej sensowny. Zresztą szczerze, kolonia na planetoidzie? Pod gołym niebem? Na tej samej co w jedynce?

Offline Gieferg

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #144 dnia: Nd, 05 Listopad 2023, 23:24:13 »
Cytuj
ylko ten na górze przypierdolił się bo nie miał nic mądrzejszego do powiedzenia
Wystarczyło oglądać ze zrozumieniem i nie byłoby się czego czepiać.

Cytuj
Zmieniłoby wszystko, bo całość opiera się na tym, że oni nie mogą znikąd oczekiwać pomocy.
Z tym, że teoretycznie mogą i z początku nawet zamierzają oczekiwać (wersja kinowa, BD, 1:14:40).

Cytuj
Zresztą szczerze, kolonia na planetoidzie? Pod gołym niebem? Na tej samej co w jedynce?
Terraforming, wspomniany zaraz po rozprawie (wersja kinowa, BD, 00:12:00). Nawet gdybyś akurat wyszedł do kibla, później w filmie jest co chwilę mowa o procesorze atmosferycznym, naprawdę trudno to przegapić.

Cytuj
tak to wyglądało na filmie
Wersja kinowa (BD) 1:22:15 - ładnie wytłumaczone, że kolonistom kazano zbadać miejsce gdzie leżał obcy wrak (czyli od początku ktoś wierzył w to co mówi Ripley), co doprowadza do wszystkich późniejszych wydarzeń, a nie zainteresowano się o tym dopiero gdy coś się tam zaczęło dziać.
ergo, poniższe...
Cytuj
Korporacja szuka usilnie obcych gatunków, ale zeznania świadka kontaktu zawodowego oficera kompletnie olewa
...nie ma nic wspólnego z tym filmem.


Dziękuję za uwagę :P
« Ostatnia zmiana: Nd, 05 Listopad 2023, 23:45:35 wysłana przez Gieferg »

Offline komiks

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #145 dnia: Pn, 06 Listopad 2023, 00:52:22 »
  Natomiast już mniej logicznym jest, że nie wysłano właśnie nikogo kto by je złapał.
Wydaje mi się, że oni tam nie lecą łapać obcego, tylko lecą ze względu na brak kontaktu z kolonistami. Marines zostali wynajęci przez korporację, na podobnych zasadach jak się wynajmuje najemników z prywatnej amerykańskiej organizacji wojskowej Blackwater. Tak naprawdę nikt nie wie co się wydarzyło i raczej nie zakładają, że hibernujące przez 20 lat jajka zabiły wszystkich mieszkańców, tylko Ripley się tego obawia, ale nic nie może z tym zrobić.

To nie czyni fabuły całego filmu głupią, bo fabuła opowiada o grupce ludzi biegających po korytarzach i usiłujących przeżyć, głupia jest tylko intryga do niej prowadząca.
O jakiej intrydze mówisz, tam nie ma żadnej intrygi.


Zmieniłoby wszystko, bo całość opiera się na tym, że oni nie mogą znikąd oczekiwać pomocy. To nie jest uproszczenie, po prostu scenarzyści nie byli w stanie znaleźć bardziej sensownego powodu, dlaczego kilku żołnierzy, Ripley, biurowy gryzipiórek mieliby się znaleźć samotni na powierzchni planetoidy z części pierwszej to wymyślili mniej sensowny. Zresztą szczerze, kolonia na planetoidzie? Pod gołym niebem? Na tej samej co w jedynce?

Czy mówimy o tym samym filmie? Gdyby na statku-matce pozostała załoga, nie marines, tylko załoga statku, której tak bardzo Ci brakuje. Na statku, który nie potrzebuje załogi bo jest autonomiczny. To wtedy według Ciebie, zmieniłoby się wszystko i ta załoga, niebędąca marines, pomogłaby w czym? Strzelałaby laserami z orbity czy jak? W filmie jest burza, utrudniona komunikacja ze statkiem-matką. Co zrobiłaby załoga statku? Zrzuciliby na nich atomówkę, przylecieliby ze wsparciem w postaci gorącej kawy i ciasteczek? A wiem, zadzwoniliby na Ziemię po pomoc, czy to też nie?

