Weszli na rynek na początku pandemi, kiedy wszyscy srali w spodnie i ograniczali premiery (dopiero później się okazało, że lockdowny napędzają sprzedaż przez internet).
Zaczeli wydawać tytuły amerykańskie od wydawcy noeznanego w Polsce.
Ryszyli z totalnie grubaśnymi integralami, kiedy inni publikowali pojedyncze w twardej. Pomału wsłuchując się w nasze potrzeby zaczeli kształtować rynek komiksowy (nie licząc superdupersalcesonu). Jak dla mnie werdykt na wydawnictwo roku powinien być jednogłośny, mimo, że nie wydają Burnsa, Wera, Clowesa, czy Moore'a, nikt nie ma takich jaj jak Zagubieni.