"Iznogud" świetny, tylko radzę skupić się na tomach Goscinny'ego - nie czytałem wszystkich tomów samego Tabary'ego, ale w pierwszym, jaki stworzył, były już żarty raczej grube i nie do końca dziecięce.
"Usagi" rewelacyjny, z tym że raczej nie dla tych najmłodszych, biorąc pod uwagę, że się tam dość gęsto (choć niedrastycznie) zabijają

"Asteriks" to zawsze bezpieczny wybór i dobra klasyka na podstawę - można też w razie potrzeby uzasadniać, że ma wartość edukacyjną. "Lucky Luke" też super - najlepiej skupić się na albumach Goscinny'ego, bo pierwsze Morrisy trochę słabsze scenariuszowo i miejscami z mocniejszymi scenami (Luke zabija ludzi i zwierzęta).
"Tintina" dla chłopaków także polecam, tylko najlepiej od "Cygar faraona" wzwyż - pierwsze tomy nawet nie tyle są drastyczne (choć w "Kongo" faktycznie są grube sceny), co gorsze fabularnie. Dopiero od "Cygar" chyba Herge przestał pisać na bieżąco i zaczął planować scenariusze na cały album, a od "Błękitnego Lotosu" rozpoczął dokładne badania nad przedstawianymi w komiksach miejscami. Jeszcze w "Urwanym uchu" pada trochę trupów.
Nie czytałem tych najnowszych adaptacji literatury ("Wyspa skarbów", "Przygody Tomka Sawyera" itp.) - jeśli ktoś będzie kręcił nosem na komiksy, to można spróbować z tym, bo ma związek z książkami.
No i można również oczywiście pojechać polską klasyką - "Kajki i Kokosze" stare i nowe, "Kleksy", komiksy Tadeusza Baranowskiego...
"Czwórka z Baker Street" nie jest szczególnie drastyczna, ale wbrew pozorom nie jest też raczej dla młodego czytelnika - w pierwszym tomie na przykład intryga wiąże się z luksusowym domem publicznym.
Do rozważenia jest "Garfield", choć ja osobiście nie jestem zagorzałym fanem tłumaczenia w tych nowych trójpakach.
Dla młodszych można też zorganizować "Smerfy". W zasadzie dla starszych też się nadają, ale tacy dwunasto-, trzynastolatkowie mogą się wstydzić, "bo to dla maluchów". Do niektórych pozycji trzeba dorosnąć