To nie była planetoida, w filmie w PL wersji mówią że planeta, wiki podaje, że LV-426 Acheron to księżyc, według mnie dla fabuły jest to mało istotne. Istotne jest, że w drugiej części ten księżyc był już terraformowany. Czy to ma sens? Nie wiem, czytałem, że w pierwszej części obcego księżyc był o wiele mniejszy niż w drugiej, ale to są według mnie szczegóły, które nie wpływają na fabułę filmu.

Natomiast nie jest prawdą to co piszesz, że oni tam mieli być samotni. Otóż lecieli z myślą, że przywita ich 50 kolonistów. To, że nie ma kontaktu z jakąś odległą kolonią, nie oznacza z automatu, że wszyscy nie żyją.

Mam wrażenie, że oceniasz działania bohaterów, przez pryzmat wiedzy którą posiadasz jako widz. Film według mnie wyjaśnia wszystkie działania bohaterów, są na to konkretne sceny. Może warto oglądnąć go jeszcze raz? Najlepiej w wersji reżyserskiej, która według mnie jest o niebo lepsza, chociażby dlatego, że rozwija wątek Newt.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline grzegorz.cholewa

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #146 dnia: Pn, 06 Listopad 2023, 18:21:25 »
Fabuła w Aliens jest niewątpliwie naciągana do widowiska. Do tego czasu przez 3 kolejne wieki ludzie powinni wymyślić sondowe skanery, które będzie dokładnie badać z bezpiecznego miejsca całe powierzchnie planet z dokładnością co do metra i robić mapy niczym w Google Maps każdego możliwego obiektu niebieskiego. A na pewno powinna reagować na takie dziwaczne statki, które się na niej znajdują i bez problemu je znaleźć. Dopiero wtedy można mówić o zasiedlaniu obcych ciał niebieskich ludźmi a nie tak jak tu, żeby była tu jakaś fabuła z gruchy, ni pietruchy.

I trudno uwierzyć, że jakaś wątpliwa, chciwa korporacja ma patent na latanie w kosmos większy niż NASA. NASA tam jeszcze istnieje?

ALIENS jest na pewno wybitne, ale raczej nie ze względu na logikę świata w nim pokazanego tylko niespotykana wcześniej skala widowiska, której nie potrafił przebić żaden kolejny sequel. I to pomimo tego, że film spłaszcza oryginał Scotta wysysając z niego całą lovecraftowską metafizykę. Oraz jeszcze lepszą jak w jedynce rolę Weaver i galerię komandosów przyszłości, która też była zupełnym novum. Żaden z sequeli nie potrafił dodać czegoś ciekawego do tego rozwinął Cameron.

Covenant jest wizualnie gorszy od dwójki, niebywałe.

Offline Gieferg

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #147 dnia: Pn, 06 Listopad 2023, 18:29:36 »
Cytuj
NASA tam jeszcze istnieje?

Nic na to nie wskazuje.


Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #148 dnia: Pn, 06 Listopad 2023, 20:15:14 »
Wydaje mi się, że oni tam nie lecą łapać obcego...

1. A powinni tak założyć, że jest na to wielkie prawdopodobieństwo no nie? Skoro faktycznie jednak kompletnie nie olali zeznań Ripley i kolonia przestała się odzywać po nakazie sprawdzenia obiektu to taki dosyć mocny dowód pośredni, że zeznania mogą być prawdziwe a to chyba tym bardziej powód, żeby sprawę potraktować w miarę poważnie.
2. Oczywiście, że jest. Większość utworów literackich ją ma, to takie pojęcie z literatury na poziomie szkoły podstawowej.
3. No załoga, mogłaby sobie urządzić wtedy naprzykład benefis im. Zdzisławy Sośnickiej, na bank nie są przydatni na okręcie wojennym. Skoro już sobie zadałeś tyle trudu, żeby się rozpisać to zastanowiłeś się na kiego grzyba komukolwiek automatyczny lotniskowiec bez załogi, który najwyraźniej sam niewiele potrafi zrobić? To była planetoida i to mała na dodatek (w sumie wszystkie są małe więc ta może była mniejsza niż średnia). Dlatego właśnie w drugiej części przekształca się ona w księżyc i to duży na dodatek (po co to też wiedza, której nabywamy w szkole podstawowej). I ostatnim zdaniem w tym akapicie przedstawiasz dokładnie to co cały czas tłukę tutaj nie wiem po co. Dla tej fabuły nic nie ma znaczenia, splot wydarzeń, dziury w logice świata przedstawionego, nawet transformacja całego ciała niebieskiego są dokładnie po to, aby ona mogła się wydarzyć.
4. Kolejne kompletne niezrozumienie, to co wyżej. Nie chodzi o to z kim tam oni się mieli witać, tylko o założenia scenariusza w/g których mieli zostać sami bez pomocy do czego prowadzą niespecjalnie wiarygodne drogi.

