Dla mnie Shankar to właściwie przełożenie na język komiksu prac Mircei Eliadego, które były kamieniem milowym dla religioznawstwa porównawczego. To te same założenia w ramach których powstawały Hellboy czy Liga Niezwykłych Dżentelmenów i Shankar wcale nie odstaje od nich na minus. Shankar pokazuje, że każdy region świata ma do zaoferowania bogactwo mitologii, z której można czerpać z szacunkiem a zarazem twórczo.