Niekoniecznie. Biznes zakłada się (zwykle) po to, aby robic kase, a jak nie wyjdzie - odejść z jak najmniejszymi stratami. Dlatego z normalnymi ludzmi można sie zwykle dogadać i to nie w sądzie, bo to już jest ostateczność. Dlatego myśle, że p. Urbańska, o ile jeszcze posiada licencje (i w ogole kiedykolwiek ja posiadala), chętnie by wynikające z niej prawa przeniosła na inną osobę żeby zminimalizować swoje straty, o ile rzecz jasna na take przeniesienie zezwala sama umowa; jeśli nie aktualnie, to takie rzeczy zawsze mozna probowac zalatwic post factum z licencjodawca, bo przecież jesli strony umowy wyrazaja taka wole, umowe zawsze mozna zmienic rowniez w trakcie jej trwania.
Co więcej, o ile licencjodawca miałby w tym jakiś interes (czytaj: kasę), w świetle faktu nikłego prawdopodobienstwa wydania tych tytułów przez p. Annę Urbańską, umowę licencyjną na ogół łatwo wypowiedzieć ("na ogół", bo wszystko zalezy od konkretnej umowy). Zatem jakby się ktoś (osoba trzecia) uparł, mógły skłonić licencjodawce do jej wypowiedzenia i następnie sam wejść w posiadanie wynikających z niej praw.
Dlatego, Starcek, wszystko w Twoich rękach!!!
@DOWN: Nie, nic takiego nie sugeruję. Odnosiłem sie do hipotetycznych praw licencyjnych dotyczacych komiksów zapowiadanych ale w koncu nie wydanych. O ile na RR prawdopodobnie umowa licencyjna obejmowalaby cala serie i poniewaz 1. tom zostal wydany, zatem licencje Fanta na cala serie z duzym prawd. posiadala, o tyle inne tytuły, te nie wydane a zapowiadane, pod wzgledem posiadania na nie licencji przez Fante stoja pod znakiem zapytania.