Offline komiks

Odp: "Alien" Uniwersum. 40 lat historii
« Odpowiedź #149 dnia: Pn, 06 Listopad 2023, 21:04:37 »
1. A powinni tak założyć, że jest na to wielkie prawdopodobieństwo no nie? Skoro faktycznie jednak kompletnie nie olali zeznań Ripley i kolonia przestała się odzywać po nakazie sprawdzenia obiektu to taki dosyć mocny dowód pośredni, że zeznania mogą być prawdziwe a to chyba tym bardziej powód, żeby sprawę potraktować w miarę poważnie.
No to przecież traktują poważnie, wysyłają lotniskowiec kosmicznych marines. To tak jakby no nie wiem, wysłać Grom. Mam wrażenie, że nie dostrzegasz jednej istotnej rzeczy. Korporacja założyła bazę na księżycu, terraformowała go, wpompowano tam gigantyczne pieniądze i zrobili to wszystko po to, żeby robić kase na wydobyciu rudy. To jest według mnie priorytet, a nie jakiś potencjalny obcy organizm. Potencjalny, bo to co opisała Ripley, wydarzyło się ponad 57 lat temu.

2. Oczywiście, że jest. Większość utworów literackich ją ma, to takie pojęcie z literatury na poziomie szkoły podstawowej.
Nie ma żadnej intrygi, są zwykłe przepychanki korporacyjne.

3. No załoga, mogłaby sobie urządzić wtedy naprzykład benefis im. Zdzisławy Sośnickiej, na bank nie są przydatni na okręcie wojennym.
Dobrze że to w końcu zrozumiałeś.

Skoro już sobie zadałeś tyle trudu, żeby się rozpisać to zastanowiłeś się na kiego grzyba komukolwiek automatyczny lotniskowiec bez załogi, który najwyraźniej sam niewiele potrafi zrobić?
To oczywiste, dzięki autonomicznemu statkowi, oszczędzamy na zatrudnieniu załogi. Załoga nic by nie zrobiła ponad to, co mógł zrobić autonomiczny statek.

To była planetoida i to mała na dodatek (w sumie wszystkie są małe więc ta może była mniejsza niż średnia). Dlatego właśnie w drugiej części przekształca się ona w księżyc i to duży na dodatek (po co to też wiedza, której nabywamy w szkole podstawowej). I ostatnim zdaniem w tym akapicie przedstawiasz dokładnie to co cały czas tłukę tutaj nie wiem po co. Dla tej fabuły nic nie ma znaczenia, splot wydarzeń, dziury w logice świata przedstawionego, nawet transformacja całego ciała niebieskiego są dokładnie po to, aby ona mogła się wydarzyć.
To nie ma większego znaczenia dla fabuły filmu, ponieważ film nie skupia się na życiu na księżycu. Właściwie jest on tylko tłem dla wydarzeń, a cała akcja przenosi się do kompleksu kolonistów. Równie dobrze, wszystko mogłoby się wydarzyć na terenie stacji badawczej na Antarktydzie, tak jak to było w The Thing. To jest typowe dla filmów grozy, gdzie bohaterów izoluje się od świata i nie pozwala uciec. Zwykle jest to opuszczony dom, wioska na odludziu, baza w niedostępnym miejscu, miasteczko odcięte niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, dżungla, statek kosmiczny, itd.

4. Kolejne kompletne niezrozumienie, to co wyżej. Nie chodzi o to z kim tam oni się mieli witać, tylko o założenia scenariusza w/g których mieli zostać sami bez pomocy do czego prowadzą niespecjalnie wiarygodne drogi.
Zapętliłeś się.

Sorki, ale ta dyskusja traci sens. Ja stawiam pytania i podaje argumenty, a Ty tylko powtarzasz swoje opinie.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness