@SkandalistaLarryFlynt uważam - i to jest spłycenie całości, ale że temat znasz, to nie trzeba się zagłębiać - że o ile "wszystko" jest wykonalne za pomocą CGI, to tylko część możliwości jest wykorzystywana - koszty (czas pracy), no i moc obliczeniowa, a za tym czas renderingu. Fizyka to masa szczegółów, nie bez powodu podstawą w najbardziej chwalonych produkcjach z CGI jest motion capture (mimo że obecnie i bez tego wszystko da radę zrobić), po prostu "zaprogramowanie" ruchów w drobnych szczegółach jest pracą mozolną, robi się to co najbardziej rzuca się w oczy, w kinie nikt nie naciśnie pauzy to co najwyżej widz będzie miał wrażenie że czegoś "brakuje", ale że minie już 10 kolejnych ujęć to nie sprecyzuje czego. A brakuje najczęściej "wagi" obiektów, a w przypadku tych elastycznych, czyli np. ciała człowieka czy Obcego - "wagi" czyli "rzeczywistej" ciężkości poszczególnych jego partii i ich reakcji... Z tym że to tak jak z wieloma innymi pracami - można dopracowywać w nieskończoność a i tak czegoś będzie "brakowało". Można zautomatyzować, aproksymować oddziaływanie fizyki na coraz to mniejsze obszary, ale tu aspekt technologiczny - dopracowywanie "w nieskończoność" to i przedłużanie renderingu "w nieskończoność" - coś za coś.
Nowsze Alieny... nie odniosę się, wiem że nie ma się czym chwalić, ale jak oglądałem to nie "czułem" że oglądam Obcego, kolejne taśmowe sci-fi (wysokobudżetowe, ale wciąż przypominające każdy inny wysokobudżetowy film sci-fi), obejrzałem i zapomniałem (w skrócie). Chyba wszystko było ok z CGI, ale to nie znaczy że odczuwałem pełną "immersję", na pewno nie było tak źle jak z przytoczonymi blockbusterami z innych franczyz, jak chyba w ostatnim F&F na początku zjeżdżali autem ze schodów a za nimi toczyła się jakaś duża kulka (co to było w ogóle?) to nie tyle żenowała mnie sytuacja, co to jak cała fizyka została oddana, krytyka wczesnych implementacji CGI mogłaby spokojnie być cytowana odnośnie "pandemicznych"/home-office blockbusterów (z nowych rozwiązań co jest świetne to te "dome", czy tam "sphere" (w studiu tj. na planie), dzięki temu immersja jest znacznie lepsza niż po greenscreenowym postprocessingu).
Co do krytyki strojów/kukieł to ewidentnie jest tu kwestia indywidualnej "wrażliwości", tak jak "stare" Godzille wyglądają sztucznie a jednocześnie prawdziwie, tak nowe implementacje CGI wyglądają po prostu sztucznie, nie ma w tym tej "namacalnej" warstwy. Zgadzam się, że wiele efektów typu makiety czy przytoczony Alien-dildo to "prymitywne" rozwiązania, i rozumiem że można je odbierać w sposób im nieprzychylny, tyle że jw. dla mnie ta warstwa "prawdziwości" jest czymś czego w full-CGI produkcjach nie ma, dobrze to wiedzą też twórcy starający się przepchnąć jak najwięcej on-set efektów, bo tych po prostu jeszcze długo (może i nawet nie za naszego życia) nie zastąpi 1:1 CGI.