Sunny sprawdziłem z ciekawości, opis zapowiadał raczej standardowy dramat z elementami sci-fi i komedii - i dokładnie taki jest Sunny (po pierwszych dwóch odcinkach). Rashida Jones w głównej roli to w moich oczach duży plus (...). W każdym razie Sunny na razie nie pokazał niczego wyjątkowego, wręcz mógłbym przyczepić się do tego w jak uproszczony sposób przedstawia... wszystko (zarówno zarys fabuły, postaci, jak i fizyczne lokacje itp.), ale zdaje się to być integralne dla serialu. (...)
Czy polecam - ciężko powiedzieć, jest to kolejny serial jaki zdaje się startować powoli (patrzyłem na recenzje jednym okiem i zauważyłem że coś z końcówki sezonu ma niby być ciekawe, (...) Odnośnie Sunny to postaram się napisać kolejne kilka słów dopiero jak zakończę oglądanie (czyli albo po zakończeniu sezonu, albo jeśli "odpadnę" wcześniej), po drodze zacznie się serialowy Time Bandits (...)
Time Bandits okazało się niewypałem dla osób znających oryginał, ja widzę ten serial jako osobny byt, coś innego, zestawienia z filmem nie ma, a jako produkcja "samodzielna"... Klimat serialu jest ukierunkowany w młodszego widza, konkretnie? Wiek wczesno-nastoletni. Tego się nie spodziewałem znając inne prace twórców, ale ok, trzeba się "przestawić" i dopiero wtedy opiniować... Muszę przyznać, że z tego co widziałem (a nie oglądałem całości) to jest "wyższa klasa średnia", czyli nie ma fajerwerków, postaci są wg różnych klisz, podobnie humor, o fabule nie mogę uczciwie za wiele powiedzieć, ale zdaje się być spójna i zabierać bohaterów w różne miejsca, co z kolei odbija się nieco na ogólnej jakości produkcji - starano się korzystać z otwartych lokalizacji (tu mam na myśli akcję poza pomieszczeniami, czyli filmowaną również w studiu udającym np. otwarty dziedziniec), ale widać że z uwagi na ich ilość budżet nie pozwalał na wiele rzeczy, przez co nawet otwarte lokacje wydają się być klaustrofobiczne, a wszystko takie jak garderoba, charakteryzacja czy scenografia odhaczają wymagane minimum nie starając się być lepszymi od dobrej przygodowej produkcji "dziecięcej". Także nie tyle rozczarował ten serial, co zaskoczył będąc czym innym niż bym się spodziewał, wątpię że dostanie szansę na dalszy rozwój tj. że produkcja będzie kontynuowana. Z mojej strony bez entuzjazmu (co nie znaczy że jest źle, po prostu mogłoby być lepiej)...
Co innego miałem z
Sunny, ten serial zaskoczył mnie pozytywnie tym jak wiele różnych motywów poruszał w kolejnych odcinkach, początkowo miałem "obawy", że przecież tego się nie da w tak krótkich odcinkach dostatecznie eksplorować (główne motywy jak strata, samotność, wyparcie, dalej cała kwestia ai, moralności, do tego tajemnice, yakuza itd.), ale pamiętając jak dobrze wiele wątków zamknął Apple'owy Dark Matter miałem dobre nastawienie. Skończyłem oglądać w zeszłym tygodniu, ale w zasadzie teraz pisząc wciąż mam problem z podsumowaniem i względną oceną, było wiele elementów jakie mi się podobały, chociaż niestety "obawa" się sprawdziła, dodatkowo już w połowie sezonu serial gubił spójność, przykładem jeden z odcinków, w którym niemalże losowo, bohaterowie udali się poza miasto - motywacja była naciągana, a ostatecznie (po ostatnim odcinku) ten i inne motywy zostały pozbawione sensu logicznego... Więc dużo motywów rozpoczętych, powierzchownie muśniętych i... Nawet nie że zapomnianych, bo ewidentnie od początku nie miały one zostać zapamiętane.
Jasnym punktem, oprócz tego co wspomniałem w poprzedniej, cytowanej wyżej wiadomości tutaj jakiś czas temu (główna bohaterka, humor, setting), były dwa przedostatnie odcinki, w pełni zabawa tonalna, jeden poważniejszy, nadający integralne "tło" postaci będącej w pewnym sensie centrum tego serialu, a drugi równie poważny, ale podany w formie znanej (lub nieznanej) ze wschodniej telewizji rozrywkowej, nie chcę pisać więcej żeby nie spoilerować (jakby ktoś miał zamiar obejrzeć itp.), napiszę tylko że mnie osobiście nie zaskoczyła forma, bo masę takich zabiegów już widziałem, odebrałem jednak bardzo pozytywnie z czystym przekazem, że jest to podbudowa pod finał jaki zaadresuje te wątki/decyzje... I tu się zawiodłem, co prawda szybko, na podstawie tego jak ostatni odcinek się zaczął i ile czasu miał trwać widziałem, że nie uda mu się odnieść do tych wszystkich motywów, nie spodziewałem się jednak że pozostawi on je jednak nie tyle w zawieszeniu, co "było minęło", z faktycznie interesujących aspektów odcinków poprzednich mało który został w ogóle poruszony w finale... Nie wiem nawet do czego to porównać, historia była prosta jak Margherita, ale podana została w stylowej atmosferze, tu dajmy na to w ładnej klimatycznej restauracji, a ww. motywy zostały dorzucone jako dodatki, ale po jednej sztuce na kawałek - jeden plasterek salami, mała kostka dobrego sera itp., ostatecznie to wciąż była Margherita, smakowała jak Margherita, a to co pozostawiła to chęć dorzucenia pożądanej ilości dodatków...
Moja ocena nie jest negatywna, ale zdecydowanie nie poleciłbym serialu komuś kto niezbyt lubi Rashidę Jones lub np. ma awersję do style-over-substance (styl > treść), sam styl jest w porządku, ale nie na tyle żeby polecać serial niezależnie od innych czynników, a te nie wyróżniają produkcji, nie jest to serial ponadprzeciętny, szkoda że wszystkie motywy poruszył powierzchownie, ale "narzekać" nie ma sensu, bo "było minęło", nawet gdyby serial był kontynuowany to prowadzenie go tak jakbym sobie tego życzył wymagałoby znacznej zmiany kierunku, a tego w żadnym stopniu się nie spodziewam.
Mimo wszystko nie żałuję spędzonego czasu, przyjemna rozrywka, przypomniałem sobie, niezależnie od serialu, kilka motywów jakie lubię we wschodniej względnie współczesnej kinematografii, co jw. nic nie mówi o serialu, ale jego wpływ na mnie uważam za pozytywny.
Oceniam na 6,5/10.