Życie i czasy Charliego Chana Hock Chye to kolejny cholernie dobry komiks oraz kandydat do komiksowego podium roku 2021. Mandioca narobila mi takiego smaka, ze kupilem go w oryginale kilka tygodni temu, w lokalnym comic shopie. Dzis usiadlem rano aby sobie "poogladac" do kawusi i praktycznie wciagnalem calosc przy jednym posiedzeniu. Tego grubasa (troszke ponad 300 stron), ktory czyta sie nieziemsko dobrze, wciaga jak bagno. Nie sadzilem, ze historie Singapuru (o ktorej nie wiedzialem praktycznie nic) da sie opowiedziec w tak fajny, ciekawy sposob. Bo tu nie chodzi, o zadnego Charliego, ktory jest postacia fikcyjna, ale o bardzo interesujaca historie powstania tego panstwa i burzliwych, poczatkowych losow. Charlie, czyli mlody tworca komiksow, jest tylko punktem zaczepienia. Wraz z z jego dorastaniem, obserwujemu jak zmienia sie i dojrzewa jako artysta, ale przede wszystkim - jak zmienia sie Singapur. Sonny Liew dokonal tu tytanicznej pracy, a calosc podal w formie najbardziej przystepnej jakiej tylko mozna. Bez dluzyzn i meczenia buly historycznymi faktami. Charlie to takze uczta dla oka. Tylu roznych stylow nie spotyka sie w komiksie za czesto. Liew zagluje to praktycznie wszystkim - od prostej cartoonowej kreski, po ultra realistyczne calostronicowe plansze malowane farbami. Dodajmy do tego szkice, materialy "nieopublikowane", plansze stylizowane na stare, kolaze, itp, itd. Az trudno uwierzyc, ze wszystkie plansze sa autorstwa jednej osoby. Cos niesamowitego. Calosc to mieszanka idealna - swietnie napisany oraz zilustrowany tytul, ktory z cala stanowczoscia polecam.