Ja również przychylam się do zachwytów nad "Żywą stalą" - to jest tak dobre, że aż zacząłem robić przerwy w lekturze, żeby na dłużej starczyło (opowieść składa się z odcinków, powiązanych czasem mocniej, czasem słabiej, więc nadaje się do takiego czytania). Czasami trafiają się tam rzeczy, które w innym kontekście można by uznać za mądrości w stylu Coelho, ale tutaj, okraszone taką warstwą graficzną i wpasowane w całą historię nie tylko nie rażą, ale wręcz bawią. Całość naprawdę jedyna w swoim rodzaju.
Chętnie przygarnę kolejne pozycje tego duetu!
Mandioca zyskała u mnie kredyt zaufania, zamówię więc pewnie krowę. Zanim jednak ją zamówię, proszę o zadbanie, żeby krówki dołączane do preorderu były jak trzeba - kruche na zewnątrz i lejące się w środku. Bo jak będą niedobre, to nawet krowa nie pomoże.