Z głębokim żalem muszę przyznać, że dla mnie Raport Brodecka to tylko bardzo dobry komiks, a myślałem że będzie trzeba zbierać mnie z podłogi. Powtórzyłem dziś to co przeczytałem wczoraj i tak jechałem już do końca albumu. Mimo trudnego tematu czytało mi się go bardzo lekko. I na jedynym posiedzeniu pękła całość. Dzieło Larceneta zawiera moje ulubione elementy. Ma zimowe krajobrazy, przyrodę praktycznie na co drugiej stronie, małe miasteczko, artystę za jednego z głównych bohaterów, niespieszną narrację, bardzo ładną czarno-białą kreskę, liczne skoki w czasie, wiele plansz bez słów, fajnych bohaterów, a jednak wszystkie one razem nie wytarły mną podłogi jak na razie najlepszy komiks tego roku czyli Corto Maltese: Ekwatoria. Może to wina faktu, że ostatnio miałem do czynienia z tak świetnymi dziełami jak książka Pani jeziora, serial Ciemny kryształ i gra Medium. Wiele razy zachwycałem się różnymi momentami w tej trójcy i może z tego powodu dla Raportu Brodecka tych zachwytów zabrakło. Tam wszystko jest super, a jakoś wewnętrznie nie mogę przyznać żebym miał ochotę biegać po pokoju i krzyczeć jak cudowny moment właśnie przeżyłem. Pani jeziora i Medium miały ich wiele, a Ciemny kryształ wiele cudownych momentów w każdym pojedynczym odcinku.
Ten komiks to połączenie genialnego filmu Siekierezada i któregoś z dzieł o Holokauście. Może dlatego go do końca nie czuję, że przedawkowałem już te wszystkie dzieła o obozach. Raport Brodecka jest dla mnie na razie bardzo dobrym komiksem, który mnie wciągnął do tego stopnia, że przeczytałem całość na jednym posiedzeniu, nawet kontemplując ciche, szerokie leśne kadry, a przesadnego zachwytu w mym serduszku nie zaobserwowałem. Żywię wielką nadzieję, że u innych czytelników te wszystkie cudowne przecież elementy, z których składa się komiks, zgrają się w całość dużo lepiej niż u mnie. Widzę je, ale nie czuję. Jest bardzo dobrze, a liczyłem, że będę zniszczony. Trzeba będzie powtórzyć.